Reklama

Ostatnio to całe „odchodzenie z Kościoła” staje się coraz modniejsze. Dla mnie to jednak zwykła ściema – widzę po swoich znajomych czy po rodzicach dzieci, z którymi mój syn chodzi do klasy. Deklarują, jacy to są niewierzący, bo nie puszczają dzieci na religię albo nie chodzą w niedzielę do kościoła, ale na pogrzebach i ślubach to ustawiają się w pierwszych rzędach. Choinkę stroją jako pierwsi, niektórzy nawet z dzielenia się opłatkiem i 12 potraw nie rezygnują – czy ktoś mi wytłumaczy, jaki w tym sens?

Reklama

Robicie ze Świąt szopkę!

Nie chodzę do kościoła w każdą niedzielę i swoje za uszami mam. Nie wierzę we wszystko, co mówią księża – sama dobrze wiem, ile w nich czasem kryje się zła. Ale jednak w Boga wierzę, praktykuję, wiara jest częścią mojego życia. Moje dziecko na religię chodzi – dlaczego miałabym go z niej wypisywać, skoro religia jest częścią naszego życia? Szczególnie teraz to widzę, w okresie przedświątecznym.

W te Święta zasiądziemy z Kacprem przy wspólnym stole, będziemy śpiewać kolędy, pójdziemy na pasterkę. W końcu to są nasze, chrześcijańskie Święta. I krew mnie zalewa, kiedy widzę te paniusie w szkole mojego syna, plotkujące o prezentach, o tym, czy lepsza żywa czy sztuczna choinka, wysyłające na grupie dla rodziców świąteczne życzenia, chociaż dzieci na religię nie posyłają. No halo, to po jakie licho urządzacie w domu ten cyrk?! Bo to właśnie cyrk jest, na kółkach, nie żadne prawdziwe Boże Narodzenie!

Boże Narodzenie to czas, w którym świętujemy przyjście Chrystusa na świat. Udawanie, że to taki zimowy urlop z prezentami i choinką, jest po prostu niesmaczne. Ja bym tak nie mogła. Nie jestem Żydówką, nie obchodzę Chanuki – to chyba oczywiste. Nie jestem katoliczką i nie posyłam dziecka na religię – nie świętuję Bożego Narodzenia. Jak można tego nie rozumieć?

Żal mi tych wszystkich ludzi, wydają się bardzo pogubieni. Idą jak te owce za stadem, zamiast pomyśleć. Skoro tak się boicie, że wasze dzieci poczują się inne i gorsze, więc urządzacie taką szopkę, to chyba powinniście się nad sobą poważnie zastanowić. Może ta wasza „niewiara” to tak naprawdę bezmyślne podążanie z modą i nic więcej.

Marta, mama Kacpra (8 lat)

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama