Reklama

Po tym, jak kilka dni temu Magdalena Komsta z Wymagajace.pl upubliczniła fragment poradnika chrześcijańskiego pt. „Pasterz serca dziecka”, w którym autor ewidentnie nakłaniał rodziców do wymierzania dzieciom kar cielesnych, w internecie na nowo ożyła dyskusja na ten temat. O tym, jak karygodne jest promowanie kar fizycznych rozpisywali się wszyscy. Maja Bohosiewicz postanowiła również wyrazić swój głos sprzeciwu, pisząc na swoim profilu na Instagramie bardzo stanowczy, dosadny post i oznaczając go hasztagiem #NieBijPrzytul.

Reklama

Czasami bardzo trudno jest być cierpliwym i spokojnym, ale…

Głos Mai Bohosiewicz w dyskusji na temat zasadności (a raczej jej braku) wymierzania kar cielesnych wobec dzieci wydaje się o tyle istotny, że celebrytka nie udaje, że zawsze jest oazą spokoju i opanowania. Każdy rodzic wie, że zdarzają się momenty, gdy naprawdę trudno nie wybuchnąć. I choć absolutnie nie są one powodem do dumy, to nie można udawać, że ich nie ma. Ale podniesiony ton i emocje to zupełnie co innego, niż przemoc fizyczna. Klaps to przekroczenie granicy, której przekraczać nie wolno.

Maja Bohosiewicz przyznała: „Będąc w emocjach, ciężko zachować zimną krew. Cierpliwość jest bardzo często wystawiana na próbę i choć nie zawsze jestem dumna z tego, jak reaguję, to wielokrotnie rozmawialiśmy o tym z mężem i NIGDY, PRZENIGDY nie uderzymy dzieci. Nie rozróżniam klapsów, lania czy plaskacza. Nie wiem, na kogo wyrosną moje dzieci, nie wiem, czy dobrze je wychowuję, nie wiem, czy mam wystraczająco dużo szacunku i posłuchu u nich, ale nie chciałabym pomylić nigdy strachu z respektem”.

To prawda, że dzieci bite mogą być bardziej karne, ale nie dlatego, że rozumieją zasady i są posłuszne rodzicom, tylko dlatego, że boją się kary. Przed zrobieniem czegoś niedozwolonego nie powstrzymuje ich szacunek wobec rodzica czy uzmysłowienie sobie, że rzeczywiście nie warto tego robić, ale strach przed bólem, gdy rodzic się dowie i znowu da lanie. Czy tak trudno nam, dorosłym, w końcu zdać sobie z tego sprawę? Z drugiej strony, jak mamy zrozumieć, że bicie (każde!) dzieci jest złe, skoro nawet w chrześcijańskich poradnikach zaleca się je jako słuszną metodę wychowawczą.

„Nie bij, przytul”

Zamiast kar fizycznych, skupmy się na tym, by dawać naszym dzieciom jak najwięcej czułości i bliskości, których one naprawdę potrzebują. Czy nie powinniśmy się bać, że takim postępowaniem jedynie rozpuścimy nasze latorośle, zamiast je wychować. „Podobno nie można rozpuścić dziecka, dając mu za dużo tego, czego potrzebuje, czyli wsparcia, miłości i zrozumienia. Można je rozpuścić, dając za dużo tego, czego nie potrzebuje” – skwitowała na swoim profilu na Instagramie Maja Bohosiewicz i my absolutnie zgadzamy się z tymi słowami. Zatem #NieBijPrzytul!

Źródło: instagram

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama