Reklama

Skandynawscy lekarze przeprawiają się przez morze, bo u siebie nie mogliby zobaczyć, jak wygląda rak szyjki macicy na żywym organizmie.
To dlatego, że w Szwecji (i w ogóle na Zachodzie) problem został niemal wyeliminowany szczepionkami przeciw przekazywanemu drogą płciową wirusowi HPV – informuje tygodnik "Polityka" w tekście o profilaktyce chorób przenoszonych drogą płciową, zatytułowanym "Naukowcy alarmują: Polska jest wenerycznym skansenem".

Reklama

Posted by Grupa Edukatorów Seksualnych "Ponton" on 26 styczeń 2016

W Polsce chroniące przed rakiem szyki macicy szczepionki przeciwko HPV są dostępne i zalecane, choć na razie niestety płatne (300-400 zł za dawkę, a potrzebne są 3. Najnowsza szczepionka jest jeszcze droższa).
Budzą też wiele kontrowersji. Ruchy antyszczepionkowe oskarżają je o tajemnicze zgony i zachorowania, a niektórzy politycy o sprzyjanie rozwiązłości.

Szkoda, bo to bardzo skuteczna profilaktyka.
– Tam, gdzie są szczepienia, ilość zmian spowodowanych przez HVP jest ewidentnie mniejsza – potwierdza dr n. med. Grzegorz Południewski, ginekolog. Uważa, że kontrowersje wokół szczepień związane są nie z faktami, a głównie z bardzo tradycyjnym podejściem do seksualności.

Sprawdź, czy zaszczepić dziewczynkę przeciw HPV - rozmowa z ekspertem ds. szczepień

Problem jest zresztą szerszy, ponieważ Polki umierają na raka szyjki macicy nie tylko z powodu braku szczepień. Wiele z nich zbyt rzadko chodzi do lekarza, zbyt rzadko wykonuje badania cytologiczne, i w efekcie zaczynają się leczyć, gdy choroba jest już zaawansowana.

Polacy się nie badają...

Wywoływany przez HPV rak szyjki macicy (a także macicy, sromu, pochwy i jajników) to niejedyny problem związany z chorobami przenoszonymi drogą płciową. Testy przeciwko tym chorobom wykonuje tylko 9 proc. Polaków.
Przykład? HIV. Jak alarmuje "Polityka", połowa zarażonych wirusem HIV Polaków nie wie, że jest zarażona, a więc może nieświadomie przekazywać wirusa innym. W efekcie przybywa nam 13 proc. zakażonych rocznie.
Lekarze rzadko sugerują pacjentom wykonanie testów, bo się boją ich reakcji.
– Zdarza się, że przyszłe mamy są oburzone, gdy dostają skierowanie na takie badanie (jest zalecane) – potwierdza dr Południewski. – Niesłusznie, bo jest bardzo ważne. Nawet jeśli kobieta jest nosicielką wirusa, jej dziecko ma 60-70 proc. szans na to, że urodzi się zdrowe. Mama musi jednak zacząć się leczyć.

... i mają niewystarczającą wiedzę

Sytuacja jest kiepska także z tego powodu, że – zdaniem cytowanego przez "Politykę" seksuologa, prof. Zbigniewa Izdebskiego, który przez lata prowadził badania na temat seksualności Polaków – nasi rodacy wciąż niewiele wiedzą na temat chorób przenoszonych drogą płciową, a przez to nie zabezpieczają się. Aż 21 proc. społeczeństwa uznaje stosunek przerywany za główną metodę antykoncepcji (a więc zapewne nie używa prezerwatyw, które mogłyby chronić przed chorobami).

Czy rzeczywiście jesteśmy wenerycznym skansenem?

– Powiem tak: nie jest dobrze. Zniknął system monitorowania chorób przenoszonych drogą płciową i brakuje rozsądnej edukacji seksualnej – powiedział nam prof. Izdebski. Uważa, że ludzie powinni zdobywać wiedzę na ten temat cały czas, nie tylko w szkole, ale także później, na innych etapach życia.

A jakie jest Twoje zdanie?
Czy uważasz, że w Polsce mówi się wystarczająco dużo na temat profilaktyki chorób przenoszonych drogą płciową i szczepieniach przeciwko HPV, chroniących przed rakiem szyjki macicy?

Reklama

Polecamy także: Czy wiesz, jakie są objawy chorób wenerycznych?

Reklama
Reklama
Reklama