Reklama

Projekt ustawy o Polskim Instytucie Rodziny i Demografii dotyczy stworzenia specjalnej instytucji, która zajmie się kompleksowymi studiami nad procesami zachodzącymi w sferze demografii (w kontekście społeczno-kulturowym).

Reklama

Projekt ustawy został przedstawiony w Sejmie przez Bartłomieja Wróblewskiego z Prawa i Sprawiedliwości. To również on jest odpowiedzialny za to, że do Trybunału Konstytucyjnego został skierowany wniosek o całkowity zakaz aborcji w Polsce. Klub PiS poprał projekt ustawy, jednak opozycja domaga się jego odrzucenia.

Projekt ustawy

Dominika Chorosińska z PiS powiedziała, że „aby wspierać rodziny, trzeba skutecznie identyfikować problemy, bariery rozwojowe dla zakładania i pomyślnego funkcjonowania rodzin”.

Według założeń projektu miałaby być powołana jedna osoba, która odpowiadałaby na wyzwania w zakresie prowadzenia badań nad demografią, a także opracowanie odpowiednich rekomendacji na potrzeby z nich wynikające. Prezes Instytutu byłby także uprawniony do udziału w postępowaniach, wnioskowania o wystąpienie z inicjatywą ustawodawczą oraz inicjowania odpowiednich zmian w prawie miejscowym.

Dodatkowo mógłby on:

  • wszcząć postępowanie w sprawach cywilnych dotyczących rodzin,
  • brać udział w sprawach nawiązania stosunku przysposobienia
  • brać udział w postępowaniach dotyczących nieletnich,
  • dołączyć np. do postępowań rozwodowych.

Krytyka projektu

Opozycja jednogłośnie skrytykowała projekt. Monika Rosa z KO zgłosiła wniosek o jego odrzucenie. Jej zdaniem nie jest to projekt, który będzie chronił polskie rodziny. „To jest projekt, który za 30 milionów złotych ma promować wybrany przez wnioskodawców konserwatywny, katolicki model rodziny i świata” – zauważyła. Posłanka dodała także, że instytut „będzie kolejnym narzędziem do kontroli życia Polek i Polaków, do wchodzenia w ich życie z butami”. „Smutne, cyniczne i bezduszne, że o dzietność chce się troszczyć człowiek, pan poseł Wróblewski, który był inicjatorem wniosku do Trybunału, który zakazał aborcji w Polsce, przez którego kobiety boją się zachodzić w ciążę, martwiąc się o swoje zdrowie i życie” – dodała.

Monika Rosa przeanalizowała także kompetencje, które miałyby przysługiwać prezesowi instytutu. Zwróciła uwagę, że „prezes będzie powoływany na siedem lat i praktycznie nieodwoływalny”.

Wanda Nowicka w imieniu klubu Lewicy także zgłosiła wniosek o odrzucenie projektu. „Otrzymuje kompetencje innych instytucji, jak Główny Urząd Statystyczny, polityka społeczna, nawet prokuratura. Będzie to instytucja, która wejdzie z buciorami do prywatnego życia Polek i Polaków, by wpływać na nasze życie i zmuszać do rodzenia, interweniować w sprawach rozwodowych, albo gdy nastolatki chcą przerwać ciążę” – powiedziała posłanka.

Jakie jeszcze wady ma projekt?

Inni politycy zwrócili także uwagę na to, że funkcjonowania instytutu będą zbyt wysokie.

„Teraz my, podatnicy, zapłacimy za ich chore urojenia, które wyglądają, jakby pisali je nie polscy posłowie, ale sponsorowani przez Kreml fundamentaliści. Pod nazwą Polski Instytut Rodziny i Demografii nie kryje się nowa instytucja dbająca o podstawową komórkę społeczną, a trybunał inkwizycyjny, który będzie miał uprawnienia prokuratorskie” – oceniła Hanna Gil-Piątek z klubu Polska 2050. Dodała także, że „w połączeniu z rejestrem ciąż to będzie prawdziwy młot na prawa kobiet, wolności obywatelskie i faktyczne dobro rodziny”.

Projekt został również skrytykowany przez Pawła Szramkę z klubu Polskie Sprawy, którego zdaniem nie jest to aktualnie największa potrzeba Polaków.

Źródło: tvn24.pl

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama