Dziecko potrzebuje bliskości, to fakt. I to od pierwszych chwil swojego życia. Potrzebuje również czułego dotyku i zetknięcia się z florą bakteryjną rodzica, która pobudzi do pracy jego układ odpornościowy. Ale ta bliskość może być mniej lub bardziej bezpieczna. Po której stronie jest całowanie dzieci w usta?

Reklama

Dając maluchowi buziaka, zostawiasz na jego ciele ślinę, a przy okazji także zamieszkujące w niej drobnoustroje. Jeśli cmokasz go w czoło lub policzek, przed zarazkami ochroni skóra (pod warunkiem, że jest zdrowa, bez otarć i podrażnień). Podobnie jest, gdy całujesz dziecko w rączkę, choć jednak nie do końca, bo maluch może włożyć ją do buzi – i bardzo często to robi – a tym samym wprowadzić drobnoustroje do organizmu.

Co takiego jest w ślinie dorosłych, że powinniśmy przed nią chronić niemowlęta?

Jama ustna jest miejscem, które zamieszkują bakterie, wirusy i grzyby. A układ odpornościowy małego dziecka nie jest jeszcze dość sprawny, by się przed nimi bronić. Jeśli sądzisz, że słodki buziak w usta to zarezerwowany tylko dla mamy dowód więzi, jaka łączy cię z twoją pociechą, sprawdź, co przy okazji możesz jej przekazać:

  1. Wirus opryszczki – możesz być jego nosicielem, nawet jeśli nigdy nie wyskoczyło ci na ustach tzw. zimno. Wirusa HSV ma aż 80 procent ludzi. Może ukrywać się uśpiony w zwojach nerwowych i czekać na osłabienie odporności – wtedy pojawiają się charakterystyczne pęcherzyki. Osoby, które mają aktywną postać opryszczki, w żadnym wypadku nie powinny całować dziecka, a szczególnie niemowlaka. U dorosłych HSV powoduje „tylko” dokuczliwą zmianę w kącikach ust, u dziecka może wywołać rozległe rany w ustach i gardle (tzw. opryszczkowe zapalenie jamy ustnej), a nawet – bardzo groźne opryszczkowe zapalenie mózgu. Zdarzały się przypadki śmierci niemowlęcia pocałowanego przez rodzica z opryszczką. Stąd też mroczna nazwa: „pocałunek śmierci" (czytaj też: Moje dziecko mogło umrzeć przez całusa).
  2. Mononukleoza – nazywana nawet „chorobą pocałunków”. Jest bardzo zakaźna i w niektórych przypadkach wymaga podania antybiotyku. Powoduje ją wirus Epsteina-Barr, który należy do grupy wirusów opryszczkowych. Przenosi się drogą kropelkową lub przez ślinę. Atakuje głównie migdałki, węzły chłonne i śledzionę, która podczas choroby może się powiększyć do znacznych rozmiarów. Myślisz, że skoro teraz nie masz mononukleozy, to temat cię nie dotyczy? Niekoniecznie. Osoba, która przeszła infekcję wywołaną wirusem Epsteina-Barr, może nim zarażać jeszcze nawet przez pół roku po zachorowaniu. Sporo zakażeń może też przebiegać bezobjawowo (czytaj: Jak rozpoznać mononukleozę?).
  3. WZW typu B – przez pocałunki można zarazić się wirusowym zapaleniem wątroby typu B. Wirus ten nie przenosi się przez samą ślinę, musi być w niej obecna krew, a to wcale nie jest takie trudne, wystarczy, że w jamie ustnej całującego dziecko rodzica jest jakiekolwiek pękniecie śluzowki, ranka na dziąśle. Jeżeli w ślinie całującego będzie obecna nawet niewielka ilość krwi, to może zarazić dziecko w sytuacji, gdy ma ono uszkodzenie śluzowki czy warg. Na szczęście dzieci są obowiązkowo szczepione przeciwko WZW B już w 1. dobie życia. Informację o zagrożeniu powinni jednak szczególnie wziąć sobie do serca ci rodzice, którzy świadomie rezygnują ze szczepienia dziecka i narażają je tym samym na groźne zachorowanie.
  4. Próchnica – nic nie szkodzi, że masz wyleczone zęby. Jeśli kiedyś pojawiły się w nich ubytki, to znak, że twoją jamę ustną zamieszkują bakterie Streptococcus mutans, czyli główni winowajcy próchnicy. Dziury w zębach to nie tylko efekt braku odpowiedniej higieny, ale również choroba, którą można się zarazić. Bakterie próchnicowe żyją w ślinie i płytce nazębnej. Mówi się, że w chwili gdy zostanie wynaleziona przeciw nim szczepionka, gabinety stomatologiczne mogą zacząć świecić pustkami. Jednak na razie wciąż tak nie jest. Nawet jeśli twoje dziecko jeszcze nie ma ząbków, całując je w usta, możesz sprawić, że gdy tylko zaczną wyrzynać się pierwsze mleczaki, pojawi się u niego również próchnica butelkowa.
  5. Cytomegalia – to choroba wirusowa, którą można się zarazić między innymi poprzez ślinę (wirus jest obecny również w moczu). Dorośli zapadają na nią rzadziej, ale dla maluszka zachorowaniem może skończyć się słodkie cmoknięcie w usta, które jest dowodem wielkiej miłości starszego rodzeństwa. Nosicielami wirusa cytomegalii są przede wszystkim dzieci w wieku przedszkolnym, od których to mogą zarazić się niemowlęta i... mamy spodziewające się kolejnego dziecka. Choć przyszła mama zwykle miewa łagodne objawy tej choroby, zachorowanie na cytomegalię w ciąży jest bardzo groźne dla rozwijającego się w jej łonie dziecka.

Co jeszcze warto wiedzieć?

  • Aby chronić dziecko przed zarazkami obecnymi w ślinie, nie tylko nie całuj go w usta, ale również nie oblizuj smoczka oraz łyżeczki, którą je karmisz. Sądzisz, że to gruba przesada, że zachorowanie jest mało realne? Po co jednak narażać malucha na ryzyko, skoro można zapewnić mu porcję pieszczot w inny sposób – przytulając, prychając w brzuszek, łaskocząc, całując w czółko czy głaszcząc po główce. Wyrazem miłości okazywanej maluszkowi jest czuły dotyk.
  • Wiele dzieci nie przepada za buziakami w usta, po których ostentacyjnie wycierają sobie buzię. Niektórzy psychologowie, jak np. Amerykanka dr Charlotte Reznik, zdecydowana przeciwniczka całowania dzieci w usta, podkreśla, że to strefa erogenna i całowanie w to miejsce powinno być zarezerwowane tylko dla dorosłych.
  • Pamiętaj: Nikt raczej nie przyjdzie do ciebie do domu i nie zabroni ci dawania twojemu dziecku buziaka w usta. To ty podejmujesz decyzję, czy będziesz to robić! Warto ją podejmować świadomie, pamiętając, że organizm maluszka bardzo różni się od dorosłego, i to, co nam nie szkodzi, czasem dla niemowlaka może oznaczać kłopoty. Po co więc go niepotrzebnie narażać.

Konsultacja: dr n. med. Alicja Karney, pediatra, kieruje Oddziałem Hospitalizacji jednego Dnia w Instytucie Matki i Dziecka w Warszawie, prowadzi własną praktykę www.poradniakarney.pl

Czytaj też:

Zobacz także
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama