Kelly Chapman chciała zjeść z rodziną obiad w przyjaznej dzieciom restauracji Flamingo Family. Przy składaniu zamówienia poinformowała obsługę o alergiach synka. Maluch nie może jeść m.in. jajek, mleka i pszenicy. Kelnerka zapewniła, że frytki i hot dog bez bułki są całkowicie bezpieczne i Jack może je bez obaw zjeść.

Reklama

"Zaczął jeść, ale niewiele z tego zjadł. Pod koniec posiłku byliśmy gotowi poprosić o rachunek, a on zaczął wymiotować" – mówi mama Jacka. Na początku nie podejrzewała, że wymioty mają związek z alergią synka. Po kilku minutach od przyjazdu do domu wiedziała, że to reakcja na alergeny: Jack dostał silnego kataru, zaczął drapać się po twarzy, jego powieki spuchły. Rodzice natychmiast zabrali synka do szpitala, gdzie dostał zastrzyk z adrenaliną. Według lekarzy, gdyby nie szybka interwencja rodziców, chłopiec mógłby nie przeżyć.

Chapman postanowiła ostrzec innych rodziców i wystawiła restauracji negatywną ocenę na Facebooku. Takiej odpowiedzi się nie spodziewała... "Skoro wiesz, że masz takie problemy, dlaczego nie zjesz w domu? Przynajmniej wiesz dokładnie, jakie masz składniki. Zamiast tego chodzisz do restauracji (tej albo jakiejkolwiek innej). To, co się stało tutaj, mogło się stać wszędzie – bardzo dziękujemy za twoją opinię!" – napisał administrator konta restauracji. Niedługo po publikacji komentarz został skasowany.

Dziennikarze FOX 2 skontaktowali się z właścicielem restauracji. Właściciel przyznał, że to pierwszy raz w ciągu 13 lat prowadzenia restauracji, kiedy ktoś dostał reakcji alergicznej przez jego jedzenie. Choć kelnerka obsługująca Kelly i jej rodzinę zapewnia, że nikt jej nie poinformował o alergiach chłopca, przeszła dodatkowe szkolenie, a właściciel obiecał stworzyć listę alergenów w potrawach, do której każdy klient będzie miał dostęp. Osoba, która napisała obraźliwy komentarz, nie pracuje w restauracji.

Zobacz także
Reklama

Czytaj także: W tej restauracji jest zakaz wstępu dla... dzieci

Reklama
Reklama
Reklama