Narodziny Mani były jednym z najpiękniejszych dni w moim życiu. Była taka malutka, różowiutka, tak pięknie pachniała… Czekałam na nią kilka lat, marzyłam o niej, nie mogłam się doczekać, aż wezmę ją w ramiona. Dziś Mania ma 4 lata, a ja… jestem wykończona. I choć kiedyś planowaliśmy z Filipem, że będziemy mieć dużą rodzinę – dziś już nie chcę. Nie mogę.

Reklama

Wszyscy pytają o dzieci. O mnie nikt nie myśli

Są dni, kiedy jestem wykończona. Kiedy po całym dniu pracy, opieki nad Manią, dbania o dom, padam na twarz. Filip jest wspaniałym partnerem i ojcem. Oboje pracujemy (on prowadzi ze swoim ojcem firmę, ja pracuję zdalnie kilka godzin dziennie – jestem tłumaczką), dzielimy się obowiązkami, robimy zakupy, sprzątamy, gotujemy. Jest tak, jak zawsze chciałam – jesteśmy zespołem, drużyną, jak równy z równym. Ale na koniec dnia to ja jestem tą, która obrywa najbardziej, a pokazać, że mi źle, przecież nie powinnam – bo jestem matką, muszę to znosić.

Macierzyństwo mnie uskrzydla i wypala jednocześnie. Kiedy Mania wyjeżdża do moich rodziców i nie widzę jej kilka dni, tak się cieszę, że mogę odetchnąć! I jednocześnie tak za nią tęsknię… Myślę, że nie dałabym rady z kolejnym dzieckiem. Nie zniosłabym tego strachu, tej odpowiedzialności, tej frustracji i złości, które się czasem pojawiają. Tej miłości – nieporównywalnej z żadną inną.

Tyle mówi się o równouprawnieniu, o kobietach niezależnych, które same podejmują decyzje – a jednak presja dotycząca posiadania rodziny jest ogromna. Myślałam, że kiedy urodzę dziecko, będę miała spokój. Jednak non stop słyszę to samo: od mojej mamy i mamy Filipa, które chcą kolejnego wnuczka lub wnuczkę. Od koleżanek, które mają dwoje, troje dzieci – że przecież Mania musi mieć rodzeństwo, a nas stać, by utrzymać jeszcze co najmniej jedno dziecko. Jakiś czas temu na placu zabaw zagadała do mnie jakaś obca kobieta – chyba mama albo niania któregoś dziecka – z pytaniem, na co czekam, bo przecież krzywdę robię dziecku.

Jaką krzywdę? Moja córka jest chciana, kochana, robimy z Filipem wszystko, by niczego jej nie brakowało. O mnie nikt nie myśli. O tym, jak ja się czuję, czy daję radę. Czy się nie boję, czego chcę. Wiem, że nie jestem sama. Po prostu to wiem. A jednak czasem czuję się tak samotna… Mamo, która to czytasz, która czujesz się jak ja: wiedz, że jestem. Że nie jesteś sama.

Zobacz także

Basia

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama