Półroczne dziecko jest zazwyczaj gotowe do rozpoczęcia przygody ze stałymi pokarmami (przeczytaj więcej o oznakach gotowości malucha do rozszerzania diety). Rodzice stają wówczas przed dylematem:
jak zacząć wprowadzać te zmiany? Zamiast klasycznej łyżeczki przecieru marchewkowego czy tartego jabłka proponujemy ci powrót do metody starej jak świat i nie wiedzieć czemu przez nasz świat zapomnianej – samodzielnego jedzenia dzieciaków. Na czym ona konkretnie polega? Od czego zacząć?

Reklama

Zobacz też: rozmowa z Gill Rapley, współautorką książki „Bobas Lubi Wybór”

Rozszyfruj hasło BLW

Autorki książki „Bobas Lubi Wybór”, Gill Rapley i Tracey Murkett, książki, która jest podstawowym podręcznikiem metody BLW, opisują ten sposób żywienia jako najlepszą, bo naturalną i stopniową drogę do odstawienia przez dziecko mleka i przejścia na pokarmy stałe. BLW pozwala dziecku podążać za instynktem i naśladować rodziców przy wspólnych posiłkach. Dzięki temu maluch rozwija umiejętność samodzielnego jedzenia ucząc się na własnych błędach, w dobrej atmosferze, czerpiąc z posiłków radość.

W BLW nie chodzi o to, żeby dziecko się od razu najadło

Bardzo ważne jest to, że podczas pierwszych tygodni czy miesięcy rozszerzania diety posiłki nie mają zastąpić pokarmu mamy czy mieszanki, jeśli kobieta nie karmi piersią. Są tylko uzupełnieniem mlecznego menu, zapoznawaniem się dziecka ze stałymi pokarmami. Dla niektórych rodziców na tym
właśnie polega główna trudność BLW – zdobyć się na obdarzenie dziecka dużym zaufaniem, że samo najlepiej wie, ile i co w danym momencie powinno zjeść. I zaakceptować fakt, że być może dziś... nic Tak jak kładziemy maluszka na podłodze czy macie do zabawy, by ćwiczył mięśnie, próbował się przekręcać i sięgać po budzące zaciekawienie przedmioty, bo to stymuluje jego rozwój, tak samo powinniśmy położyć przed nim jedzenie i pozwolić mu poznawać je na własnych zasadach.

Łyżeczka w BLW nie jest zła, tylko niepotrzebna

Jednym z bardziej zaskakujących znaków rozpoznawczych metody BLW jest brak karmienia łyżeczką. Maluch od pierwszego posiłku poznaje jedzenie, bada i wkłada do buzi własnymi rączkami. Autorki książki „Bobas Lubi Wybór” świetnie opisują, jak podawanie jedzenia łyżeczką zaburza naturalny proces nauki samodzielnego jedzenia. Otóż warto sobie wyobrazić, że się ma pół roku i jest bardzo ciekawym świata. Patrzymy na rodziców, którzy ze smakiem wkładają do ust różne kolorowe produkty, które nie tylko fascynująco wyglądają, ale i pachną. Nie możemy zrozumieć,że kiedy też wyciągamy rączki po taki kolorowy kawałek czegoś i też chcemy go spróbować włożyć do buzi, nie pozwalają nam go dotknąć, tylko podsuwają pod nos łyżkę z papką. Raz jest słodka, innym razem nie, ale to zawsza taka sama brejka. I nawet nie można jej dotknąć, tylko trzeba albo się spieszyć z połykaniem, albo czekać na następny kęs... Jak to ogranicza wolność poznawania, prawda? Jak się wydaje nienaturalne! Dlatego żywiąc dziecko metodą Bobas Lubi Wybór rezygnuje się z łyżeczki.

Zobacz także

Zobacz też: Pozwól dziecku jeść samodzielnie

Wielu pediatrów zauważa też inne minusy podawania jedzenia na łyżce: dziecko nie żuje ani nie gryzie pokarmu, tylko go zasysa. To zaś nie umożliwia odpowiedniego rozwoju zgryzu i aparatu mowy. Poza tym, większe kawałki łatwiej jest dziecku obracać w buzi, ustawiać, trzymać bliżej ust. Papka wsuwana zbyt głęboko na łyżeczce może powodować zakrztuszenia. W dodatku dziecko, które długo otrzymuje papki, może zwymiotować pierwsze grudkowe posiłki, bo przyzwyczajone do zasysania jedzenia wciągnie je za błęboko. Maluch, który od początku uczy się gryźć i rozdrabniać pokarm, nie będzie miał takich kłopotów.
I ostatni argument za samodzielnym jedzeniem: samo sięgając po to, co chce, dziecko ma po prostu ogromną frajdę!

Wcale nie jem od razu jak dorosły

Czasami słyszy się nieprawdziwe uproszczenie idei metody Bobas Lubi Wybór, że żywione w ten sposób dziecko może jeść od początku tak jak dorosły. To jest jednak nieprawdziwe i wręcz szkodliwe stwierdzenie! Po pierwsze, rozszerzanie diety niemowlaka, który zna tylko smak mleka zaczynamy
od najprostszych potraw. Najlepiej, kiedy jest to jedzenie lekkie, oparte w głównej mierze na warzywach i owocach, gotowane lub przygotowane na parze. Autorki książki kulinarnej „Alaantkowe BLW” polecają m.in. kostki: z kaszki jaglanej z musem gruszkowym, z kaszy kukurydzianej z groszkiem itp. lub makaron pióra w sosie pomidorowym. Ponieważ ideą BLW jest wspólne jedzenie, dorośli mogą sobie swoje dania (np. kostki to świetny dodatek do mięs) doprawiać na talerzu solą i ulubionymi przyprawami.

W kolejnych dniach i tygodniach należy ten jadłospis rozszerzać, ale zawsze w oparciu
o dania bez soli i cukru. To jest superważne! Jest też lista produktów niewskazanych na początku tej drogi do niemlecznego jedzenia:

  • mleko krowie,
  • miód,
  • grzyby,
  • surowe mięso i jajka,
  • sól i cukier,
  • potrawy smażone,
  • podroby,
  • wszelka żywność wysokoprzetworzona,
  • słodzone i gazowane napoje,
  • całe orzechy (możliwość zakrztuszenia!),
  • słone produkty, np. wędzone ryby czy sos sojowy,
  • mięsne wywary.

Warto się do tej listy stale odnosić, przygotowując jedzenie dla całej rodziny, bo wszystkim domownikom wyjdzie to na dobre...

Wzloty i upadki przy żywieniu metodą BLW

Oczywiście, na drodze dziecka do bycia szczęśliwym smakoszem może spotkać was niejeden kryzys. Maluch może cię wystraszyć, bo się zakrztusi, będzie robił na początku potężny bałagan podczas posiłków czy pościł przez trzy dni, doprowadzając rodziców na skraj rozpaczy i zmuszając niemal do podjęcia decyzji, by dosiąść się do niego z łyżeczką. Ale zaufaj nam: te chwile zwątpienia cudownie wynagradza widok dziecka z uśmiechem wpakowującego sobie kolejny smakowity kąsek
do buzi.
To jest warte każdego kryzysu.

Najważniejsze, to wyluzować się i nie liczyć dziecku, ile je. Inaczej wpadnie się w paranoję, że maluch się głodzi. A on najlepiej wie, ile chce zjeść. Zaufaj swojemu dziecku. Dzieci, które od początku jadły rączkami, mniej boją się i próbowania nowych potraw w przyszłości. Od początku miały kontrolę nad tym, co ląduje w buzi. Jedzenie dobrze im się kojarzy.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama