O tym, czego nie jeść ani nie pić w ciąży, dowiadujemy się nie tylko od mam, teściowych, przyjaciółek, książek czy z artykułów w sieci. Zalecenia dotyczące diety słyszymy podczas wizyt kontrolnych u lekarza czy w szkole rodzenia. Podczas gdy niektóre żywieniowe zakazy wydają się oczywiste, inne mogą zaskakiwać lub budzić zdecydowany sprzeciw... Niesłusznie!

Reklama

A ta kiełbaska z grilla ci nie zaszkodzi?

Każda przyszła mama wie, jak ważna jest odpowiednia dieta w ciąży. Wiele z nas przykłada wówczas szczególną uwagę do tego, co je i pije. Śniadania, obiady, kolacje i przekąski mają być zdrowe. Zapewniać kobiecie energię i dobre samopoczucie, a dziecku gwarantować prawidłowy rozwój. Dla niektórych kobiet oznacza to spore zmiany.

Zwłaszcza że na liście produktów zakazanych w ciąży są nie tylko potrawy zawierające alkohol, kofeinę czy surowe mięso lub surowe jajka. Ciężarnym zaleca się rezygnację z dań typu fast food, niezdrowych przekąsek i słodyczy na rzecz pełnowartościowych i urozmaiconych posiłków. Przyszła mama może spotkać się z całą masą rad, zgodnie z którymi powinna unikać: dań z grilla, ryb, a nawet niektórych owoców lub warzyw. Tak, od liczby tych zakazanych produktów może czasem zakręcić się w głowie... To jednak wciąż nie powód, by ignorować zalecenia lekarzy.

Precz z zakazami?

Argumentem przeciw zakazom mają być listy zakazanych produktów obowiązujące w innych krajach. Dlaczego Polka w ciąży ma nie popijać lampką wina serków z pleśnią, skoro Francuzka w ciąży może? Czy w ogóle jest sens przejmować się indeksem produktów zakazanych, skoro może być on jedynie stosem mitów i absurdów (bo ciężarne z Mali nie mogą jeść ananasów, a te z Togo – mięsa żółwia)?

Jak pisze Anna Pamuła z „Wysokich obcasów” – najwyższa pora zastanowić się nad tym, czy tworzenie list zakazanych produktów w ciąży nie jest czasem próbą przejęcia kontroli nad macierzyństwem, o którym ma prawo decydować przede wszystkim przyszła mama. My się z takim stanowiskiem nie zgadzamy: są zalecenia, których absolutnie należy przestrzegać. Jak to, by pod żadnym pozorem nie pić w ciąży alkoholu czy nie palić papierosów.

Zobacz także

Mój brzuch – moja sprawa?

We wspomnianym artykule znajdziemy też stanowisko Emily Oster, która w swojej książce pisze, że tak naprawdę brakuje twardych danych na temat skutków picia alkoholu w ciąży. Faktycznie, trudno wyobrazić sobie badania naukowe z udziałem setek (lub tysięcy) ciężarnych kobiet, którym w warunkach laboratoryjnych podawano by alkohol i analizowano uzyskane w ten sposób dane. Jednak ten brak twardych danych to nie przyzwolenie na picie alkoholu w ciąży! Wręcz przeciwnie: nie istnieje bezpieczna dawka alkoholu w ciąży, dlatego ciężarne muszą całkowicie z niego zrezygnować.

„Twardych danych”, o których czytamy na łamach „WO”, brakuje również jeśli chodzi o inne produkty zakazane w ciąży. Czy to znaczy, że przyszłe mamy tak naprawdę nie muszą wykreślać niczego ze swojego jadłospisu? Nic bardziej mylnego.

Jestem w ciąży – wybieram odpowiedzialność

Ciąża to szczególny czas. Przez dziewięć miesięcy kobieta odpowiada nie tylko za siebie, ale i zdrowie dziecka. Listy z produktami zakazanymi powstają nie dlatego, by zrobić na złość przyszłej mamie, ale by jej pomóc. Nie są ograniczeniem wolności ciężarnej. Kiedy o nich piszemy, robimy to z myślą o kobietach, które nam zaufały, i z własnej, nieprzymuszonej woli chcą wiedzieć, jak najlepiej zadbać o siebie i płód w czasie ciąży.

O zamach na wolność macierzyństwa nie podejrzewamy również Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych – ani jej akcji Ciąża bez alkoholu.
Ilość alkoholu dla kobiety w ciąży? Nie istnieje.

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama