Według lokalnych władz w ataku zginęły 3 osoby, w tym dziecko, natomiast 17 zostało rannych. Na zdjęciach fotoreporterów i amatorskich filmach mogliśmy zobaczyć uszkodzony budynek szpitala, a także ewakuowane kobiety. Obrazem często prezentowanym w mediach jest poruszające zdjęcie młodej kobiety w ciąży. Choć dla większości osób ten widok jest po prostu wstrząsający, rosyjskie władze przekazały, że zdjęcia są „dowodem na ustawkę”.

Reklama

Rosja zabrała głos w sprawie fotografii

Gdy fotografia z uciekającą ciężarną kobietą (która jest dowodem bezlitosnego postępowania rosyjskich wojsk) obiegła media na całym świecie – odnieśli się do niej także Rosjanie.

Na czwartkowym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ zastępca ambasadora Rosji Dmitrij Poliański twierdził, że zdjęcia uciekających kobiet zostały zainscenizowane. Dodał także, że Mariannę Podgurską (kobietę z najsłynniejszego zdjęcia) po prostu ucharakteryzowano.

„Można ją łatwo rozpoznać na innych zdjęciach tego samego fotoreportera Jewgienija Maloletki, który słynie ze sprzedaży podrobionych zdjęć” – miał powiedzieć cytowany przez rosyjską agencję TASS Dmitrij Poliański. Warto jednak wspomnieć, że świadków zdarzenia i fotoreporterów, którzy uchwycili te same kadry, było więcej.

Jest podstawiona, bo potrafi się malować?!

Teorie spiskowe na temat ciężarnej zostały także powielone przez rosyjskich trolli, ale także rosyjską ambasadę w Londynie. Zdjęcie na Twitterze opublikowali dyplomaci z rosyjskiej ambasady w Wielkiej Brytanii, sugerując, że ciężarna... zagrała rolę, a fotografie nie są prawdziwe. Swoje stanowisko argumentowali tym, że Marianna to instagramerka.

Zobacz także

„Ma bardzo realistyczny makijaż. I dobrze sobie radzi ze swoimi blogami o urodzie. Plus – nie mogła być na oddziale położniczym w chwili ataku, bo od dawna był zajęty przez neonazistowski pułk Azow, który kazał personelowi oczyścić miejsce” – napisała ambasada. Twitter usunął wpis z profilu ambasady. Warto dodać także, że rosyjska propaganda atak na szpital tłumaczy rzekomą obecnością w nim członków ukraińskiego batalionu Azow.

Prorosyjskie strony, sugerując się słowami dyplomatów, twierdziły, że blogerka jest na tyle znana, że na pewno nie znalazłaby się w ostrzeliwanym szpitalu. Tymczasem nic nie wskazuje na to, że miałoby jej tam nie być. Kobieta na swoim profilu na Instagramie dokumentowała przebieg swojej ciąży, a w Mariupolu mieszkała na co dzień.

Źródło: wyborcza.pl, wiadomosci.gazeta.pl

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama