Policjanci eskortowali rodziców z chorym niemowlęciem do szpitala
„Panowie, dziękujemy wam serdeczne! Dzięki funkcjonariuszom takim jak panowie człowiek nabiera wiary w mundur Polskiej Policji, a słowa Roty nie są pustymi sloganami” – powiedział poruszony ojciec dziewczynki.
Do nieprzyjemnej sytuacji doszło w piątek (12.08) w Kłodzku. Rodzice dziewczynki zauważyli nagłe pogorszenie się stanu zdrowia córki, po czym natychmiast ruszyli do szpitala. Aby przyśpieszyć transport, poprosili funkcjonariuszy o pomoc.
Patrolujący w tym dniu Rafał Małysa oraz starszy sierżant Mariusz Zembroń słysząc, że życie dziecka jest zagrożone, nie wahali się ani chwili. W takiej sytuacji decyzja policjantów mogła być tylko jedna. „Włączyli sygnały uprzywilejowania, poinstruowali ojca dziecka, w jaki sposób ma poruszać się za radiowozem i rozpoczęli pilotaż Volkswagena do szpitala. Na szczęście zdążyli i maleństwo otrzymało profesjonalną pomoc medyczną, a funkcjonariusze podziękowanie od szczęśliwych rodziców” – powiedziała Wioletta Martuszewska, oficer prasowy kłodzkiej policji.
W takiej sytuacji liczy się każda sekunda
Dzięki szybkiej reakcji policji rodzice szybko dotarli do szpitala, a dziecko otrzymało profesjonalną pomoc medyczną. Wszystko skończyło się dobrze. Nie jest to pierwsza taka sytuacja w tym roku, kiedy to policyjna eskorta do szpitala ratuje życie. Do podobnych zdarzeń doszło w Piotrkowie Trybunalskim, Żorach i Nysie. W każdym z tych przypadków zrozpaczeni rodzice prosili o pomoc w transporcie policję. Mundurowi stanęli na wysokości zadania, dzięki szybkiej reakcji dzieci otrzymały szybką pomoc medyczną, a ich życiu nie zagrażało już niebezpieczeństwo.
Źródło: klodzko24.eu, klodzko.naszemiasto.pl
Piszemy też o:
- Gry samobójcze „Jak stać się wróżką ognia” i „Niebieski wieloryb” – niebezpieczne zabawy przyciągają dzieci!
- „Nigdy więcej wczasów z jedzeniem na stołówce. Rozmowy o kupkach i podcieraniu, darcie się, bieganie… Jak możecie jeść w takich warunkach?” [LIST DO REDAKCJI]
- Tragedia w Warszawie: tramwaj przyciął nóżkę 4-letniego chłopca i ciągnął dziecko kilkaset metrów