Reklama

Chodzisz do lasu ubrana niemal jak kosmonauta? Pryskasz się od stóp do głów repelentem, by kleszcze uciekły w popłochu? A może ze strachu przed nimi omijasz wszelkie parki, skwerki, trawniki? To może nie wystarczyć. Kleszczowym zapaleniem mózgu można zarazić się, nie mając do czynienia z żadnym kleszczem.

Reklama

Dwie drogi zakażenia

Są dwie drogi zakażenia wirusem kleszczowego zapalenie mózgu. Opowiada o nich prof. Włodzimierz Gut z Zakładu Wirusologii Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego w wywiadzie udzielonym portalowi szczepienia.info. Jedna – dobrze znana, czyli pokąsanie przez zakażonego kleszcza. Drugą – są produkty mleczne. „Znamy przypadki, gdy dochodziło do zakażenia poprzez picie tzw. świeżego mleka, które pochodzi od krów z endemicznych obszarów występowania tego wirusa” – mówi prof. Gut. Dodajmy, że najwięcej kleszczy przenoszących wirusa kleszczowego zapalenia mózgu jest w rejonie Polski północno-wschodniej oraz na zachodzie kraju.

Nie tylko od krowy

Strach pić mleko? Nie! Pod warunkiem, że wiesz, co pijesz. Ryzyko pojawia się tylko wtedy, gdy decydujesz się na wypicie tzw. mleka świeżego, które nie zostało przegotowane. Nie chodzi jednak tylko o mleko prosto od krowy. Wirus kleszczowego zapalenia mózgu może znajdować się również w mleku kozim i owczym oraz produkowanych z niego kefirach, jogurtach, twarożkach czy maśle (jeśli mleko przy ich produkcji nie zostało poddane wysokiej temperaturze). Niczego nie musisz się obawiać, jeśli kupujesz mleko w sklepie i jego przetwory, ponieważ wirus nie wytrzymuje pasteryzacji.

Czy lubicie mleko prosto od krowy? Kupujecie je swoim dzieciom?

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama