Oto Polska: dziecko od 2 lat mieszka w szpitalu! I nikt z tym nic nie robi.
Od 2 lat mały Hubert mieszka w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie i czeka, aż znajdzie się dla niego rodzina adopcyjna. Każdy kolejny dzień w szpitalu to stracona szansa na zdrowie i prawidłowy rozwój – pomóż mu znaleźć prawdziwy dom.
Urodził się jako okruszek: jeden z najmniejszych wcześniaków. Z chorym sercem, martwiczym zapaleniem jelit i retinopatią wcześniaczą. Rodzice szybko przestali go odwiedzać w szpitalu, niedługo później zostali pozbawieni praw rodzicielskich. Od 2 lat mały Hubert mieszka w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie i czeka, aż w końcu znajdzie się dla niego rodzina adopcyjna.
Warszawskie Centrum Pomocy Rodzinie ograniczyło się do znalezienia chłopcu rodzinnego domu dziecka, a kiedy szpital się nie zgodził na to rozwiązanie – zaproponowało oddanie Huberta do rodziny zastępczej, w której już teraz jest ośmioro innych dzieci! Naprawdę istnieje ktoś, kto wierzy, że chłopczyk, który potrzebuje odżywiania dożylnego i intensywnej rehabilitacji – będzie miał odpowiednią opiekę w domu, gdzie na dwoje dorosłych przypada ośmioro dzieci?
Mały Hubert szuka domu
W poszukiwanie rodziny adopcyjnej zaangażowali się lekarze i pielęgniarki z Centrum Zdrowia Dziecka, którzy nie chcą, aby Hubert trafił do rodzinnego domu dziecka, gdzie nie będzie miał zapewnionej odpowiedniej opieki. Chłopczyk ze względu na krótsze jelito musi być być odżywiany dożylnie, ale lekarze z CZD zapewniają, że to tylko kwestia wprawy. Rodzicom, którzy zdecydują się zaadoptować chłopczyka, oferują bezpłatny sprzęt do odżywiania chłopca i wsparcie medyczne.
Lekarze z CZD przyznają, że w tej chwili chłopczyk mieszka w szpitalu tylko z jednego powodu – bo nie ma dokąd iść.
Hubert nie zna innego łóżeczka niż to w szpitalu. Raczkowania uczył się na szpitalnej posadzce, chodzenie ćwiczy na szpitalnym korytarzu. Rozwija się wolniej niż jego rówieśnicy, trudno jednak się temu dziwić. Nie chodzi tylko o jego wcześniactwo, ale też o warunki, w jakich żyje. Nawet najzdrowsze dziecko nie będzie się dobrze rozwijać, jeśli zostanie pozbawione domu, rodziców, troskliwej opieki, buziaków na dobranoc…
Od kiedy biologiczni rodzice Huberta zostali pozbawieniu praw rodzicielskich, opiekunem prawnym chłopczyka jest jedna z pielęgniarek z CZD – „dyżurna mama” takich porzuconych w szpitalu dzieci. Pani Ula miała już pod swoją opieką kilkanaście maluchów. Za każdym razem udawało się znaleźć dla nich rodziny adopcyjne – i tylko Hubert wciąż jeszcze czeka na swoją kolej.
Wejdź na fanpage „Mały Hubert szuka domu” i udostępnij apel – być może dzięki tobie mały chłopczyk , który dotąd nie miał szczęścia w życiu, zamieni szpital na prawdziwy dom z mamą i tatą!