Ciężko zrozumieć, dlaczego mama z dzieckiem jest wyrzucana z autobusu, w którym jest jeszcze sporo wolnych miejsc. Przecież jest jeszcze coś takiego jak ludzkie podejście do drugiej osoby. Tego tutaj na pewno zabrakło.

Reklama

Mama z wózkiem wysiada, bo takie są przepisy

Sytuacja wydarzyła się w Warszawie, w autobusie linii nr 168. W okolicach południa wsiadła do niego młoda mama, pani Justyna z dzieckiem w wózku. W pojeździe było jeszcze sporo wolnych miejsc, więc pewnie nikt nie zwróciłby na nią uwagi, gdyby nie kierowca, który niespodziewanie kazał jej wysiadać, bo z wózkiem jechać nie może.

- Jak to, przecież autobus jest prawie pusty? -zapytał mama. - Nie - odpowiedział kierowca. W autobusie był już jeden wózek i kolejny jechać nie mógł. Kierowca powołał się na przepisy. Nie zamierzał ruszyć, dopóki nie wyjdzie z niego mama z wózkiem. - Nie ruszę, dopóki ta pani nie wysiądzie! - oświadczył.

Pasażerowie: bądźże człowiekiem!

Za kobietą wstawili się pasażerowie. "Absurd", "Daj pan spokój", przecież są wolne miejsca - zareagowali. Jednak zdaniem kierowcy tam, gdzie miałby stanąć drugi wózek, zaczynało się już miejsce dla wózków inwalidzkich. Warto jednak nadmienić, że kobieta z pierwszym wózkiem w ogóle nie zajmowała miejsca dla niej, gdyż siedziała w głębi pojazdu. Jej wózek stał pusty w miejscu dla niego przeznaczonym.

Pasażerowie próbowali odwołać się do uczuć kierowcy. - Bądźże człowiekiem! - mówi jeden z nich. - Przepisy przepisami, ale trochę serca też trzeba mieć - dodał inny.

Zobacz także

Kierowca był nieugięty i kobieta musiała wysiąść z dzieckiem. Była wzburzona. Jak mówiła, codziennie jeździ autobusem i nieraz zdarzają się trzy, albo nawet cztery wózki w pojeździe, ale takiej sytuacji jak ta nie przeżyła nigdy. Jej synek ma 4 lata, ale jest przeziębiony, więc wsadziła go do spacerówki, żeby podjechać kilka przystanków po zakupy.

Nie ma przepisów, ile ma być wózków w autobusie

Poproszony o komentarz rzecznik prasowy Zarządu Transportu Miejskiego w Warszawie Tomasz Kunert, wyjaśnił, że przepisy nie nie określają liczby wózków, które można przewozić w autobusie. W każdym z nich jest wyznaczone miejsce, gdzie wózek można postawić. Wiele zależy od rozmiarów wózka i autobusu - dlatego czasami może się zmieścić tylko jeden.

Podkreślił, że chodzi o bezpieczeństwo transportu, dlatego zaleca się, aby:

  • wózki stały wzdłuż kierunku jazdy (aby w razie gwałtownego hamowania nie przewróciły się na bok),
  • wózek głęboki był ustawiony przodem do kierunku jazdy,
  • spacerówka stała w taki sposób, aby dziecko siedziało tyłem do kierunku jazdy.

W tym przypadku oba wózki były spacerówkami więc pomieściłyby się w miejscu przeznaczonym dla nich. Rzecznik transportu miejskiego podkreślił, że autobusy są monitorowane, więc sprawę można wyjaśnić. Wyproszona z autobusu kobieta może złożyć skargę i jeżeli okaże się, że kierowca przekroczył swoje uprawnienia, będą wobec niego wyciągnięte konsekwencje.

Opisana sytuacja jest dosyć bulwersująca - mama z dzieckiem została fatalnie potraktowana, zaś kierowca powołuje się na przepisy, których nie ma. A nawet gdyby miał rację, jest jeszcze coś takiego jak życzliwość ludzka i wrażliwość na drugą osobę. Autobus nie był zatłoczony, jechał poza godzinami szczytu i nikomu nie przeszkadzała mama z dzieckiem w wózku. Niestety przeszkadzała kierowcy..., a to przecież on powinien dbać o komfort przejazdu pasażerów.

Napiszcie w komentarzach, czy też macie podobne problemy podczas jazdy z dzieckiem komunikacją miejską.

Źródło: warszawa.wyborcza.pl

Zobacz też:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama