Reklama

Jak zauważa Magda w wiadomości do naszej redakcji, zabawa na placu zabaw to dla wielu dzieci prawdziwy obóz przetrwania. Te silniejsze mają władzę nad słabszymi, co czasem wykorzystują… A gdzie są rodzice kilkulatków, którzy radośnie obsypują inne dzieci piaskiem, wyrywają zabawki, popychają, ciągną za włosy? Tuż obok, z nosami w telefonie.

Reklama

Jeśli chcecie podzielić się z nami swoimi przemyśleniami na ten temat lub chcecie opowiedzieć nam swoją historię, piszcie na adres: redakcja@mamotoja.pl.

Wojna na placu zabaw

„Rodzice, opamiętajcie się! Nie ma dnia, żebym nie musiała bronić mojej córki przed Waszymi dziećmi. Ja wiem, że w tych Waszych telefonach, w które tak się wpatrujecie, jest mnóstwo ciekawych rzeczy, ale czy Waszym zadaniem nie jest przypadkiem wychowywanie dzieci?! Ale od początku.

Jestem mamą 4-letniej Zuzi, tuż obok naszego bloku jest duży, piękny, niedawno odnowiony plac zabaw. Na placu mnóstwo dzieci, więc i mnóstwo rodziców… Przychodzimy tam codziennie, uwielbiam patrzeć na radość mojego dziecka, kiedy się bawi, nawiązuje nowe znajomości… Nigdy nie spuszczam jej z oka, zawsze wiem, gdzie jest i co się z nią dzieje.

Widzę też Wasze dzieci – i Was. Zuzia jest bardzo otwarta, lubi inne dzieci – czasem podchodzi nawet do dużo starszych dziewczynek, żeby się z nią pobawiły, ale lubi też robić babki z piasku z maluszkami. Czasem serce mi pęka, kiedy widzę, jak jest traktowana. I nie mam żalu do dzieci – mam żal do Was, rodziców, bo przecież to naszą rolą jest tłumaczenie i pokazywanie naszym pociechom, co jest dobre, a co złe.

Przykład sprzed kilku dni: byłyśmy na naszym ulubionym placu i jakiś kilkulatek wyrwał mojej Zuzi zabawkę, a ona się przewróciła. Na dokładkę dostała od tego małego dryblasa piaskiem po buzi. Jest drobniutka, więc nie był to jakiś duży wysiłek. Obok mnie siedziała mama tego chłopca. Zwróciłam jej uwagę, żeby nauczyła syna, że przecież można zapytać, poprosić o zabawkę, o wspólną zabawę – a ona zaczęła się śmiać! Że przecież to tylko dzieci, że tak się bawią… Co to za zabawa, kiedy jedno dziecko SIŁĄ bierze coś, co do niego nie należy?! Kiedy robi krzywdę innemu dziecku?

Zdarzyło się też, że jakaś dziewczynka popchnęła moją córkę, bo chciała szybciej zjechać na zjeżdżalni. Zuzi nic się nie stało, teraz place zabaw są często wyłożone pianką, żeby dzieci były bezpieczne. Ale mimo wszystko… Matka tej dziewczynki gapiła się w telefon. Poprosiłam, żeby bardziej pilnowała córki, zamiast wlepiać wzrok w ekran, a ona kazała mi spadać (użyła innego, bardziej dosadnego słowa – co dla mnie jest niedopuszczalne w obecności dzieci!).

Wczoraj też byłyśmy na placu zabaw, wieczorem – przez te upały wolę nie wychodzić z małą w to największe słońce. Na podwórku było już mnóstwo dzieci i mnóstwo rodziców. Nie wydarzyło się nic takiego, ale tak obserwowałam sobie tych rodziców i wiele co… Mam dość bronienia mojego dziecka przed Waszymi dzieci, bo Wy macie je gdzieś! Gapicie się w telefony, palicie te swoje elektroniczne papieroski, choć regulamin tego zabrania, rozmawiacie przez telefon… Zamiast wychowywać swoje dzieci, potraktować zabawę na placu jako lekcję życia w społeczeństwie, Wy kompletnie się nimi nie interesujecie. Mogłaby stać się im krzywda – nawet tego nie zauważycie. Mogą zrobić krzywdę komuś innemu, np. mojej córce – to nie Wasz problem.

Proszę Was, zajmijcie się swoimi dziećmi. Żebym ja nie musiała bronić przed nimi mojego dziecka. I żebym nie musiała sama się bronić – przed Wami”.

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama