„Obudź się, Miki”. Po wypadku w przedszkolu chłopiec zapadł w śpiączkę
Mikołaj był pełnym energii, rozbrykanym chłopcem. W dniu tragicznego wypadku mama rzuciła mu tylko krótkie „Hejo” na pożegnanie. Nie spodziewała się, że jeszcze tego samego dna będzie walczyć o życie syna. W przedszkolu Miki miał wypadek, doszło do uszkodzeń mózgu.
Mama 4-letniego Mikołaja ze łzami w oczach opowiada o tym tragicznym dniu sprzed roku. Mikołaj miał być bezpieczny w przedszkolu, tymczasem doszło do fatalnego wypadku. Dziecko zapadło w śpiączkę, a mama wraz z babcią robią, co w ich mocy, żeby się obudziło.
„Obudź się, Miki”. Straszny wypadek w przedszkolu
Wszystko wydarzyło się rano w czasie przedszkolnego śniadania. Chłopiec zakrztusił się winogronem, stracił przytomność, był reanimowany. „Nie było mnie wtedy przy nim. Ale przecież miał być bezpieczny” – ubolewa mama. Jej zdaniem profesjonalna pomoc nadeszła zbyt późno.
„Mój synek miał wypadek. W przedszkolu, podczas śniadania, Miki zakrztusił się winogronem. Zbyt późno wezwana pomoc, długie niedotlenienie i tragiczny skutek… Prawie straciłam dziecko! Miki przeżył, ale zapadł w śpiączkę” – czytamy na stronie siepomaga.pl.
Mikołaj był w krytycznym stanie, lekarz polecił rodzinie pożegnać się z nim. Ale walczył tak dzielnie, że przeżył. Teraz jednak nie chodzi i nie mówi, nie reaguje na polecenia, nie podaje ręki, gdy mama wyciąga do niego swoją. Z powodu niedotlenienia uszkodzeniu uległy wszystkie narządy wewnętrzne.
12 września mama Mikiego zaktualizowała informacje o zbiórce. Maluch wciąż się nie wybudził, ale stale potrzebuje naszej pomocy!
Mama Mikołaja codziennie wozi go na specjalne zajęcia w prywatnych ośrodkach, to zajmuje jej całe dnie i kosztuje mnóstwo pieniędzy. Dlaczego leczy synka prywatnie? Bo w ramach NFZ chłopcu przysługują tylko 2 godziny terapii dziennie... Kobieta zbiera pieniądze na 2-letnią, bardzo intensywną neurorehabilitację, nowoczesny sprzęt i leczenie. Wtedy Mikołaj będzie miał szanse na powrót do sprawności.
O tragedii Mikołaja wspomniała też Dorota Zawadzka. Zwróciła uwagę na potrzebę szkoleń z udzielania pierwszej pomocy dla kadry żłobków i przedszkoli. Przypomniała, aby nie podawać małym dzieciom całych winogron ani landrynek, bo to grozi zadławieniem.
„Nasze mamy i babcie mówiły: nie biegaj, gdy jesz, nie gadaj z pełną buzią, jedz powoli... Niestety wypadki się zdarzają. Trzeba pamiętać, że winogrona trzeba przekroić wzdłuż, nie dajemy całych owoców, tak jak i małym dzieciom nie dajemy okrągłych twardych cukierków (landrynek). Należy także uważać na okrągłe lizaki” – napisała.
Zobacz też: