Martyna Kwolek, wokalistka jazzowa z zespołu Early Birds postanowiła podzielić się z fanami na Facebooku tym, co ostatnio ją spotkało. Jest to związane zarówno z koncertowaniem, jak i z… macierzyństwem. Bo to z jego powodu odwołano jej koncert. Przeczytajcie całą historię!

Reklama

Mama musi być blisko!

Martyna Kwolek przyznaje, że w idealnym świecie byłoby tak, że gdy ona koncertuje, dziecko smacznie śpi w swoim łóżeczku, niczego nie podejrzewając. Niestety rzeczywistość jest inna (i pewnie każda mama ją zrozumie). Córka Martyny jest wciąż na piersi i jeśli wieczorami mamy nie ma w pobliżu, strasznie płacze. Artystka wyznała: „Co dziać się POWINNO: Dzidziuś smacznie chrapie w swoim łóżeczku, po ulubionej kąpieli, w spokoju i ciszy wita się z Morfeuszem, nawet nie zauważywszy, że mamy nie ma obok. Tata lub babcia czuwa nad jej spokojnym snem, karmiąc ją, odciągniętym wcześniej przez mamę, mleczkiem z butelki. (Naprawdę mnie też podoba się ten wariant, wręcz mieści się w sferze moich marzeń) Tymczasem RZECZYWISTOŚĆ: Jeśli wieczorem nie ma obok mamy, ryk niemiłosierny, płacz a la dinozaur, mowy nie ma o piciu z butelki. Only cyc”.
Zobacz też: Publiczne karmienie piersią wciąż kontrowersyjne?

Rozwiązanie (nie)idealne?

Wokalistka nie chce jednak rezygnować z koncertów, więc znalazła inne, rozsądne rozwiązanie. Co robi, by pogodzić karierę z zadbaniem o dobro dziecka? Zabiera je ze sobą w każdą trasę koncertową. Oczywiście nie jeżdżą we dwie. Gdy Martyna jest na scenie, córką zajmuje się jej tata, ale w przerwach mama jest blisko do dyspozycji. Dba też o komfort i bezpieczeństwo malca. „Zakładam słuchawki na uszka, oddaje w ręce taty, żeby zamotał w chustę, w przerwach karmię, uspokajam, jestem” – przyznaje.

Wydawać by się mogło, że to dobre rozwiązanie – zespół może grać w różnych miastach, fani mogą cieszyć się z koncertów, a córka nie musi tęsknić i płakać za mamą. Tymczasem niedawno okazało się, że dziecko na koncercie może być kłopotem… dla organizatorów. Gdy artystka spytała, czy dostanie garderobę, bo chciałaby mieć jakieś miejsce, gdzie córka będzie mogła spać w trakcie koncertu (oczywiście pod opieką taty), otrzymała zadziwiającą odpowiedź. „Zamiast zorganizować sobie opiekę nad dzieckiem, woli Pani wieźć dziecko z Katowic do Warszawy, po to, by zagrać koncert, a następnie wracać do Katowic. (...) Niech Pani lepiej zostanie w domu, z dzieckiem – to znacznie ważniejsze, niż koncert w warszawskim klubie” – poinformowali ją organizatorzy i koncert w Warszawie odwołano.
Zobacz też: Kariera czy macierzyństwo? Co jest ważniejsze dla Katarzyny Cichopek?

Artystka przyznaje, że to mocno zbiło ją z tropu. Napisała na Facebooku: „Czyli co? Jestem złą matką, bo chcę koncertować dalej niż w Sosnowcu? Czy że w ogóle chce koncertować? A może dlatego, że nie czekam z tym, aż przestanę karmić i dziecko będzie mniej zależne ode mnie? Przez chwilę w to uwierzyłam. To nie było miłe uczucie”.

Dlaczego kobiety wciąż muszą czuć się winne, kiedy próbują godzić macierzyństwo z czymkolwiek innym? Zdarzyło wam się kiedyś usłyszeć coś podobnego? Artystce szczerze współczujemy takiego potraktowania i życzymy udanych koncertów we wszystkich innych miastach. Warszawiacy mogą tylko żałować swojego podejścia.

Zobacz także

Źródło: donald.pl

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama