Waloryzacja 500 plus jest konieczna, bo szalejąca inflacja powoduje wzrost cen w całej Polsce. W niektórych województwach jest zdecydowanie gorzej niż w pozostałych. Świadczenie 500 plus jest coraz mniej warte − aktualnie jego wartość spadła do 366 złotych w stosunku do jego wartości w roku, w którym zostało ustanowione. Eksperci przewidują, że podwyżka 500 plus powinna podnieść to wynagrodzenie do 700, a nawet 800 zł!

Reklama

Kiedy 800 plus zamiast 500 plus?

Waloryzacja 500 plus staje się coraz bardziej potrzebna. Choć nie mówi się o tym oficjalnie, eksperci przypuszczają, że PiS zdecyduje się na podwyżkę świadczenia przed wyborami. A to z dwóch powodów: po pierwsze, by zdobyć nowych wyborców, a po drugie — by utrzymać poparcie aktualnych wyborców, którym często coraz trudniej związać koniec z końcem.

„Decyzja o podwyższeniu świadczenia ma z jednej strony pozyskać dla PiS nowych wyborców, bo 30-proc. poparcie nie jest wystarczające, a z drugiej utrzymać obecny elektorat, który ucierpiał przez inflację" - powiedziała na łamach Super Expressu dr Ewa Marciniak, politolożka z Uniwersytetu Warszawskiego.

Jeśli waloryzacja 500 plus miałaby służyć celom wyborczym, informacji o podwyżce 500 plus można by spodziewać się w najbliższych miesiącach.

W tej chwili rozwiązanie takie nie jest jeszcze brane pod uwagę. Jarosław Kaczyński nawiązał do tematu waloryzacji 500 plus podczas jednego ze październikowych spotkań z wyborcami. Szef PiS mówił, że w jego kręgu myśli się o jakiejś waloryzacji, ale nie chce nic w tym temacie obiecywać, bo - jak podkreśla - 500 plus nie zadziałało i rodzi się mało dzieci. Natomiast przeciwny waloryzacji świadczenia jest premier i przedstawiciele ministerstwa finansów. Ich zdaniem nie ma teraz możliwości, aby taki temat podjąć. Mimo to politycy partii PiS, jak dowiaduje się Gazeta Wyborcza, chcą namówić prezesa partii, do podwyżki świadczenia w przyszłym roku.

Zobacz także

O podwyżce 500 plus na 800 mówiono już wiosną ubiegłego roku

Były minister finansów, Paweł Wojciechowski, wiosną ubiegłego roku przekonywał, że rodzice mogą otrzymać nawet 800 zł miesięcznie na dziecko. Pod jednym warunkiem: rząd musiałby poszukać oszczędności. Mógłby je znaleźć, wprowadzając progi dochodowe i przeznaczając pieniądze na trzy rodzaje wydatków:

„Po pierwsze, na podniesienie tego świadczenia do 800 zł dla osób o średnich i niższych dochodach. Po drugie, na wsparcie kobiet-matek lub tych planujących macierzyństwo, np. na usługi, które umożliwią im kontynuowanie pracy, takie jak żłobki. I po trzecie, na wachlarz świadczeń niepieniężnych dla biednych rodzin, które rzeczywiście trafią do dzieci” – powiedział Wojciechowski w wywiadzie dla Business Insider.

„Jeśli państwo chce promować dzietność, to powinno wychodzić naprzeciw oczekiwaniom kobiet, aby temu świadomemu wyborowi sprzyjać. Wśród tych oczekiwań są nie tylko transfery, ale przede wszystkim możliwość pogodzenia macierzyństwa z pracą, zapewnienie bezpłatnej opieki prenatalnej czy żłobków” – dodał ekonomista.

Źródło: money.pl, businessinsider.com.pl, interiabiznes.pl, fakt.pl

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama