Reklama

Niestety dostęp do używek jest dziś coraz łatwiejszy i sięgają po nie coraz młodsze osoby. Osoba uzależniona nie myśli racjonalnie, a nałóg jest czasem zbyt silny, by przestać „brać”. Niektóre kobiety, a czasem dziewczęta, nie potrafią sobie odmówić odurzenia nawet wtedy, gdy rośnie w nich nowe życie.

Reklama

Ciągły płacz i niepokój

Dziecko, które urodziła osoba uzależniona, często płacze. Jest niespokojne, pobudzone, stale czegoś szukające. Tak jak jego mama. Nie pomaga smoczek, nie pomaga mleko. To dziecko potrzebuje narkotyku, od którego uzależniła go własna matka.

Pielęgniarki nie mają wystarczająco dużo czasu, by w sposób szczególny zająć się takimi maluszkami. Dlatego też w szpitalach coraz częściej pojawiają się wolontariuszki, które z ogromną cierpliwością i wielkim sercem pomagają dzieciom przetrwać pierwsze i najtrudniejsze tygodnie.

Przytulanie pomaga!

Od 10 lat w czterech amerykańskich szpitalach prowadzono badania. Obserwowano dzieci, które urodziły się jako współuzależnione. Stosowano wobec nich metodę "przytulania", polegającą na tym, że wolontariusze stale byli blisko dziecka trzymając je w ramionach. Wyniki tych badań są zaskakujące! Te dzieci, które od razu po urodzeniu były stale przytulane przez kogoś i czuły bezpieczeństwo wynikające z czyjejś obecności, potrzebowały znacznie mniej czasu na wyjście z uzależnienia. Ich czas pobytu w szpitalu skracał się o połowę! Te dzieci których nie przytulano, przebywały na oddziale blisko 40 dni, a te, którymi zajęli się wolontariusze, tylko 20.

- Przytulanie pomaga dzieciom łatwiej przejść przez symptomy odstawienia. - tłumaczy Maribeth McLaughlin, przełożona pielęgniarek w Pittsburgh.- Dzieci potrzebują także mniej leków, by opanować drżenie i sztywność mięśni. Musimy zwalczyć także problem wodnistego stolca, nadwrażliwości skóry, oraz potrzeby gorączkowego ssania.

Nieopisana jest pomoc wolontariuszy, którzy znajdują czas by być z dziećmi, naprawdę tego potrzebującymi. Ich mamy niestety często po porodzie nie decydują się na wstrzemięźliwość i odwyk, więc tymi maluszkami najczęściej zajmują się obce osoby. Oczywiście cudownie byłoby, gdyby to ich matki wykonały pracę nad ich szybką adaptacją, ale dla tych maluchów, najważniejsza jest bliskość drugiego człowieka i poczucie bezpieczeństwa. Jeżeli nie mogą tego otrzymać od mamy, mogą to otrzymać od obcych, za to pełnych współczucia i troski ludzi.

Reklama

Przeczytaj także: Nosiłam, przytulałam, kołysałam, a teraz wiem, że miałam rację!

Reklama
Reklama
Reklama