„Mój mąż jest alkoholikiem, ale nie umiem od niego odejść. Nasze dzieci go potrzebują” [LIST DO REDAKCJI]
Staram się z całych sił, żeby nasza rodzina przetrwała, żeby dzieci miały oboje rodziców. Muszę codziennie uważać na to, co mówię, chodzić wokół niego na paluszkach, kiedy sięga po butelkę. Wtedy jest w miarę dobrze. Gdy wytrzeźwieje, to nawet potrafi przytulić naszą córeczkę, pograć w piłkę z synem...
Czy warto walczyć o rodzinę, jeśli mąż i ojciec pije i zaniedbuje bliskich? Przeczytajcie historię tej mamy. Czekamy na Wasze opinie, przesyłajcie je na adres redakcja@mamotoja.pl. Najciekawsze listy opublikujemy w naszym serwisie.
Nie umiem odejść od męża alkoholika (list)
„Sławka poznałam zaraz po szkole, był dobrym kolegą mojego brata. Zapowiadał się świetnie, taki przebojowy, zawsze uśmiechnięty chłopak. Dusza towarzystwa, to mi bardzo imponowało. Rozkręcał wszystkie imprezy, znał mnóstwo osób. Zakochałam się, a on we mnie, przez co poczułam się najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Nie czekaliśmy ze ślubem. Jako młode małżeństwo poszliśmy od razu na swoje, chociaż ledwo starczało nam do pierwszego. Ale chcieliśmy być samodzielni i niezależni.
Zaledwie rok później urodziła się Amelka. Nie minął kolejny rok i powitaliśmy Stasia. Byłam wniebowzięta, wreszcie staliśmy się pełną rodziną. Nie pracowałam, musiałam ogarnąć dom i dzieci. Zresztą w naszym miasteczku z pracą była kiepsko, a ja mam tylko średnie wykształcenie. Rodziców nie było stać, żeby wysłać mnie na studia. Ze Sławkiem było podobnie – imał się różnych prac, ale raczej na czarno i na chwilę.
Zaczęło być ciężko. W końcu ta sytuacja zaczęła go chyba przerastać. Malutkie dzieci, bałagan, wrzask, brak stałej pracy i pieniędzy... Sławek coraz częściej sięgał po piwo, potem zaczął dolewać do niego wódki. Nic nie mówiłam, pomyślałam, że musi się oderwać od rzeczywistości, żeby potem lepiej o nas zadbać.
Zareagowałam dopiero wtedy, kiedy nie poszedł na rozmowę o pracę, bo się upił. Upomniałam go tylko, a on na mnie nakrzyczał. I to tak strasznie... Wrzeszczał, że się stara i żebym się nie wtrącała. Przestraszyłam się go. Więcej już nic nie mówiłam, wolałam, żeby był spokój.
Teraz Sławek pije coraz więcej i częściej. Czasem gdzieś dorobi i przynosi do domu pieniądze, ale często też sporą część przepija... Ale jak jest trzeźwy, to bawi się z dziećmi, jest taki czuły. Czasem nawet mnie obejmie i powie miłe słowo. Więc ja dbam o to, żeby się nie denerwował. Chodzę wokół niego na palcach, nie zwracam uwagi na butelki wódki w lodówce... Dzieci go potrzebują, nie chcę awantur.
Koleżanka poradziła mi, żebym go zostawiła, bo niby tak będzie lepiej dla mnie i dla dzieci. Ale jak niby mam to zrobić? Przecież to ojciec moich dzieci! One bardzo tęsknią, kiedy Sławek wychodzi do pracy, a co dopiero, jakby w ogóle zniknął z ich życia?! Nie umiem im tego zrobić. Jesteśmy rodziną na dobre i na złe. Teraz jest właśnie to złe. Ale może jeszcze coś się zmieni na lepsze?”.
Ania
Zobacz też: