Reklama

Serwis wyborcza.pl opublikował historię czytelnika, który opisał swój pobyt w krakowskiej restauracji Pod Norenami. Mężczyznę zdziwił regulamin restauracji obowiązujący rodziny z dziećmi i mamy karmiące piersią.

Reklama

"Podczas karmienia piersią prosimy o zachowanie dyskrecji"

"Zarezerwowaliśmy stolik w restauracji dla sześciu osób, jednak jedna osoba przyszła dodatkowo z dzieckiem. Już wtedy zaczęło być niemiło. Usłyszeliśmy, że przyszło nas za dużo i jest to niezgodne z regulaminem. [...] Po jakimś czasie zaproponowaliśmy, że się rozsiądziemy i część z nas zajmie miejsce przy osobnym stoliku. Przy nim zasiadły właśnie matka z dzieckiem i jej koleżanka. Zauważyły, że na stole, obok menu, leży zalaminowana kartka z regulaminem obowiązującym rodziców. W nim m.in. zapisy, by dzieci nie biegały i nie przeszkadzały innym gościom. Najbardziej oburzający zapis znalazł się na samym dole. Napisano tam, by matki karmiące piersią robiły to dyskretnie" – cytuje Wyborcza. Mężczyzna i jego znajomi postanowili opuścić lokal, w którym panują takie zasady.

Menedżerka restauracji broni regulaminu. Tłumaczy, że w ten sposób dba o bezpieczeństwo wszystkich gości, również tych najmłodszych. Czy jednak taka forma dbania o komfort gości nie jest nieco niegrzeczna i wykluczająca?

Gdzie wolno karmić piersią?

Pisaliśmy o głośnej sprawie pani Liwii, która karmiła 6-miesięczną córkę w restauracji i została poproszona o karmienie w innym miejscu. Według zeznań kobiety poproszono ją, aby poszła do toalety. Kelner, który obsługiwał rodzinę pani Liwii, zeznał, że poprosił o przejście do części sali za filarem, gdzie jest o wiele dyskretniej. Pani Liwia, przy pomocy Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego, pozwała właściciela restauracji. Sąd jednak uznał, że nie doszło do dyskryminacji i oddalił powództwo.

Kobiety mają prawo do karmienia piersią w miejscach, w których czują się bezpiecznie i komfortowo. Restauratorzy i kelnerzy powinni uszanować to prawo. Tworzenie regulaminów, takich jak ten opisany przez czytelnika Wyborczej, nie pozwala czuć się w pełni komfortowo... Pisaliśmy o właścicielach kawiarni The Willows w Sydney, którzy zachęcają młode mamy do karmienia piersią w ich kawiarni i oferują im darmową herbatę. Zestawienie ze sobą tych dwóch postaw właścicieli pokazuje nam, kto tak naprawdę dba o komfort karmiących mam, a kto dba o komfort pozostałych klientów...

Co myślicie o sytuacji opisanej przez czytelnika Wyborczej? Czy tworzenie takich zasad rzeczywiście ma na celu dobro rodzin i ich dzieci, czy jednak gdzieś między wierszami możemy wyczytać, że młodzi rodzice i ich pociechy nie są do końca mile widziani? Jesteśmy ciekawi waszych opinii!

Czytaj także: Walka o karmienie w miejscach publicznych trwa!

Reklama

źródło: kraków.wyborcza.pl

Reklama
Reklama
Reklama