To zdjęcie zrobiło na mnie duże wrażenie. Przebija z niego cierpienie, pustka i samotność. Nie ma idealnej sceny szczęśliwej mamy trzymającej przy piersi narodzone dziecko. Kobieta siedzi na ubikacji, załatwia się i jest to być może jedyny moment, kiedy może pozwolić sobie na chwilę słabości. Ukryła twarz w dłoni. Płacze...

Reklama

Fala skrajnych emocji

"To zdjęcie dokładnie podsumowuje pierwsze 48 godzin po porodzie. Podczas gdy poród był dla mnie dość łatwy, po porodzie moja kobieca natura pchała mnie w zupełnie innym kierunku, do najciemniejszych głębin pod względem fizycznym, emocjonalnym i psychicznym" - opisała kobieta.

To zatrzymany kadr z pierwszych godzin mamy Kayly Gonzales i jej nowo narodzonego synka. Poród był błyskawiczny, trwał 72 minuty i Kayly bardzo cierpi. Ma tak obolałe biodro, że właściwie nie może chodzić. Ból promieniuje na całą nogę, czuje skurcze tak silne, jakby znowu miała rodzić.

Jest cały czas oszołomiona, że poród skończył się tak szybko, jak się zaczął. Nie czuje jeszcze więzi z dzieckiem. Pisze, że wydaję się jej być "dziwne i obce". Mama cierpi z tego powodu, jest to dla niej obce uczucie, rodziła już wcześniej i fala miłości przychodziła natychmiast. Na dodatek nie ma jeszcze mleka w piersiach, a synek jest głodny i niecierpliwi się.

Jest samotna. Partner musiał zająć się starszymi dziećmi, a zwłaszcza najmłodszą córeczką, która niewiele jeszcze rozumie z całej tej sytuacji i chciałaby nadal mieć mamę blisko siebie. "Mój partner wywoził naszą córkę z domu, by odwrócić jej uwagę od przygnębiającego widoku mnie, trzymającej drugie dziecko, kiedy wszystko, czego chciała to trzymanie właśnie jej" – powiedziała Kayly.

Zobacz także

Mama cierpi, cierpią też jej dzieci

To już piąty poród Kayly Gonzales, jednak każdy z nich był inny i wcale nie łatwiejszy od poprzedniego. Kiedy ma się kilkoro dzieci, każde kolejne narodziny rodzeństwa to trudny czas dla dzieci, wymagający od rodziców jeszcze większej siły.

"Jedno z moich dzieci obudziło się, zdając sobie sprawę, że nowe dziecko zostaje z nami naprawdę. Płakało przez większość dnia. Rozpoczęła się karuzela hormonalna i ja też spędziłam większość dnia na płaczu. Bardzo tęskniłam za moimi starszymi córkami"- opisuje swoje cierpienie mama.

Jest pełna wyrzutów sumienia, że jest w tak słabej kondycji psychicznej. Tłumaczy się nawet z tego, że na chwilę odłożyła maleństwo do leżaczka, stojącego obok. "Od jego narodzin stosowałam kontakt "skóra do skóry". Obawiałam się, że nie będzie spokojny wystarczająco długo, abym umyła moje zmęczone, obolałe ciało"- zwierza się.

"Mając 4 dzieci, byłam na to przygotowana. Mam wsparcie, realistyczne oczekiwania. Ale te dni są ciężkie, nie da się tego obejść" - wypowiada gorzką prawdę.

Każde słowa wypowiedziane przez Kayly mają swoją moc. Mamy wrażenie, że opisała to, co po narodzeniu drugiego dziecka, czuje większość mam. Ból, samotność, zagubienie i duża niewiadoma, jak sobie ze wszystkim poradzą...

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama