Z niewiadomych przyczyn 50-letnia mieszkanka Ukrainy zapakowała swojego 8-letniego syna do walizki, żeby przemycić go przez granicę z Polską. Nie posiadał odpowiednich dokumentów, więc nie miała innego wyjścia. Wsiadła zatem w pociąg relacji Kijów – Przemyśl i liczyła na szczęście.

Reklama

Kolejna próba przemytu

Podczas kontroli na przejściu granicznym w Medyce nie udało jej się ukryć zdenerwowania, więc celnicy KAS (Służby Celno-Skarbowej) naciskali, aby otworzyła walizkę, której nie schowała do luku bagażowego. Niechęć do okazania jej zawartości i nerwowe zachowanie kobiety wzbudziły podejrzenia.

Zobacz także: Wyjazd dziecka za granicę – czy potrzebna jest zgoda obojga rodziców?

To, co celnicy zobaczyli w środku wprawiło ich w osłupienie. Pod stertą ubrań leżało spocone dziecko. Bez biometrycznego paszportu wjazd do naszego kraju nie jest możliwy. Zarówno matka, jak i dziecko zostali cofnięci. Za próbę nielegalnego przekroczenia granicy kobieta otrzymała mandat w wysokości 200 zł. Nie zgodziła się, aby chłopcu udzielono na miejscu pomocy medycznej.

W tej chwili czynności wobec próby przemytu prowadzone są przez Straż Graniczną. Jak się okazało Ukrainka już wcześniej próbowała przejść granicę z synem, ale tamta próba również się nie powiodła.

Reklama
Zobacz także

Nikt nie zapytał o przyczynę

Media nie podają przyczyny zachowania Ukrainki i tak naprawdę nie wiemy jaki dramat mógł wydarzyć się po tamtej stronie granicy. Skoro kobieta podjęła tę próbę po raz drugi – być może miała do tego istotne powody. Nikt nikogo nie namawia do łamania prawa, ale pomoc w uzyskaniu dokumentów dla dziecka i zbadanie całej sprawy szczegółowo byłoby w tej sytuacji wskazana, jeśli nie przez stronę polską to przez ukraińską. Jak sądzicie?

Źródło: nowiny24.pl, rmf24.pl

Reklama
Reklama
Reklama