Reklama

Dzieci kochają przyrodę. I jest to uczucie, które może im przynieść spore korzyści. Zafascynowane naturą łatwo zapamiętują trudne nazwy botaniczne i zoologiczne, uczą się opieki nad zwierzętami i roślinami, a nawet stają się cierpliwsze i spokojniejsze. Postaraj się, by miały jak najlepszy kontakt z przyrodą.

Reklama

W każdym domu paleontolog
Moda na dinozaury trwa nieprzerwanie. Od dnia premiery filmu „Park Jurajski” kolejne roczniki dzieci bez trudu odróżniają tyranozaura od stegozaura, poznają ich obyczaje, liczą elementy szkieletu, porównują czaszki i piszczą z radości, gdy rodzice zdecydują się na wyjazd do dinoparku (np. Kołacinek – www.dino-park.pl, Solec Kujawski – www.juraparksolec.pl, Krasiejów – www.dinopark.info.pl, Bałtów – www.juraparkbaltow.pl). Zastanawiasz się, po co maluchowi taka wiedza? Choćby po to, by dowiedzieć się, że ziemia i jej mieszkańcy kiedyś wyglądali zupełnie inaczej. Przy okazji dziecko ćwiczy pamięć, wrzucając do niej wiele nowych określeń, doskonali spostrzegawczość, porównując różne gatunki gadów i ćwiczy wymowę.Kompsognat, Iguanodont, Euplocefal – jest na czym łamać język, prawda?

Zielony plac zabaw
Zabawa w ogrodzie może przewyższać zaletami harce na placu zabaw. A szczególnie jedną z nich – przebywanie w otoczeniu przyrody, patrzenie na nią działa uspokajająco. Pobyt na łonie natury świetnie zatem się sprawdza w przypadku żywiołowych maluchów. Jeśli jesteś szczęśliwym posiadaczem ogródka, postaraj się tak zaaranżować jego część, by maluch czuł się tam swobodnie i chętnie się bawił. Ciągłe napominanie, że podepcze rabatę z kwiatkami, jest stresujące i dla dziecka, i dla rodzica. Może tacie uda się zbudować szałas albo domek na drzewie. To bardziej wyzwanie konstrukcyjne niż finansowe. Materiałami budowlanymi mogą stać się nawet zwykłe patyki (patrz zdjęcie obok). W takim magicznym miejscu czas płynie przyjemnie, przy okazji można podglądać mrówki, motyle, usypywać kopczyki z szyszek, przechowywać kolekcję z kamieni, a w domku na drzewie rozmawiać z ptakami.

Grządka dla eksperymentatora
W unikaniu ogólnego spustoszenia w ogrodzie może pomóc osobna grządka, na której maluch będzie mógł eksperymentować – kopać, grabić, podlewać. Pomóż mu w jej urządzaniu. Własnoręczne wykopywanie dołka, wsadzenie sadzonek, a potem obserwowanie, jak rosną, podlewanie, wyrywanie chwastów jest równie atrakcyjne jak stawianie babek w piaskownicy. Przy okazji dziecko dowie się, jak dużo może od niego zależeć, stanie się bardziej odpowiedzialne, obowiązkowe i cierpliwe, bo na efekty pracy ogrodnika trzeba trochę poczekać. Zdarza się, że dzieci przeżywają losy uprawianego kwiatka czy sałaty równie silnie jak przygody bohaterów kreskówki.

Plantacja z balkonu i parapetu
Brak ogródka nie jest przeszkodą dla przyrodniczej edukacji malucha. Jeśli macie balkon, jedną z donic lub skrzynek możesz przeznaczyć na dziecięcy miniogródek. Wystarczy, że oddasz pod opiekę dziecka jedną donicę z kwiatami, a nauczy się o nie dbać, podlewać, razem z tobą nawozić i cieszyć się tym, że roślinki rosną. W internecie albo w książce możecie razem sprawdzić, jakie dany kwiat ma wymagania, co lubi, a czego nie, jak nazywa się po polsku, a może zainteresuje was także jego łacińska nazwa. Jeśli nie masz balkonu, na słonecznym parapecie możesz założyć małą plantację ziół. Pokażesz maluchowi, jak rozwijają się rośliny, ile cierpliwości wymaga ich uprawa i jak się trzeba postarać, by dobrze rosły. Co więcej, ziołami będziecie cieszyć nie tylko oczy. Gdy urosną, przyprawisz nimi dania przygotowane dla rodziny. Własnoręcznie wyhodowana pietruszka ma większą szansę zyskać akceptację maluszka, który znajdzie ją w talerzu niedzielnego rosołu.

Wycieczki w plener
Jeśli macie utrudniony kontakt z przyrodą, bo mieszkacie w mieście, w bloku lub kamienicy bez ogródka, jak najczęściej wybierajcie się na spacer do parku. Warto też organizować weekendowe wypady do lasu, poświęcone podglądaniu przyrody. Żeby wiedzieć, na co patrzeć, wcześniej opowiadaj dziecku o roślinach, które tam możecie spotkać. Niektóre trzylatki z wielką łatwością zapamiętują nawet trudne nazwy egzotycznych gatunków (np. baobab, eukaliptus, sekwoja). Ucz dziecko, że niektóre rośliny są pod ochroną, pilnuj, by ich nie zrywało i nie deptało. Podczas spaceru leśną ścieżką obiekty do obserwacji mogą nasunąć wam się same – wiewiórka na drzewie, kaczki w stawie, gołębie wokół parkowej ławki. Jeśli zabierzecie ze sobą aparat, może uda się je uwiecznić na zdjęciach. Albo po powrocie do domu narysować.

Nie tylko zoo
Ogrody zoologiczne są pełne dzieci, ale małych miłośników przyrody warto zabierać także w inne ciekawe miejsca. Jeśli twoje dziecko fascynują ryby, wybierzcie się do oceanarium (np. w Warszawie, Krakowie, Gdyni lub w położonym ok. 100 km od Świnoujścia niemieckim Stralsundzie). Tam zetkniecie się ze światem bajkowych kolorów i ogromnego spokoju. Maluchy z zapartym tchem śledzą ruchy podwodnych stworzeń, przyglądają się ich śmiesznym buziom, wielkim oczom. Frajdą dla miłośników motyli jest wizyta w motylarniach (znajdziesz je w niektórych ogrodach zoologicznych, np. we Wrocławiu). W miejscowości Trassenheide na wyspie Uznam istnieje nawet wielka Farma Motyli. W tropikalnym pawilonie z wodospadami, skałami, egzotycznymi roślinami te piękne skrzydlate okazy mogą latać swobodnie. Wypatrywanie ich i podglądanie to spora atrakcja dla wszystkich maluchów. Mały botanik chętnie odwiedzi palmiarnie. Są one cząstką ogrodów botanicznych (np. w Powsinie) albo działają samodzielnie (w Krakowie, Poznaniu, Zielonej Górze, Gliwicach). W wielkich szklarniach zebrane są kolekcje roślin egzotycznych i tropikalnych, które zwykle w naturze dziecko mogłoby zobaczyć jedynie podczas
egzotycznych wojaży.

Reklama

Konsultacja: Justyna Święcicka, psycholog, pracuje w warszawskiej poradni Uniwersytet dla Rodziców, prowadzi m.in. zajęcia dla dzieci zdolnych

Reklama
Reklama
Reklama