Umierała na odrę przez 3 miesiące. Teraz jej rodzice ostrzegają
"Mieliśmy nadzieję, że ochroni ją odporność zbiorowa" – pisze matka, która po ponad dwóch miesiącach od śmierci Nadii zdecydowała się nagłośnić historię w mediach społecznościowych.
Każdy rodzic bez wątpienia pragnie, by jego dziecko było zdrowe. Rodzice małej Nadji uważają jednak, że nie mogli w pełni jej ochronić i teraz chcą ostrzec innych. Choroba, którą zaraziła się od innego dziecka w ciągu 3 miesięcy boleśnie wyniszczyła jej maleńkie ciałko. "Dzielę się tą historią, aby przekonać rodziców, którzy mają wątpliwości, czy szczepić dzieci. Każde dziecko ma prawo do ochrony przed zakaźnymi chorobami" - napisała mama dziewczynki na Facebooku.
Córka Dragny Petrovic ze względu na chorobę autoimmunologiczną nie mogła zostać zaszczepiona. Z tego samego powodu dziewczynka często przebywała w szpitalu. Na początku stycznia 2018 roku musiała ponownie zostać poddana hospitalizacji. Choć powinna przebywać w izolatce, ze względu na dużą ilość pacjentów, na krótki czas do jej sali trafił chłopiec. Później okazało się, że dziecko chorowało na odrę. Po kilku dniach u dziewczynki pojawiła się gorączka. Małe ciałko niestety nie poradziło sobie z chorobą zakaźną. Lekarze walczyli kilkanaście tygodni o życie dziewczynki.
Szukamy idealnego ojca! Zagłosuj w naszym plebiscycie!
"Tylko" odra?
"To jest moja Nadja, urodziła się 08.05.2015 r. Kiedy miała roczek, wystąpiły u niej objawy autoimmunologicznego zespołu wielomięśniowego typu 1. Straciła włosy, miała ogólnoustrojową kandydozę, autoimmunologiczne zapalenie wątroby i tak dalej… Z tego powodu często przebywaliśmy w szpitalu, ponieważ zwykła terapia doustna nie mogła podnieść poziomu wapnia, który był wyjątkowo niski. Niestety nie mogła zostać zaszczepiona i mieliśmy nadzieję, że zbiorowa odporność ją ochroni w czasie epidemii. 5.01.2018 roku przyjęto nas na oddział intensywnej opieki. Jednak 6.01.2018 roku nie było miejsca w izolatce, a do naszej sali został przyjęty chłopiec. Nadja później została przeniesiona. Ze względu na wysoką aktywność aminotransferaz 9.01.2018 roku zostaliśmy przeniesieni do Instytutu Matki i Dziecka i dowiedzieliśmy się, że chłopiec, z którym mieliśmy kontakt, ma odrę." napisała mama dziewczynki na Facebooku. "W tamtej chwili mój świat się zawalił. Wiedziałam, że jeśli Nadja się zaraziła, to może dojść do najgorszego. Miałam ogromną nadzieję, że tak jednak się nie stanie."
Niestety kilka dni później okazało się, że nie jest dobrze. "22.01.2018 Nadja dostała gorączki, a ja od razu wiedziałam, co to jest. Drżałam, płakałam i nie wiedziałam, co będzie. Tego samego dnia nasza córeczka zapadła w śpiączkę, z której nigdy się już nie obudziła. Nie jadła, nie piła, nie budziła się, nie reagowała, było coraz gorzej. W czasie badań okazało się, że moje dziecko zostało zakażone odrą. 22.02.2018 Nadja była coraz słabsza, ledwie oddychała, saturacja sięgała 50, była napuchnięta, leciała jej krew z nosa, a jej skóra robiła się sina. Wieczorem została przeniesiona na intensywną terapię, a o czwartej nad ranem została zaintubowana z powodu spadku ciśnienia i zawału serca. Podjęto działania resuscytacyjne i Nadja przeżyła.
Walka o życie trwała prawie 3 miesiące. Nie tolerowała oddzielenia od respiratora, była wentylowana przez wysokie parametry, duże uszkodzenia płuc, obrzęk mózgu… W połowie marca miała nakłucie lędźwiowe ze względu na zły stan neurologiczny. Od połowy marca jej stan się pogarszał, doszło do zapalenia naczyń i zaburzenia krążenia. Codziennie krwawienie, pogarszała się praca płuc, wdała się sepsa… Jej stan był krytyczny…
W dniu 3.04.2018 roku, o godzinie 10, serce Nadji zatrzymało się. Z powodu reanimacji, lewe płuco pękło. Niestety niewydolność serca była tak silna, że 4 kwietnia na skrzydłach anioła odleciała o 18:30 do Nieba.” można przeczytać na Facebooku.
W Serbii ruchy antyszczepionkowe są bardzo aktywne, w rezultacie w ostatnich latach nastąpił znaczny wzrost zachorowań na odrę. Zdaniem kobiety ofiarami takiego nieodpowiedzialnego zachowania są własnie takie dzieci, jak jej córeczka. To dlatego Dragna postanowiła podzielić się historią swojego aniołka w mediach społecznościowych. Ma nadzieję, że przekona innych rodziców. "Dzielę się tą historią z wami, aby inni rodzice, którzy mają wątpliwości co do szczepień dzieci, przejrzeli na oczy. Błagam was o to. Szczepcie dzieci. Każde z nich ma prawo do ochrony przed chorobami zakaźnymi. Nadja stała się ofiarą, rezygnując z własnego życia, aby pokazać, że ta nieszkodliwa choroba dziecka może zagrozić życiu innemu dziecku. Nie chcę, aby ktokolwiek cierpiał tak jak moja ukochana córka. Mój anioł zostawił mnie zbyt wcześnie, ale będę walczyła, żeby ludzie mieli w pamięci naszą tragedię i byli roztropni."- tłumaczy kobieta.
Źródło: Facebook
Zobacz też:
- Szczepienia ratują życie, a dziecko może je polubić! Przekonuje Wojciech Mikołuszko
- 8 pytań o szczepienia dzieci - o to pytają wszyscy rodzice
- W Norwegii szczepi się dzieci, choć nie ma obowiązku. Jak to możliwe? [WIDEO]