Cwaniacy i kombinatorzy. Polscy alimenciarze są winni dzieciom 8 mld zł!
Kiedy w końcu polscy ojcowie zrozumieją, że alimenty na dziecko to nie jałmużna, nie "co łaska" i nie "dobrowolna składka", tylko ich psi – a raczej RODZICIELSKI – obowiązek?
Wiecie, ilu rodziców w Polsce nie płaci alimentów na swoje dzieci? No to zgadujcie.
10 tysięcy?
50 tysięcy?
Otóż nie. Według danych na koniec stycznia 2016 r. dłużników alimentacyjnych jest w Polsce prawie 260 tysięcy, a łączna kwota zadłużenia alimenciarzy w Polsce wynosi 8 mld złotych! A i to nie są jeszcze kompletne liczby, bo wciąż brakuje danych z prawie 400 gmin z całego kraju.
Nie płacą alimentów, bo nie mają pieniędzy?
Jasne: z pustego i Samolon nie naleje, ale jak w takim razie wytłumaczyć, że najwięcej dłużników alimentacyjnych przypada na województwo łódzkie ( łączna suma długu to 1 mld zł), mazowieckie (827 mln zł) i śląskie (813 mln zł)?
Jakoś trudno uwierzyć w to, że właśnie w tych województwach trudno o pracę, prawda?
No to może słabo tutaj płacą? Kolejny błąd – akurat w tych trzech województwach płace są najwyższe w całej Polsce.
Z badań BIG InfoMonitora, wynika, że najmniej dłużników alimentacyjnych mieszka na dużo biedniejszym Podlasiu, a także w województwie opolskim i lubuskim.
Rejestr dłużników alimentacyjnych
Skąd wzięły się te dane? Ano stąd, że rok temu, od lipca 2015 roku weszła w życie nowelizacja kodeksu karnego, która nakazuje gminom wpisywanie dłużników alimentacyjnych do wszystkich czterech BIG (Biur Informacji Gospodarczej w Polsce – więcej na ten temat pisałyśmy tutaj).
Dzięki temu obowiązkowi nałożonemu na gminy, dłużnicy alimentacyjni wreszcie są w ogólnopolskim rejestrze i można ich w końcu policzyć. Znane są też takie ciekawostki, jak np. ta, że największy dłużnik alimentacyjny mieszka w Krakowie, ma 46 lat i jest winien swoim dzieciom prawie 600 tys. złotych. Drugi z kolei w tym „zaszczytnym” rankingu mieszka w woj. lubelskim, trzeci na Podkarpaciu, a czwarty w Łódzkiem. Każdy z nich jest winien swoim dzieciom ok. 450 tys. zł.
Te informacje to na szczęście nie jedyny plus ubiegłorocznej nowelizacji. Dzięki rejestrowi, dłużnicy, którzy znajdują się w rejestrach, wreszcie nie mogą tak łatwo, jak kiedyś np. zaciągać kredytów, kupować na raty, brać telefon w abonamencie albo zakładać działalność gospodarczą.
Ściągalność alimentów – jedna z najniższych w Europie
To jednak ciągle za mało: gospodarcze utrudnienia to jedno, a społeczne przyzwolenie na niepłacenie alimentów to drugie. A niestety – ono ciągle jest u nas bardzo duże. Dopóki na forach sprytni ojcowie będą dzielić się sposobami na unikanie aliementów, dopóki szefowie będą godzili się wypłacać pensję pod stołem, byle tylko nie zajął jej komornik, dopóki będziemy wierzyć, że alimenty idą na waciki dla matki dziecki, dotąd ściągalność alimentów będzie w Polsce na żałosnym poziomie.
Konkretnie jakim?
Skoro zaczęłam zagadką, to i zagadką skończę.
Wiecie, jaki procent polskich rodziców płaci zasądzone alimenty?
Nie – to nie jest połowa, ani nawet nie co czwarty.
Płaci zaledwie 16 procent osób, które mają zasądzone alimenty. To jeden z najgorszych wyników w całej Europie.
Czytaj też: