Na lotnisku we Frankfurcie doszło do oburzającej sytuacji: młoda mama musiała udowodnić, że karmi piersią, po tym, jak celnicy znaleźli w jej bagażu laktator.

Reklama

33-letnia Gayathiri Bose, mama 7-miesięcznego niemowlęcia, leciała z Frankfurtu do Paryża. Podczas kontroli bagażu uwagę celników zwrócił jeden przedmiot: laktator. Kobieta została zatrzymana, by złożyć wyjaśnienia – celnicy mieli wątpliwości, czy znaleziony przyrząd to rzeczywiście laktator, bo Bose podróżowała bez dziecka.

Funkcjonariuszka nakazała jej odsłonić piersi i pokazać, że rzeczywiście ma w nich pokarm. Dopiero po 45 minutach Bose odzyskała dokumenty i mogła dokończyć odprawę. Przyznała, że nigdy nie czuła się równie upokorzona. "Kiedy stamtąd wybiegłam, zaczęło do mnie docierać to, co się tam wydarzyło. Zaczęłam płakać, byłam zdruzgotana" – przyznała.

Rzecznik jednostki policji na lotnisku we Frankfurcie przyznał, że jeśli jakiś przedmiot wzbudza wątpliwości celników, musi zostać dokładnie przez nich sprawdzony, podobnie jak jego właściciel.

Rozumiemy, jak ważne jest bezpieczeństwo wszystkich osób przebywających na lotniskach, jednak zmuszenie karmiącej mamy do udowodnienia, że ma w piersiach pokarm, jest poniżające. Nie wyobrażamy sobie, co musi czuć kobieta, która przez to przeszła.

Zobacz także

Czytaj także: Pijana matka zatrzymana na lotnisku w Pyrzowicach

Reklama

Źródło: kobieta.wp.pl

Reklama
Reklama
Reklama