Jak wyglądają porody w Polsce? Psst – polskie szpitale wolą to trzymać w sekrecie!
„Problem w tym, że jeśli nie dowiemy się, jak NAPRAWDĘ wyglądają porody w Polsce, to nie będziemy też wiedzieć, co trzeba zmieniać” – mówi Fundacja Rodzić po Ludzku. Tylko że szpitale bardzo nie lubią się tymi danymi dzielić…
Ile w szpitalu jest łóżek na oddziale położniczym? Ile wykonuje się cesarskich cięć w roku? Ile pracuje położnych? Jak długo po porodzie trwa kontakt skóra do skóry mamy i noworodka? Tych, i jeszcze wielu innych danych szpitale strzegą jak największej tajemnicy! – wynika z badań Fundacji Rodzić Po Ludzku.
I nie chodzi tu tylko o to, że szpitale na swoich stronach internetowych nie publikują takich informacji – choć powinny. Chodzi też o to, że zapytane wprost, unikają odpowiedzi jak mogą. Kręcą: „że nie muszą odpowiadać”, co jest kompletną bzdurą, ponieważ owszem – muszą. Każda placówka, która świadczy usługi publiczne, ma obowiązek ustawowy w ciągu 2 tygodni odpowiedzieć na pytania postawione przez obywatela.
Fundacja Rodzić Po Ludzku pyta – szpitale nie odpowiadają
Przez ostatnie pół roku Fundacja Rodzić po Ludzku zapytała wszystkie polskie szpitale położnicze (łącznie 403 placówki) o to, jak wyglądają ich porodówki. Na rozesłane ankiety odpowiedziało w ustawowym terminie (wspomniane 14 dni) tylko 30 proc. szpitali. Żeby uzyskać odpowiedź od kolejnych kilkudziesięciu procent trzeba było wielu miesięcy pisania ponagleń, przypomnień, a nawet straszenia skargą do sądu.
I do tej pory – choć wszystkie ankiety zostały rozesłane już w sierpniu 2016 r. – niektóre szpitale wolą bronić się w sądzie, i tracić tam czas i pieniądze, niż udzielić Fundacji prostych odpowiedzi.
”Musimy to wszyscy wiedzieć!”
Joanna Pietrusiewicz i Iwona Adamska-Sala z Fundacji Rodzić Po Ludzku, a także Szymon Osowski z Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska (która przeprowadzała badania razem z Fundacją), tłumaczą, że jeśli takie dane, o jakie prosili w szpitalach – np. na temat dostępności znieczulenia porodowego czy liczby łóżek na oddziałach położniczych – nie będą jawne i łatwo dostępne dla każdego, to nic się nie zmieni w Polsce w kwestii porodów.
Dalej będą kobiety po porodzie będą leżały na korytarzach, dalej niby bezpłatne znieczulenie porodowe nie będą dostępne w połowie szpitali, dalej kobiety będą słyszały chamskie hasła od ginekologów i położnych. A przecież wszystkim, w tym również szpitalom!, powinno zależeć na tym, żeby w Polsce rodziło się kobietom coraz lepiej. Czy jednak nie?
Już w 1985 roku Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) w dokumencie pt. "Poród nie jest chorobą" zalecała, że "cała społeczność powinna być informowana o różnych formach opieki okołoporodowej, aby umożliwić kobiecie wybór takiej opieki, jaką ona preferuje", a "szpitale powinny ogłaszać własne dane statystyczne dotyczące porodów, np. cięć cesarskich."
Źródło: Fundacja Rodzić Po Ludzku
Dlaczego szpitale nie chcą mówić o swoich porodówkach?
Nie wiadomo. Tłumaczenia szpitali są kuriozalne. Na przykład takie, że owszem, wiedzą, ale nie powiedzą bo… nikt im za to nie zapłaci (trzy szpitale odmówiły właśnie z tego powodu). Albo uwaga: że nie muszą nic nikomu mówić, bo nie wykonują usług na rzecz pacjenta – ciekawe więc na czyją rzecz wykonują usługę cesarskiego cięcia albo dają znieczulenie porodowe?
- Nowy Szpital w Nakle i Szubinie Sp. z o.o. oraz Nowy Szpital w Kostrzynie nad Odrą Sp. z o.o.:
„Szpital nie wykonuje usług na rzecz pacjenta lecz na rzecz NFZ (...)”
- Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu:
„Samo bowiem skompletowanie informacji zajęło kilka dni …). Okoliczności te w sposób wystarczający uzasadniają konieczność choć w części obciążenia Państwa kosztami, jakie poniósł Szpital.”
- Centrum Zdrowia Tuchów Sp. z o.o.
„CZT ..., jako podmiot prawa prywatnego, nie jest objęta zakresem zastosowania ustawy o dostępie do informacji publicznej. Świadczy ona co prawda usługi na rzecz Narodowego Funduszu Zdrowia, jednak jest ona powiązana z nim za podstawie umowy cywilnoprawnej (kontraktu). W szczególności, poprzez wykonanie kontraktu, nie staje się ona władzą publiczną albo innym podmiotem wykonującym zadania publiczne.”
Po co Fundacji Rodzić po Ludzku te dane?
Zebrane dane mają posłużyć Fundacji do diagnozy i analizy sytuacji opieki okołoporodowej w Polsce. Będą też podstawą przygotowywanego właśnie przez Fundację raportu na temat medykalizacji porodów, który zostanie opublikowany 29 marca 2017 r. Informacje od szpitali zostaną również opublikowane na portalu Fundacji www.GdzieRodzic.info, który dostarcza informacji o procedurach, statystykach każdego szpitala położniczego w Polsce i pomaga w wyborze placówki do porodu.
Sprawdź, jaką ankietę przygotowała Fundacja Rodzić Po Ludzku dla szpitali
Czytaj także: