Elsie Larson, założycielka bloga „A Beautiful Mess”, zawsze marzyła o byciu mamą. Niestety, usilne próby starania o zajście w ciążę nie udawały się. W końcu zdecydowali wraz z mężem, Jeremym, że jeśli w piątą rocznicę ślubu Elsie nadal nie będzie w ciąży, adoptują dziecko.

Reklama

Jakiś czas po tym, jak para zdecydowała się na takie rozwiązanie, ich przyjaciółka adoptowała dziewczynkę specjalnej troski z Chin. Elsie poczuła, że pragnie zrobić to samo. Oboje z mężem zdecydowali się rozpocząć proces adopcyjny. Wiedzieli, że do jego zakończenia mogą minąć nawet dwa lata, więc musieli uzbroić się w cierpliwość.

Nie tego się spodziewali

W końcu otrzymali długo oczekiwany mail. W zgłoszeniu adopcyjnym zaznaczyli, z jakimi schorzeniami dziecka byliby w stanie sobie poradzić. Jednak dziewczynka, którą im zaproponowano, cierpiała na chorobę, której nie brali pod uwagę, miała albinizm. Mąż zobaczył zdjęcie dwulatki i przyznał ze wzruszeniem, że „jest naprawdę słodka”. Kiedy Elsie spytała, czy jest zainteresowany taką adopcją, odpowiedział jednak „Nie”. Wydawało mu się, że nie udźwigną tego. Albinizm często powoduje poważne problemy ze wzrokiem. Czuł, że nie są gotowi na zaopiekowanie się właśnie tą dziewczynką.

Jednak Elsie nie mogła przestać o niej myśleć. Nie wiedziała, że Jeremy również. Dwa dni później mężczyzna z zachwytem oglądał 30-sekundowy filmik z popisami tanecznymi dwulatki, który znowu przyszedł na maila. A w końcu po kilku dniach oznajmił: „Podjąłem decyzję. Jestem w 100 procentach pewny, że chcę ją adoptować”. Elsie, gdy to usłyszała, oniemiała ze szczęścia. Wiedziała jednak, że przed nimi jeszcze długa droga, więc starała się zachować spokój.
Zobacz też: Czym różni rodzina zastępcza od adopcji?

W oczekiwaniu na pierwsze spotkanie

Czas oczekiwania na zatwierdzenie adopcji mijał im na przygotowaniach. Elsie kupiła małej mnóstwo sukienek, okularów przeciwsłonecznych, wytapetowała pokój w króliczki. Wspólnie oglądali też setki razy kilka kolejnych filmików z udziałem dziewczynki, które dostawali. Wybrali też dla niej angielskie imię – Nova. W końcu udali się do Chin.

Zobacz także

Na miejscu bardzo się zdziwili, że zupełnie nikt nie mówił po angielsku, a ten rejon Chin wydawał się wyjątkowo niedostępny dla obcokrajowców. Przyjaciółka, która zainspirowała ich do adopcji, wysłała im wiadomość o treści: „Nie miejcie żadnych oczekiwań”. Miała rację, cokolwiek by sobie wyobrażali, było mało prawdopodobne, że się spełni (zupełnie jak przy narodzinach dziecka).
Zobacz też: Czy zostaniesz naszą córeczką? (prawdziwa historia)

Najlepszy i najgorszy dzień w życiu

Mieli spotkać się z dziewczynką następnego dnia o 10 rano. Gdy ją zobaczyli, siedziała zdenerwowana i zapłakana. W sierocińcu zostawiła swoją ukochaną nianię, więc dla niej był to najgorszy dzień w życiu. Tymczasem Elsie i Jeremy przeżywali swój najpiękniejszy. Oczywiście nie tak miało wyglądać ich przywitanie. Wiedzieli jednak, że muszą dać dziewczynce czas.

Na zapoznanie z Novą przed powrotem do domu mieli dwa tygodnie. Na początku dziewczynka okazywała zainteresowanie wyłącznie Jeremy’emu. Elsie było z tego powodu przykro, ale wiedziała, że tak często bywa, że dziecko nie ufa nowej mamie, gdy jest zabrane od swojej dotychczasowej opiekunki. Ostatecznie jednak dziewczynka przekonała się również do Elsie. Mogli w końcu we troje wrócić do Stanów.
Zobacz też: Czekali na ten moment 4 lata! Przygotujcie chusteczki

Pierwsze wspólne miesiące

W domu w Nashville Elsie i Jeremy wzięli 2-miesięczny urlop, który poświęcili w całości na zacieśnianie więzi z Novą. Zapoznali ją też z całą rodziną, stopniowo, powoli, tak, żeby dziewczynka czuła się bezpiecznie.

Zanim Elsie została mamą, denerwowała się tym, jak pogodzi pracę z rodzicielstwem. Teraz wszystko przychodzi samo. Pracuje, gdy 3-letnia obecnie Nova jest przedszkolu. Popołudnia natomiast zawsze spędzają razem – pieką, malują. Dziewczynka radzi sobie ze wszystkim, choć ma wadę wzroku, której nie da się w żaden sposób wyeliminować.
Zobacz też: W Łodzi zamknięto dom dziecka i wszyscy się z tego cieszą!

Będzie siostra!

Elsie i Jeremy uczą Novą języka mandaryńskiego. Zdecydowali się na adopcję drugiego dziecka, również cierpiącego na albinizm. Dziewczynka potrafi powiedzieć po mandaryńsku np.: „Cześć, siostro”. Adopcja ma nastąpić późną wiosną lub latem i Elsie nie może się już tego doczekać!

Cudowne uczucie bycia mamą

Wspaniałe jest to, jak Nova mówi nieraz: „Mamo, wiesz co? Kocham cię!”. Każdy szept, każdy pocałunek i uścisk powoduje, że Elsie czuje, że doświadcza małego cudu. Nadal uczy się być rodzicem. Chce nauczyć dziewczynkę, jak być życzliwą, kochającą, bezinteresowną. Każdego dnia jest przeszczęśliwa, będąc po prostu jej mamą. Historia tej niezwykłej miłości uwieczniana jest na instagramowym profilu Elsie.

Źródło: parents.com

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama