Reklama

Kangurowanie, czyli kontakt „skóra do skóry” to oficjalna praktyka medyczna, której standardy Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) opracowała w 2003 roku jako zalecenia wobec wcześniaków oraz dzieci urodzonych w terminie.
Co na jej temat myślą sami rodzice? Czy chętnie i bez strachu kangurują swoje dzieci? I czy zamierzają kontynuować tę praktykę po wyjściu ze szpitala?

Reklama

Jakie emocje towarzyszą rodzicom podczas pierwszego kangurowania?

W przypadku dzieci przedwcześnie urodzonych kangurowanie uzależnione jest od ich stanu zdrowia, więc ten pierwszy kontakt „skóra do skóry” może czasem nastąpić dopiero po kilku godzinach, dniach, a nawet tygodniach. Tak było też w przypadku naszej rozmówczyni, pani Sylwii Marczak, która mogła swojego synka zacząć kangurować dopiero kilka dni po porodzie.
W takich przypadkach kangurowanie jest szalenie ważne zarówno dla noworodka, jak i dla matki, która często obarcza się winą za przedwczesny poród lub stan zdrowia dziecka: kangurowanie łagodzi jej stres i polepsza samopoczucie. Sami rodzice mówią, że to niesamowite uczucie, które ciężko opisać słowami, ale wiedzą, co temu doświadczeniu towarzyszy – niesamowite szczęście i pokłady miłości.

Co kangurowanie daje rodzicom i dlaczego nie należy się go obawiać

Kangurowanie daje korzyści nie tylko dziecku (to zostało udowodnione naukowo już dawno temu). Oprócz wymiernych korzyści dla noworodków oraz wcześniaków, takich jak lepszy i szybszy rozwój dziecka, lepsze przybieranie na wadze i wspomaganie rozwoju fizycznego i psychicznego, kangurowanie niesie też mnóstwo korzyści dla mamy i taty. Praktykowanie podczas porodu kontaktu "skóra do skóry" zapoczątkowuje więź, którą później rodzice mogą wzmacniać dzięki kangurowaniu właśnie.
Podczas kangurowania maluch uspokaja się w ramionach rodziców, którzy dzięki temu oswajają się z nowo narodzonym dzieckiem, a kiedy kanguruje mama - wspomaga to również jej laktację.

Według pani Sylwii, kangurowanie niesie ze sobą mnóstwo szczęścia i pozytywnych emocji, ale również pozwala poczuć nie tylko więź mamy z dzieckiem, ale również i taty z maluszkiem. Pani Sylwia zachęca też inne mamy do stosowania tej metody, także w domu - już po powrocie z dzieckiem ze szpitala.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama