Plakaty „Gdzie są TE dzieci?” fundacji Kornice to reprymenda dla kobiet, bo… nie rodzą
Plakaty „Gdzie są TE dzieci?” – to główne pytanie kampanii zorganizowanej przez Fundację Nasze Dzieci Kornice. Spadek dzietności to fakt, jednak fundacja pro-life idealizuje przeszłość, przekonując, że „kiedyś to było lepiej”. Czy rzeczywiście tak było?
W całej Polsce rozwieszone są plakaty "Gdzie są TE dzieci?" Fundacji Nasze Dzieci Kornice, która zgodnie ze swoim statutem opiera działalność na trzech filarach: edukacji, wierze i zdrowiu. W ramach kampanii dotyczącej spadku dzietności w Polsce retorycznie zadane pytanie „Gdzie są TE dzieci?” ma nie tylko skłonić do refleksji, ale również może być odczytane jako nagana, pełen pretensji reprymenda skierowana do wszystkich kobiet, które nie decydują się na posiadanie dzieci.
Plakaty „Gdzie są te dzieci?”:
Plakaty „Gdzie są te dzieci?” – o co chodzi
Plakaty pojawiające się na terenie całej Polski wywołały niemałe zamieszanie. Iwona Muszyńska, sekretarz Fundacji, wyjaśnia portalowi Wirtualnemedia.pl, jaka idea towarzyszyła twórcom: „Z roku na rok rodzi się coraz mniej dzieci i tutaj chcemy skłonić do myślenia. Przedstawiamy dzietność rodzin m.in. w latach 50-tych, 80-tych i jak to wygląda obecnie. Pomysłodawcą jest sam prezes Fundacji, pan Mateusz Kłosek, któremu od wielu już lat zależy na trosce o rodzinę i nasza Fundacja stara się wspierać rodziny jako naturalnego i najważniejszego środowiska wychowawczego dla człowieka”.
Plakaty „Gdzie są TE dzieci?” Fundacja Kornice
Organizacją odpowiedzialną za kampanię jest Fundacja „Nasze Dzieci – Edukacja, Zdrowie, Wiara” z Kornic, której statutową misją jest wspieranie rodzin oraz dzieci od momentu poczęcia.
Fundacja zorganizowała także inne, głośne kampanie społeczne, między innymi: „Kochajcie się mamo i tato”, „Mam 11 tygodni” czy „Odnowi oblicze tej ziemi”, a w maju tego roku – „Jesteśmy piękni twoim pięknem Panie” z rysunkiem hostii.
Zobacz także
Prezesem fundacji i pomysłodawcą kampanii Gdzie są te dzieci? jest Mateusz Kłosek, polski milioner (wg Forbesa z majątkiem szacowanym na 674 mln zł), właściciel firmy Eko-Okna, a w latach 2020-21 członek rady nadzorczej Wydawnictwa Agape, wydawcy między innymi dwumiesięcznika „Miłujcie się!”.
Jak deklaruje sam Kłosek w rozmowie z portalem niedziela.pl: „Patrząc przez pryzmat wiary na to, co stworzyliśmy, uświadomiłem sobie, że to wszystko tak naprawdę należy do Boga, który obdarza ludzi talentami, aby je pomnażali i w ten sposób Mu służyli. A czynimy to, pomagając ludziom. [o kampanii społecznej - przyp. red.] To także promocja wartości rodzinnych, które są fundamentem zdrowego, społecznego rozwoju. Uważam, że kiedy pojawia się możliwość, aby zrobić coś dobrego, to trzeba takie okoliczności wykorzystywać”.
„Gdzie są TE dzieci?”: dlaczego kobiety nie chcą rodzić?
Internet zawrzał i na pytanie zawarte w kontrowersyjnej kampanii „gdzie są dzieci?” odpowiadają zarówno politycy, influencerzy, jak i zwykli obywatele.
Celnie bezzasadność tak postawionego pytania komentuje Patryk Bryliński, znany jako Ten tata z TikToka. „Nie ma mieszkań, cena za metr jest taka, że młodych ludzi na to zwyczajnie nie stać, żeby mieć podstawową rzecz, czyli dach nad głową. Starszych, którzy się dorobili, chyba też nie stać za bardzo. Nie ma żłobków, nie ma szkół w wystarczającej ilości. Przepisy aborcyjne to jakiś kosmos talibański, więc nie dziwię się kobietom zupełnie, że nie chcą zachodzić w ciążę”.
Patryk Bryliński podsumowuje ironicznie: „Kiedyś to jadło się piach, mieszkało się po 40 osób w kawalerce, matka piła, ojciec bił, komu to przeszkadzało?!”. I sugeruje: „Trochę pracowałem w reklamie i mniej więcej wiem, ile kosztuje obwieszenie połowy Polski takimi billboardami, więc sugeruję fundacji: następnym razem wydajcie te pieniądze na jakieś dzieci, a nie będziecie zadawać głupie pytania na billboardach”.
Równie krytycznie do kampanii odnosi się Robert Bierdroń.
„Gdzie są TE dzieci?” i cięta riposta internautek
Kampania „Gdzie są TE dzieci?” odbiła się szerokim echem wśród internautów. Pojawiają się zarzuty, że pieniądze przeznaczone na kampanię powinny zostać przeznaczone na realną pomoc potrzebującym rodzinom. Równie krytycznie całą sytuację komentują czytelniczki „Mamo to ja”:
- „Ja mam dwoje dzieci, w tym jedno niepełnosprawne (autyzm) już nie chce mieć dzieci z powodu braku pomocy i braku możliwości godnego życia w tym kraju. Dostęp do rehabilitacji ,lekarzy nawet tych prywatnych woła o pomstę do nieba ...czuje się sama, gorsza ...;(„;
- „Nie sztuką jest je zrobić, ale co dalej… mało to mamy zaniedbanych społecznie dzieci”;
- „Mieszkanie w dużym mieście 2 pokoje 600 tys., problemy z miejscami w przedszkolach i żłobkach, więc co ma zachęcać?”;
- „Rodzą, rodzą tylko teraz mniej, bo kobiety nie są już takie głupie, że aby dom mąż i dziecko teraz stawiają na siebie”;
- „Kobiety nie chcą dzieci, bo nie mają prawa wyboru tyłku nakazy, jakieś barany w rządzie odpowiadają za nasze sumienie, my nie możemy, my musimy i dlatego nie chce już mieć dzieci, bo nie wiem, co będzie ze mną i z dzieckiem.... Szkoda, że wszyscy obiecują, a tak naprawdę rodzice zostają sami sobie i na proszeniu innych o pomoc dla chorego dziecka.... (anty) Reklama w punkt”;
- „Ja bym dał posta gdzie pomoc rządu dla chorych dzieci i ich opiekunów?”;
- „Panuje bezrobocie, nie chcą zatrudniać to jak mamy utrzymać dzieci?”.
Ale są też osoby, które zgadzają się z przekazem kampanii:
- „Nie przesadzajcie kobiety. Jaki problem jest urodzić piątkę dzieci? W latach 50. były o wiele trudniejsze warunki, a kobiety dawały radę”.
W obecnej sytuacji, gdy czasy są niepewne, gdy ludzie świadomie decydują się na rodzicielstwo, a kobiety widzą się także w innych rolach niż rola matki, to taka forma kampanii społecznej nie może spotkać się ze społecznym uznaniem.
Źródło: TikTok@ten_ojciec_z_tiktoka, Wiktualnemedia.pl. niedziela.pl, Facebook Mamo to ja
Piszemy też o: