Reklama

Czy małe dziecko w wieku trzech lub czterech lat musi siedzieć w autobusie lub tramwaju? Okazuje się, że wielu pasażerów ma bardzo skrajne wyobrażenie na temat tego jak powinno się podróżować z dziećmi komunikacją miejską.

Reklama

Chamskie zachowanie matki małego dziecka?

Jeden z pasażerów wypowiedział się na ten temat na facebookowym fanpage’u Warszawskiego Transportu Publicznego i wzbudził niezwykle gorącą dyskusję:
"Łapaj miejsce", czyli potworna moda w komunikacji miejskiej. Rodzice sadzają dzieciaka na wolnym miejscu i zajmują drugie obok, albo sadzają samego dzieciaka, zamiast wziąć go na kolana. Jechałem tramwajem i jakaś "artystka" krzyczała do małego syna od wejścia "łapaj miejsce!". A on: "mamo, ja chcę usiąść z tobą na kolanach!". A ona "łapaj!" Oczywiście siedziała ona, siedział on, a starsze osoby stały. Czy rodzice teraz brzydzą się potomstwa, że nie chcą go brać na kolana?

Natychmiast pojawiły się komentarze broniące rodziców małych dzieci:
Jeżdżę z 4-latkiem i powiem wam tylko, że takie dziecko nie jest w stanie stać całą drogę i się trzymać. Nie ma na to fizycznie siły. Co do trzymania na kolanach, to niestety nie wszędzie jest to możliwe, bo jest za mało miejsca. Dziecko na kolanach jest dużo bezpieczniejsze, ale nawet siedzenia oznaczone mają bardzo mało miejsca.

Ale też nie zabrakło wypowiedzi potępiających takie praktyki i nieco histerycznych:
Matka, która każe w komunikacji miejskiej łapać dzieciakowi miejsce, wychowuje je przeciwko sobie. Za 30 lat, jak będzie stara i sama doświadczy, jak ciężko jest wystać, czasami o lasce, długo nie pociągnie, bo ten jej rozpieszczony dzieciak wskaże ją do eutanazji.

Czy przepisy regulują kwestię przewożenia dzieci na kolanach?

Otóż odpowiedź jest prosta i trochę dziwna - przepisy niczego nie regulują. Łukasz Majchrzyk z Zarządu Transportu Miejskiego dla tustolica.pl wyraźnie podkreśla, że przepisy porządkowe obowiązujące w lokalnym transporcie zbiorowym nic nie mówią na ten temat. To rodzic lub opiekun decyduje w jaki sposób przewozi własne dziecko. Jest to jedynie dobra wola zarówno rodzica, jak i dziecka czy ustąpią miejsca innym współpasażerom, np. kobietom w ciąży, osobom starszym czy chorym lub takim, które nie mogą stać podczas podróży.

Odwieczne awantury pasażerów w autobusach i tramwajach

Szkoda, że takich regulacji brak. Byłaby jasność, choć i tak pewnie nie wszyscy by się do tego stosowali.
Niestety fakt jest taki, że w komunikacji publicznej trwa jakaś odwieczna walka starszych z młodszymi, bezdzietnych z rodzicami, słabszych z silniejszymi. Zasady dobrego wychowania to chyba momentami ostatnia rzecz, która w tym gąszczu wzajemnych pretensji cokolwiek reguluje.

Mnie jako matkę małego dziecka to bardzo denerwuje i powiem wam dlaczego. Uderza mnie w tym całym podejściu do sprawy uważanie dzieci za podludzi, traktowanie ich bez szacunku, jak powietrze. Jest taka tendencja wśród niektórych osób starszych w ogóle i jest to widoczne właśnie w przypadku ustępowania czy zajmowania miejsc w autobusach czy tramwajach.

Dziecko też człowiek i nie zawsze umie się mocno złapać

Oczywiście nie pochwalam chamskiego zachowania i przepychania się czy wyrzucania z miejsc siedzących osób starszych, kobiet w ciąży i osób chorych czy słabszych. Ale skoro szanować to wszystkich. Dziecko też człowiek! Może być bardzo zmęczone, chore lub po prostu zbyt słabe by się utrzymać w czasie jazdy.

Staram się uczyć moją trzy i pół letnią córeczkę zasad dobrego wychowania. Prawda jest jednak taka, że ona nie jest w stanie mocno się przytrzymać zbyt długo, zwłaszcza w momencie kiedy pojazd szarpie lub gwałtownie hamuje. Taka jazda z małym dzieckiem jest zwyczajnie bardzo niebezpieczna. A jeśli dojdzie do wypadku? Nawet nie chcę myśleć, co by się mogło stać...

Jazda z dzieckiem na kolanach - na pewno bezpieczna?

Tak samo jeśli chodzi o trzymanie dziecka na kolanach. W autobusach właściwie dziecko, które ma około 100 cm wzrostu i waży jakieś kilkanaście kilogramów bardzo trudno sprawnie przytrzymać i zabezpieczyć siedząc w taki sposób. Zwłaszcza jeśli mama sama nie jest siłaczką (choć wiele z nas jest i to dosłownie!), jedzie jeszcze z zakupami, drugim dzieckiem i nie wiadomo jeszcze czym. A jak dziecko jedzie z babcią w dojrzałym wieku? Też często ciężko jej przytrzymać bezpiecznie stojącego malucha lub malucha wiercącego się na kolanach.

Poza tym w tramwajach - jest bardzo mało miejsca na trzymanie dziecka przed sobą, co też jest już samo w sobie dość niewygodne i niebezpieczne. Siedziałam kiedyś z dzieckiem w tramwaju razem na jednym siedzeniu obok, już odrobinę lepiej, ale nadal nie idealnie. W przypadku tłoku zresztą równie niebezpiecznie i może przeszkadzać innym.

Dziwi mnie, że do tej pory nikt jakoś na to nie zwrócił uwagi. Przecież w autobusach, które przewożą małe dzieci jest już nawet wymóg stosowania pasów bezpieczeństwa podczas siedzenia!

Unikam takiej jazdy i jestem chamska!

Nawet jak zdarzyło mi się, że trzymałam śpiące dziecko na rękach, też nikt się specjalnie nie kwapił, by mi ustąpić miejsca przy przejściu. Na szczęście w tych kilku sytuacjach były wolne miejsca siedzące i udało mi się do nich dostać. Dodam tylko na wszelki wypadek, że dziecko tak zasnęło, że ciężko było mi je dobudzić (po 8 godzinach w państwowym przedszkolu, w którym ukrócono najmłodszym drzemki ze względu na remont), ze dwa razy zasnęło po prostu już w autobusie. Jadąc trzymałam je na kolanach i bałam się każdego mocniejszego szarpnięcia czy hamowania. Dlatego teraz unikam jazdy komunikacją miejską z dzieckiem – jak tylko mogę. Taka jest prawda.

Jak położę więc na szali "łapanie miejsca", bo nikt mi nie ustąpi z dzieckiem, a zdrowie i życie mojego "potomstwa" – wybieram to drugie. I możecie mnie nazwać chamską.

Czy spotkaliście się z takimi problemami w autobusach i tramwajach?
A może uważacie, że tak małe dziecko nie powinno siedzieć tylko stać w czasie podróży?

Źródło: Tu Stolica, facebook.com/wtp.warszawa

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama