Reklama

Jeśli twoje dziecko płacze rozdzierająco (a nie, powiedzmy, jedynie postękując), co najmniej przez 3 godziny, minimum 3 razy w tygodniu i przynajmniej od 3 tygodni, nie pomaga na to NIC, a lekarz nie zdiagnozował żadnej choroby, bingo – maluszek ma kolkę. To ból okropny, więc staraj się nie złościć na dziecko czy sytuację, tylko powiedz sobie, że jeszcze maksimum dwa, trzy miesiące, i kolka będzie tylko wspomnieniem. Niestety, niczego mądrzejszego nie można tu radzić...

Reklama

Bo kto miał lub ma dziecko, którego problemem jest kolka niemowlęca, ten wie, że nie ma jednego, radykalnego leku na to zło. Kolkę można złagodzić, ale „wyleczyć” się jej nie da. Zaś jednym z najstarszych, bo stosowanym od połowy XIX wieku sposobów na nią jest słynna woda koperkowa.

Skąd się wzięła woda koperkowa na kolkę?

Około 1850 roku farmaceuta William Woodward zmodyfikował nieco lek na gorączkę, która przypominała w objawach malarię. Odtąd buteleczka z małym Herkulesem, który trzyma w rękach węże, stała się symbolem ulgi dla młodych posiadaczy wzdętych brzuszków i... ich rodziców. Bo wiele mam i ojców maluchów z kolką potwierdza, że woda koperkowa łagodzi ataki kolki.

Co jest w jej składzie?

W oryginalnej recepturze znaleźlibyśmy alkohol, cukier, wodę i wyciąg z kopru włoskiego. Dzisiaj jednak woda koperkowa to dwa główne składniki:

  • olejek z nasion kopru włoskiego (2,3 mg/5ml)
  • wodorowęglan sodu (52,5mg/5ml)

Pierwszy z nich – olej koperkowy – rozgrzewa i rozluźnia brzuch oraz rozbija zalegające w nim pęcherzyki powietrza, które są przyczyną bólu. Drugi, dwuwęglan sodu, neutralizuje kwas w brzuszku dziecka. Kiedy maluchowi głośno się odbije (tak, to nieodzowne przy niemal każdym sposobie łagodzenia kolki!), wiesz, że to właśnie wodorowęglan zaczął działać.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama