Reklama

Świat obiegła właśnie nowa rewelacja na temat brytyjskiej rodziny królewskiej. Jak podał „Harper's Bazaar Australia”, księżniczka Charlotte ma zakaz jadania wspólnych posiłków wraz z rodzicami. Dlaczego? Niestety 3-latka nie jest jeszcze biegła w „sztuce uprzejmej rozmowy”. Kiedy się o tym dowiedziałam, pomyślałam „biedne dziecko”. Dorastanie w rodzinie królewskiej wcale nie jest takie bajkowe, jakby się to pozornie wydawało.

Reklama

Zobacz też: Wielkie poszukiwania dziecka z okładki!

Czy sztywne królewskie zasady przystają do obecnej rzeczywistości?

Rozumiem, że bycie członkiem rodziny królewskiej zobowiązuje i że od najmłodszych lat trzeba trenować sztukę savoir vivre’u. W końcu jest się wizytówką Wielkiej Brytanii. Ale czy to powód, by nie móc swobodnie komunikować się ze swoimi rodzicami i cieszyć się wspólnym czasem podczas rodzinnych posiłków? Zgodnie z brytyjskim protokołem książęce dziecko może jadać z rodzicami dopiero wówczas, gdy opanuje sztukę uprzejmej rozmowy i przejdzie lekcje posługiwania się sztućcami.

Dla Kate i Williama może to być wygodne. Dzięki temu nie muszą przechodzić trudnych początków samodzielnego jedzenia przez dzieci, co często bywa dużym wyzwaniem dla cierpliwości rodziców. Ale z drugiej strony takie wspólne posiłki z latoroślami dają przecież wiele radości i są znakomitym sposobem na zacieśnianie rodzinnych więzi. Zakaz wspólnego biesiadowania małych dzieci z rodzicami w rodzinie królewskiej wydaje się nazbyt restrykcyjny i nieprzystający do współczesnych zasad wychowania, opartych na rodzicielstwie bliskości.

Podejrzewamy, że gdyby księżniczka Charlotte miała wybór, bardzo chciałaby jadać przy wspólnym stole z rodzicami, a nie wśród obcych osób, specjalistów od dobrych manier.

A wy co sądzicie o takim odseparowywaniu dzieci od rodziców podczas posiłków?

Źródło: onet.pl

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama