Reklama

Jeszcze kilkadziesiąt lat temu kobieta nie mogła rodzic z mężem przy boku. A kiedy już mogła zastanawiała się, czy chce. Czy może. W końcu jak wiele z nas kobiet – matek zauważa – to jeden z najintymniejszych momentów w życiu. Teraz kobiety mają wybór. Mogą rodzić same. Mogą rodzić całymi rodzinami: z dziećmi, babciami i siostrami. Robienie zdjęć i filmików podczas tego wydarzenia nikogo już na porodówce nie dziwi. Wiele kobiet zostając z dziećmi w domu, zaczęło pisać blogi relacjonując życie swoje i dziecka dzień po dniu. Vlogerki opowiadają jak prawidłowo zrobić test ciążowy, jak karmić dziecko demonstrując na swoim noworodku i wystawiając do kamery dumnie pierś. I tu każda z mam – blogerek sama wytycza swoje granice. Jedne bez opamiętania wrzucają swoje zdjęcia z ciąży i nowonarodzonych dzieci, inne wytyczają granice chroniąc swoje dzieci. Jednak nowy trend przyprawia o ciarki na plecach psychologów i socjologów. W internecie coraz częściej pojawiają się filmiki z przebiegu porodu. Kobiety nagrywane przez siostrę, męża, chłopaka, przyjaciółkę relacjonują swoje porodowe zmagania. A potem filmik z porodu zamieszczają na Youtubie. Tylko po co?

Reklama

Poród na youtubie – po co? – pytamy znaną blogerkę i socjologa.

O zdanie w tej sprawie zapytaliśmy znaną blogerkę parentingową i socjologa zarazem, która uczestniczyła również w konferencji na temat stawiania granic w sieci.
- Poród jest mistyczną chwilą i od zawsze zarezerwowany był dla bardzo wąskiej grupy osób – mówi Natalia Tur, autorka bloga www.nishka.pl i socjolożka. - Od dawien dawna, nawet w plemieniu kobieta szła rodzić na uboczu i dopuszczano do niej tylko wąską grupę osób. Kilkadziesiąt lat temu również było nie do pomyślenia, że oprócz personelu medycznego kobiecie przy porodzie będzie towarzyszył ktoś jeszcze.

Skąd u ludzi zatem taka potrzeba ekshibicjonizmu?

- Zmiany we współczesnym świecie następują bardzo dynamicznie – mówi Natalia Tur. – Gdy powstały portale społecznościowe, ludzie początkowo z nieufnością publikowali tam swoje zdjęcia, wielu nie zdradzało swoich imion i nazwisk. Jednak z każdym kolejnym rokiem można zaobserwować coraz większą potrzebę dzielenia się z „internetem” wszystkim co się ma. Ludzie pokochali relacjonowanie na bieżąco swojego życia. Zaczęło się od "teraz piję kawę", a skończy się "teraz rodzę"? Zaczęło to się rozrastać do bardzo niebezpiecznych granic. Samo wrzucanie do sieci tak dużej ilości zdjęć z okresu ciąży, a potem noworodka i niemowlęcia jest już dość niepokojącym trendem, a co dopiero mówić o zdjęciach i filmach z porodu? Przeraża mnie to, niepokoi i zastanawia. Skąd u ludzi taka potrzeba ekshibicjonizmu? Myślę, że zagalopowali się trochę w tym odznaczaniu kolejnych etapów życia na swojej facebookowej osi czasu.

Polecamy: Profile dzieci na facebooku - czy to dobry pomysł?

Wybraliśmy cztery przykładowe filmy zamieszczone na Youtubie. Jedne są bardziej wysublimowane, zmontowane, opatrzone relacją, komentarzem kobiety „po porodzie”, inne są…. A zresztą, sami zobaczcie i …. powiedzcie co o tym sądzicie?

Film 1: Poród Lidki: Cz. 1: Krok po kroku czyli jak Lidka urodziła Zachariasza.

Film 2: Aneta Poród

Film 3: –Poród Mikulaska (uwaga: film zawiera autentyczne sceny - zbliżenia z porodu).

Reklama

Film 4: Poród w całej okazałości (uwaga: film zawiera autentyczne sceny - zbliżenia z porodu).

Reklama
Reklama
Reklama