Reklama

High need baby to nie jest żadne nowe zjawisko: niemowlęta, które płaczą więcej niż większość dzieci, istniały zawsze. Nasze babcie mówiły o takich wymagających dzieciach, że są: „trudne”, „rozpieszczone”, „płaczliwe” – i probowały je „wychowywać”. Dziś dzięki rozwojowi psychologii wiemy, że ten typ po prostu „tak już ma” i zamiast je zmieniać, powinniśmy się… dostosować. Zobacz, co o high need baby mówi psycholożka, Magdalena Komsta.

Reklama
mat. prasowe

Magdalena Komsta, psycholożka i pedagożka. Doula i promotorka karmienia piersią. Poza pisaniem bloga Wymagajace.pl prowadzi konsultacje indywidualne i warsztaty dla rodziców m.in. o śnie niemowląt lub łagodnym odstawianiu dziecka od piersi. Mama High Need Córki.

Kiedy się dowiedziałaś, że Twoja córka to High Need Baby?

Magdalena Komsta: Na początku wydawało mi się, że moja córka zachowuje się tak samo jak inne niemowlęta – no bo przecież wszystkie dzieci potrzebują dużo bliskości fizycznej, a jeśli są karmione piersią, to często się budzą. Myślałam o niej: „klasyka gatunku”. O tym, że mam nie do końca statystyczne dziecko, przekonałam się dopiero po 4-5 miesiącach jej życia.

Czytaj także: Jak odkryto moc dotyku? Te badania dają do myślenia!

W jaki sposób?

Zrobiłam coś, czego robić się nie powinno: zaczęłam porównywać. Odkryłam wtedy ze zdumieniem, że moje koleżanki karmią swoje dzieci osiem razy na dzień, a ja – 15 razy. Że ich niemowlęta budzą się dwa razy w nocy, a moje – co najmniej sześć. I że tylko ja wracam z większości spacerów, trzymając córkę na rękach i pchając brzuchem znienawidzony przez nią wózek.

I jak typowa mama poczułaś się winna, że coś „popsułaś”?

Nie miałam wyrzutów, bo jestem psycholożką i wiem, że takie zachowania dziecka wynikają głównie z jego temperamentu. Istnieją dzieci z tzw. temperamentem trudnym, które intensywnie reagują na najmniejszy dyskomfort i które mają nieregularny rytm aktywności, snu czy karmienia. Zaczęłam szukać publikacji, aż w końcu trafiłam na określenie High Need Baby, w skrócie HNB. To popularnonaukowa nazwa, którą wymyślił amerykański guru pediatrii, dr William Sears, po to, by opisać swoje czwarte dziecko. W Polsce często tłumaczy się ją jako: wymagające dziecko.

Czemu wymagające, a nie na przykład: trudne czy płaczliwe?

Bo w określeniu „trudne” słychać negatywną ocenę. Dr Sears szukał nazwy, która będzie opisująca, a nie oceniająca.

Zainteresowałaś się tematem HNB nie tylko jako mama takiego malucha, ale i jako psycholog.

Przez cały pierwszy rok życia mojej córki dojrzewał we mnie pomysł założenia bloga popularnonaukowego m.in. o śnie i karmieniu wymagających dzieci. Tak dużo przeczytałam w internecie bzdur o opiece nad niemowlętami, że chciałam stworzyć miejsce z wiarygodnymi tekstami popartymi badaniami, np. psychologicznymi.

Co to były za bzdury?

Najczęściej natykałam się, zresztą do tej pory się natykam, na mity dotyczące dziecięcego snu. Młodzi rodzice są karmieni np. informacjami, że nieprzerywany sen jest dla niemowlęcia bardziej wartościowy i regenerujący – nic więc dziwnego, że potem dążą do jak najszybszego wyeliminowania pobudek. A przecież skoro Matka Natura stworzyła niemowlęta z takim lekkim snem, to znaczy, że on czemuś służy.

Na przykład czemu?

Choćby temu, by dzieci masowo nie umierały z powodu śmierci łóżeczkowej.

W jaki sposób nocne pobudki chronią niemowlę przed śmiercią łóżeczkową?

Niemowlęta mają płytszy sen niż dorośli, po to, żeby ich organizm na bieżąco sprawdzał: „Czy mogę swobodnie oddychać? Czy nie jestem odwodniony albo głodny? Czy nie mam za dużo dwutlenku węgla we wdychanym powietrzu?”. Jeśli dzieci zapadałyby w tak głęboki sen jak dorośli, to niektóre wrażliwe niemowlęta po kilku godzinach snu mogłyby się już nie obudzić z powodu zaburzeń krążenia lub oddychania spowodowanych przegrzaniem czy odwodnieniem. Nie mówiąc już o tym, że dzieci mają przecież mniejsze żołądki... Chociaż tu też uważajmy na mit – niemowlęta budzą się nie tylko z głodu! Także z wielu innych powodów: bo chce im się pić, jest im za gorąco, mają za suche powietrze… A wymagające dzieci budzą się częściej, bo po prostu łatwiej odczuwają dyskomfort.

Co zrobiłaś, kiedy dowiedziałaś się, że twoje dziecko jest HNB i że po prostu „ten typ tak ma”?

Przede wszystkim przestałam myśleć o tym wszystkim, jako o czymś tymczasowym. Zamiast czekać na zmiany, zaczęłam po prostu inaczej sobie organizować życie. Na przykład pogodziłam się z tym, że podczas drzemek leżę obok córki, bo ona wtedy znacznie dłużej śpi. Przestałam spędzać kwadranse na nieudanych próbach odłożenia jej do łóżeczka. Przeprosiłam się też z radą, która wkurza wiele matek, czyli: „Śpij, gdy dziecko śpi”.

I właśnie tę radę teraz dałabyś mamom wymagających dzieci?

Gdybym miała dać jedną jedyną radę, to powiedziałabym, żeby zadbały o czas tylko dla siebie. Opieka nad wymagającym dzieckiem wyczerpuje nas nie tylko fizycznie, lecz także psychicznie, dlatego musimy zadbać o jakąś odskocznię. Już od początku trzeba wprowadzać w życie dziecka inne osoby, które czasem będą mogły nas zastąpić i przy których ono będzie się dobrze czuło. Bardzo ważne jest to, żeby mama nie była jedynym opiekunem wymagającego dziecka, bo to prosta droga do wypalenia i do depresji poporodowej.

Z tym wyczerpaniem psychicznym matek łączy się też to poczucie winy, o które zapytałam Cię przed chwilą. Ty go nie czułaś, ale wiele mam zadręcza się myślą, że to wszystko ich wina.

Bardzo często rodzice wymagających dzieci mówią o poczuciu winy, ale skoro wiadomo, że za temperament w 60 proc. odpowiadają geny, to te wyrzuty są bezzasadne. Rodzice sami nieraz mówią: „Ono już na porodówce było najgłośniejsze” i choćby to dowodzi, że to nie my coś „popsuliśmy”, tylko że po prostu trafiło się nam takie dziecko. Uwolnienie rodziców od poczucia winy jest szalenie ważne. Wyrzuty sumienia obciążają nas psychicznie i zabierają energię do działania. Dopóki się zadręczamy, że robimy coś źle, to brakuje nam sił, by zaakceptować dziecko takie, jakim jest. Warto szukać wsparcia wśród bliskich, ale też wśród innych rodziców wymagających dzieci. Oni najlepiej nas zrozumieją.

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama