5 rodzicielskich porażek, których doświadczyła każda z nas
Czasem trudno się do tego przyznać, ale musimy to powiedzieć: macierzyństwo nie jest łatwe. Choć popełniamy błędy, wciąż jesteśmy najlepszymi mamami dla naszych dzieci!
- Maria Adamczewska
Przyznanie się do błędu nigdy nie jest łatwy. Postanowiłam jednak zaryzykować. Mam nadzieję, że nie jestem w tym sama!
1. Niewinne kłamstewka
Nie wiem, kogo okłamuję bardziej – dziecko czy siebie. Powiedzenie maluchowi, że lody się skończyły, a po zjedzeniu cukierków wypadną mu ząbki, jest poniekąd prawdą (lody jeszcze są, ale dla mnie, jako nagroda za przetrwanie kolejnego dnia). Przekonywanie siebie, że jutro położę się o 22 i będę spała przynajmniej do 6 rano, to zupełnie inna bajka.
2. Nie zawsze na zielonym
Podziwiam rodziców, którzy stoją z dzieckiem przy przejściu dla pieszych i grzecznie czekają na zielone światło. Choć wyrzuty sumienia mam ogromne (szczególnie, gdy dziecko krzyczy na cały głos "mamo, zginiemy!!!), czasem po prostu szkoda mi czasu. Zdarza się to rzadko, zazwyczaj należę do tych "grzecznych rodziców", ale jednak zdarza. Mam nadzieję, że nie jestem sama!
3. Chwila dla siebie? Czas na bajki!
Wiem, 2-latki nie powinny spędzać przed telewizorem czy tabletem więcej niż pół godziny dziennie. Jednak czasem każdy potrzebuje chwili – na dopicie kawy, przejrzenie magazynu (na czytanie nie ma przecież czasu), umycie włosów. W takich chwilach posadzenie dziecka przed telewizorem jest najłatwiejszym rozwiązaniem. Przyznaję z ręką na sercu – zdarza się.
4. Baba Jaga i spółka
Czułyście się kiedyś tak bardzo bezsilne, że powiedziałyście dziecku coś, czego żałujecie do dziś? Gdy kiedyś słyszałam mamy mówiące dzieciom "bo pani cię zabierze" albo "bo przyjdzie po ciebie pan", miałam ochotę podejść do nich i na nie nakrzyczeć. Do czasu, kiedy znalazłam się w podobnej sytuacji. Nigdy nie powiedziałam dziecku, że ktoś je zabierze albo, że pójdę i nie wrócę, to dla mnie zbyt okrutne. Wiem, straszenie dziecka jest złe, jednak słynne "jak nie zjesz, to nie urośniesz" mam jednak za sobą. Niestety.
5. Panika, stres i spocone ręce
Pomyślałyście kiedyś o sobie "matka-wariatka"? Albo jeszcze lepiej, "matka-panikara"? Wiem, że skaleczony palec, szczepienie czy noc u dziadków to nie koniec świata, ale to takie małe lęki, przy których serce zaczyna szybciej bić. Choć wiem, że ten strach jest nieuzasadniony, wątpię, żeby kiedykolwiek minął.
Powiedzcie, też tak macie?
Czytaj także: 5 kłamstw, w które w końcu musisz przestać wierzyć
inspiracja: huffingtonpost.com