Reklama

W klasie córki mojej przyjaciółki w zeszłym roku 5 dziewczynek było zwolnionych z zajęć na basenie (organizowanych w ramach szkolnych zajęć wf-u). Powód nieoficjalny: ich mamy bały się, że dziewczynki nie dosuszą włosów i wychodząc na świeże, zimne powietrze przeziębią się. Powód oficjalny: wszystkie miały zwolnienia wystawione przez lekarza (choć nic im przecież nie dolegało). To się jednak ma zmienić. Od września obowiązują nowe zasady zwalniania dzieci z zajęć wychowania fizycznego (chodzi o całkowitą lub częściową niezdolność do ćwiczeń). Co prawda nadal mogą je wystawiać lekarze rodzinni, ale muszą oni określić, jakich ćwiczeń nie może dziecko wykonywać, dlaczego i przez jaki okres. Aby więc wystawić takie zwolnienie, lekarz musi mieć "podkładkę" w formie historii choroby.

Reklama

Zobacz także: Jaki wpływ mają ćwiczenia ruchowe na nasze dzieci?

Nasze dzieci są mniej sprawne niż my w ich wieku

Te zmiany mają utrudnić zwalnianie dzieci z zajęć wychowania fizycznego i tym samym wpłynąć na poprawę ich kondycji fizycznej. Że jest to konieczne, wiadomo od dawna. Kondycja fizyczna dzieci jest gorsza niż ich rodziców, gdy byli w ich wieku. Trzydzieści lat temu uczniowie skakali w dal średnio na odległość 1,29 m, obecnie o 29 centymetrów krócej. Kiedyś średnio 600 metrów uczniowie przebiegali w 3 minuty i 5 sekund, teraz 3 minuty i 50 sekund. Poza tym, co czwarty uczeń cierpi na nadwagę. Tych przykładów można by podawać znacznie więcej. Nie to jest jednak istotne. Ważniejsze jest to, czy rzeczywiście lęki rodziców są uzasadnione. Czy rzeczywiście wyjście na powietrze z lekko mokrymi włosami może zaszkodzić naszemu dziecku? A od czego są czapki, kaptury?!

Idź na spacer z dzieckiem

Odkąd na świecie pojawił się mój syn, codziennie wychodzimy na spacer – wiosną i latem dłuższy, jesienią i zimą na krótszy. Spacerujemy (czasem jeździmy na rowerze) nawet wtedy, gdy pada deszcz lub gdy za oknami mamy minusową temperaturę. Efekt? Mój syn bardzo rzadko choruje – do 10. roku życia nie musiał przyjmować antybiotyków (wziął je dopiero wtedy, gdy zachorował na anginę). Na zajęcia z wf-u chodzi regularnie i ani razu nie poprosił mnie o napisanie zwolnienia, nawet po chorobie. Kilka razy zdarzyło mu się wyjść z budynku basenu z lekko niedosuszonymi włosami, ale ukrył je pod czapką. Żyje i jest w świetnej kondycji, lepszej niż jego niećwiczący koledzy.

Reklama

Polecamy: Hartowanie dziecka zimą - niezawodny sposób na odporność

Reklama
Reklama
Reklama