Dziecko gorączkuje, ma katar i kaszel. Czas choroby się przedłuża i rodzice mogą się denerwować, że nie widać znacznej poprawy. Idą do lekarza, a on… wypisuje receptę na antybiotyk. Dlaczego? Po pierwsze czuje presję rodziców, a po drugie zakłada, często mylnie, że przedłużająca się infekcja może mieć jednak podłoże bakteryjne, co wymaga zastosowania jednak silniejszych leków.

Reklama

Niestety często okazuje się, że infekcja to dość silny wirus, który wymagał jedynie dłuższego poleżenia w domu, a nie osłabiania organizmu antybiotykiem. Niestety także, to rodzice mają czasem wpływ na decyzję lekarza, sugerując, że zależy im na tym, by dziecko „wyzdrowiało jak najszybciej”.

Według Światowej Organizacji Zdrowia aż 40% antybiotyków jest przepisywanych niepotrzebnie. Świadomość ludzi kiedy potrzebny jest antybiotyk, a kiedy wcale nie jest konieczny, nadal jest zbyt mała. Bardzo trudnym zadaniem, ale naprawdę ważnym, jest rozpoznanie podłoża choroby.

Objawy są podobne, ale nie każdy rodzic wie, że wirus jest oporny na antybiotyki. Wskazania do antybiotykoterapii to: temperatura powyżej 38,5 st. C, katar ropny, kaszel z odkrztuszaniem wydzieliny, bolesne gardło najczęściej z nalotem ropnym, bóle brzucha, brak apetytu, znaczne osłabienie.

Nie można zapominać, że zbyt częste podawanie dziecku antybiotyków uodparnia na ich działanie i w przypadku poważnej choroby, mogą nie zadziałać na organizm. Dziecko po antybiotyku jest osłabione, a przez to narażone na kolejną infekcję, którą lekarz także zwalcza silnymi lekami. Jest to bardzo niekorzystne dla dzieci, zwłaszcza małych.

Zobacz także

Jak często Twoje dziecko przyjmuje antybiotyki?

Reklama

źródło: dziennikzachodni.pl

Reklama
Reklama
Reklama