Reklama

O dylematach rodziców, którzy mają więcej niż jedno dziecko, rozmawiamy z dr Julitą Wojciechowską, psychologiem z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Reklama

Czy odmienne traktowanie dzieci jest w ogóle złe?

Nie da się traktować dzieci tak samo. Robimy to odmiennie w zależności od tego, w jakim momencie naszego życia się rodzą, jaki mają temperament. To jest nieuchronne. Ale ważne jest, by każdemu dziecku, niezależnie od tego, jakie jest, czym się interesuje, dawać podobną ilość akceptacji, czasu, uwagi,­ bliskości, zrozumienia. Powinno czuć, że zasługuje na to tak samo jak jego rodzeństwo.

Ale czy kolejne dziecko da się kochać równie mocno?

To jest obawa nie tyle o to, czy kolejne dziecko można pokochać tak samo, tylko czy ono jeszcze się w życiu rodziców pomieści. Pierwsze dziecko zagarnia całą przestrzeń, wszystko, co się da. A teraz musi się nią podzielić, podobnie jak rodzic musi podzielić swoją uwagę na dwójkę (lub więcej) dzieci. To trudny moment, bo nie wiadomo, czy jej starczy. No i czy pierwsze dziecko nie będzie miało poczucia straty.

A co jeśli czasem jedno z dzieci bardziej się lubi?

Tak bywa. To wynika tak naprawdę z tego, że rodzice mogą nie być gotowi, że urodzą się im dzieci z innymi niż ich umiejętnościami, talentami, temperamentem. A to są cechy, z którymi człowiek się rodzi, np. jeden jest bardziej żywiołowy, a inny flegmatyczny, jeden lubi zmiany, a inny bardziej bezpieczne środowisko i brak niespodzianek. To zależy od układu nerwowego. Zachowanie dziecka można w jakiś sposób kształtować przez sposób wychowywania. Ale o tym, jacy jesteśmy przez całe życie decydują też pewne właściwości mózgu. Może wydawać się, że rodzicom pełnym energii urodzi się dziecko takie samo jak oni. A ono jest spokojne, nie lubi zmian, woli rutynę i wtedy energiczna mama czy żywiołowy tata uważają je za leniuszka, którego trzeba rozruszać. Dynamicznych rodziców takie dziecko może niecierpliwić, drażnić swoją powolnością. Natomiast spokojni rodzice mogą być niezadowoleni, gdy mają dziecko bardziej pobudliwe, które szybko się nudzi, nie umie się samo sobą zająć.

Sprawdź też: Jaki charakter ma twoje dziecko? – test

Z czego wynika taka reakcja rodziców?

Najczęściej z braku świadomości, że dziecko może się urodzić inne niż oni. Że to nie będzie klon – krew z krwi, kość z kości, dosłownie mówiąc. Stąd biorą się zwykle problemy z faworyzowaniem dziecka podobnego do mamy czy taty, które ma ich cechy, podobne reakcje i tym samym co oni się interesuje. Rodzicom wydaje się, że jak mają coś po sobie zostawić, to niech to będzie ktoś taki jak oni. To narcyzm, zapatrzenie w siebie – dziecko podobne do mnie jest lepsze od niepodobnego do mnie.

Zobacz też: Najstarsze, średnie, najmłodsze... - charakter rodzeństwa
[CMS_PAGE_BREAK]

Czyli ważne jest zaakceptowanie inności?

Wszystko polega na dojrzałości. Jeśli jako owoc miłości dwojga ludzi pojawi się na świecie dziecko o jakichkolwiek cechach, to z samej racji, że się pojawiło, już zasługuje na akceptację. Niezależnie od tego, jakie jest. Bo to jest poza jego kontrolą i wiąże się z pewnym darem, cechami, na które ono nie ma wpływu. Jednak dziecko od początku może być faworyzowane przez mamę czy tatę za to, że jest chłopcem albo dziewczynką, jest spokojne lub żywiołowe, lubi klocki czy samochody, lepiej rysuje lub też ma bogatszą wyobraźnię – a to są sprawy, których się nie wybiera, które się ma lub nie. Brak akceptacji wpływa na samoocenę dziecka i przekonanie, że nie warto czegoś rozwijać, bo i tak nikt za to nie pochwali, nie nagrodzi. A dzieci bardzo potrzebują docenienia ze strony dorosłego.

Czytaj też: Tego nigdy nie rób – 5 rzeczy niszczących samoocenę dziecka

Jak można zdefiniować faworyzowanie?

To sytuacja, gdy jedno dziecko jest całkowicie akceptowane i jego potrzeby są w pełni zaspokajane bez stawiania warunków, natomiast drugie musi ich spełnić wiele, by zasłużyć na uwagę uśmiech, pochwałę, przytulenie.

Każde dziecko powinno dostać tyle samo?

Właśnie nie. Warto zwracać uwagę nie tyle na to, by było równo, ale czego tak naprawdę każde z dzieci potrzebuje. Na przykład jedno szybciej zdobywa umiejętności i nie potrzebuje przy tym pomocy, a inne wymaga ciągle czyjejś obecności, bo się rozprasza. Każde ma jakieś zdolności, ale na pewnym etapie rozwoju może potrzebować wsparcia. I to różnego. Nie chodzi o to, by z każdym dzieckiem spędzać tyle samo czasu, dawać taką samą ilość uśmiechów, uścisków, ale by każde miało poczucie sprawiedliwości, zrozumienia i zaspokojenia jego potrzeb.

Czytaj też: Taka córka jaka matka?

Czyli dziecko może nie chcieć nas przy zabawie, za to przy zasypianiu, tak.

Właśnie. Każde dziecko potrzebuje skupienia na sobie uwagi, ale każde może tego wymagać w innej sytuacji. Ale bywa też tak, że to, które sobie radzi, może dostawać mniej wsparcia, bo rodzice więcej dają go temu mniej zaradnemu. Faworyzowane może być więc nie tylko zdolniejsze dziecko, ale i to, które radzi sobie słabiej.

A czy mamy częściej faworyzują synów, a ojcowie córki?

Faworyzacja ze względu na płeć zwykle zdarza się w rodzinach, gdzie i w wychowaniu, i w umysłach rodziców są obecne stereotypy płciowe – uważa się wtedy, że synek potrzebuje maminej pomocy, wsparcia, a córeczka – akceptacji tatusia. To wiąże się jednak bardziej z potrzebami dorosłych. Bo ojcowie mają wobec synów więcej oczekiwań, często występuje między nimi niezbyt przyjemna rywalizacja, dlatego też dopieszczają córki. Tak jak wspomniałam, to dotyczy często rodzin, w których panuje konserwatyzm płciowy.

Czytaj: Co z tą płcią, co z tym gender?

Jak faworyzowanie może wpływać na stosunki między rodzeństwem?

Może prowadzić do tego, że dzieci będą miały względem siebie poczucie nierówności. Faworyzowane dziecko, które jest bardziej wrażliwe, może mieć z tego powodu ciągłe poczucie winy.

Zobacz też: Kogo kochasz bardziej, mamo?
[CMS_PAGE_BREAK]

Ono też może się z tym czuć źle?!

Jeśli stale było chwalone, widzi, że to było niesprawiedliwe w stosunku do brata czy siostry. A jeśli wyrosło już w przekonaniu o swojej wyjątkowości, może mieć poczucie, że jest osobą, której wszystko się należy, jest najlepsze w rodzinie i wszyscy powinni się do niego dopasować, bo ono jest najlepsze. Natomiast dzieci, które mają faworyzowane rodzeństwo, częściej mają poczucie niższości, które może prowadzić do niechęci, a nawet odwetu, zem­sty. To wszystko sprawia, że rodzeństwo nie będzie miało ze sobą dobrych relacji. A w dorosłym życiu ludzie, z którymi mamy emocjonalnie niewyjaśnione sytuacje, nie są naszymi przyjaciółmi, bliskimi osobami. I to jest to ryzyko. Więzy krwi nie zawsze decydują o bliskości.

Niefaworyzowanie dzieci leży więc w interesie rodziców...

Trzeba pamiętać, że każde dziecko ma jakiś talent, coś, za co można je lubić i… właśnie faworyzować. I każde dziecko najbardziej przebojowe ma coś, w czym może czuć się gorsze. Nie jest tak, że ludzie są w całości złożeni z talentów albo w całości są nieudacznikami i nie ma w nich nic interesującego. Poza tym… jeśli faworyzujemy pociechę podobną do nas, idziemy na łatwiznę. Bo dzięki dziecku, które jest inne od nas, ma inny temperament, a nawet trochę nas irytuje, mamy szansę się rozwijać. Musimy przełamać coś w sobie, inaczej spojrzeć na świat. I to jest bardziej rozwojowe w rodzicielstwie niż radość, że mamy dziecko, które jest takie jak my. Bo oprócz podobieństwa i pielęgnowania go nie doświadczamy niczego nowego.

A jeśli np. mama zauważy, że tata faworyzuje jedno z dzieci, to jak mu to uświadomić?

Warto rozmawiać. I wyjść od spokojnego przedstawienia faktu, nie mówienia ogólnikami, np: „ Nie lubisz naszej córki” albo „Wolisz synka”. Lepiej opisać sytuację: „Kiedy podchodzi do ciebie Mateusz, to zawsze bierzesz go na kolana i przytulasz, a jak podchodzi Łukasz, odwracasz się, nie słuchasz. Widziałam to dziś dwa razy, a wczoraj to też się zdarzyło. Czy to zauważyłeś?”. Trzeba spokojnie przedstawić fakty, uświadomić, że coś takiego się dzieje, i ustalić, z czego to wynika. Warto skłonić drugą osobę do zastanowienia się, ale nie sugerować, że ona mniej lubi czy kocha jedno z dzieci. Zapytać, dlaczego z jednym rozmawia dłużej, a z drugim bardziej zdawkowo. Może do jednego dziecka ma mniej cierpliwości niż do drugiego. I dlaczego? Trzeba unikać emocji i uogólnień typu „mniej lubisz, bardziej lubisz” i pozwolić tej drugiej osobie powiedzieć, jak ona to widzi, czy się z tym zgadza, zapytać, czy mogłaby w najbliższym czasie zwrócić na to uwagę. Warto zastanowić się, czy na temat jednego dziecka nie ma w domu jakichś stereotypów, bo one zniekształcają rzeczywistość.

Sprawdź też: 5 rad dla taty, jak rozmawiać z dziećmi

Taka rozmowa ma doprowadzić do…

…uświadomienia sobie mniej sprawiedliwego traktowania dzieci. I stworzenia okazji do kontaktu z dzieckiem, które jest postrzegane w sposób zniekształcony. Właśnie z nim rodzic powinien spędzać więcej czasu, bo bliski kontakt to najlepsza metoda na weryfikację stereotypów. Wtedy może się okazać, że dziecko jest zdolne, wesołe, nie marudzi. Wszystkie stereotypy w bliskim kontakcie można obalić. Tylko trzeba go podtrzymywać.

Reklama

Zobacz też: Jak pokonałam zazdrość córeczki

Reklama
Reklama
Reklama