Jak się rodzi w Polsce? Aby poznać odpowiedź na to pytanie, Fundacja Rodzić po Ludzku wysłała do polskich szpitali położniczych ankietę z prośbą o udostępnienie informacji publicznej. W myśl prawa, szpitale nie mogły odmówić, musiały odpowiedzieć w ciągu 14 dni. Ale wiadomo jak jest: w szpitalach tyle pracy, trzeba tyle tej oksytocyny podać i nacięć krocza wykonać... Odpowiedziało więc 367 szpitali z 403, które otrzymały ankietę. To i tak dużo, a na pewno wystarczająco, żeby móc zarysować obraz tego, jak przebiegają porody i opieka okołoporodowa w polskich szpitalach. A obraz ten jest jednoznaczny: medykalizacja porodu to zjawisko ogólne.

Reklama

Po co nam medykalizacja porodów?

Czym właściwie jest ta medykalizacja? Czy to niedobrze, że na sali obecny jest lekarz albo że kobieta dostaje kroplówkę nawadniającą podczas porodu? Odpowiedź na to pytanie jest złożona. Poród jest zjawiskiem naturalnym, a nie medycznym, dlatego w prawidłowo przebiegającym porodzie ingerencja medyczna nie jest potrzebna. Dlaczego w Polsce jest inaczej? Bo szpitale traktują porody rutynowo. Liczy się czas.

Czy medykalizacja porodów wynika z troski o bezpieczeństwo rodzącej i dziecka? O dobre wyniki? Odpowiedzi trzeba szukać raczej w wygodzie personelu, potrzebie dominacji i kontroli, słabej pozycji położnych i strachu przed pozwami, jeśli coś pójdzie nie tak. Na wszelki wypadek kobieta w progu szpitala otrzymuje więc wenflon, oksytocynę, podpina się ją na stałe pod KTG, każe leżeć i robi się wszystko, żeby poród nie był aktem fizjologicznym i naturalnym, tylko przebiegał rutynowo, przewidywalnie i szybko.

Po co pozwalać kobiecie pić wodę podczas porodu, skoro można podać jej kroplówkę? Po co czekać na rozwój akcji porodowej, skoro poród można indukować? Kto by przestrzegał zaleceń o 2-godzinnym kontakcie mamy z noworodkiem "skóra do skóry", skoro dla personelu szpitala ważniejsze jest umycie i zważenie dziecka? Takie przykłady można mnożyć.

Dlaczego standardy opieki okołoporodowej są potrzebne?

Od 2012 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Ministra Zdrowia w sprawie standardów postępowania medycznego przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych z zakresu opieki okołoporodowej sprawowanej nad kobietą w okresie fizjologicznej ciąży, fizjologicznego porodu, połogu oraz opieki nad noworodkiem. Tak, my znowu o standardach okołoporodowych i o tym, że są potrzebne. Ich wprowadzenie miało na celu poprawę jakości opieki okołoporodowej, a także zmniejszenie medykalizacji porodów w Polsce.

Zobacz także

I pod wieloma względami to się udało, ale jak wynika z raportu dotyczącego medykalizacji porodów w Polsce, wiele wciąż pozostaje do zrobienia. Dlatego właśnie tak ważne jest, aby standardy nie przestały istnieć – czy bez nich komukolwiek będzie się w ogóle chciało dążyć do humanizacji porodu? Bez standardów porodówki mogą zamienić się w taśmę produkcyjną. Prawa i potrzeby rodzącej otrzymają status fanaberii. Na dzień dobry: wenflon, oksytocyna, KTG, nacięcie krocza, do widzenia, następna!

Na następnej stronie przeczytasz o wynikach raportu "Medykalizacja porodu w Polsce".
[CMS_PAGE_BREAK]

Jak się rodzi w Polsce?

Oto najważniejsze wnioski z raportu Fundacji Rodzić po Ludzku "Medykalizacja porodów w Polsce":

  • Porody szpitalne. Ponad 99 proc. dzieci w Polsce rodzi się w szpitalach. W 2015 r. porodów w szpitalach było 370 026 (ogółem wszystkich porodów 370 706), poza szpitalem urodziło się 680 noworodków, w tym porodów w domu było 136.
  • Porody indukowane – 19 proc. wszystkich porodów w badanych szpitalach stanowiły porody indukowane. Wg zaleceń WHO nie powinny one przekraczać 10 proc. Wywoływanie porodu zwiększa prawdopodobieństwo bardziej bolesnych skurczów, konieczności podania znieczulenia zewnątrzoponowego lub przeprowadzenia cesarskiego cięcia.
  • Porody naturalne z nacięciem krocza. Odsetek nacięć krocza utrzymuje się w Polsce od lat na poziomie 50 proc. To bardzo dużo w porównaniu z innymi europejskimi krajami.
  • Porody ze stymulowaną akcją skurczową. WHO zaleca, aby takich porodów było nie więcej niż 10 proc. Z danych otrzymanych od szpitali w Polsce ma to miejsce w 25 proc. porodów. Najczęściej (87 proc.) rodzącej podaje się oksytocynę. Jak czytamy w raporcie Fundacji, wyniki badań pokazują, że podanie oksytocyny w celu stymulacji akcji skurczowej zwiększa odsetek cesarskich cięć, porodów ze znieczuleniem zewnątrzoponowym i gorączki śródporodowej u pierworódek i wieloródek.
  • lekarz w czasie fizjologicznie przebiegającego porodu. W 61 proc. szpitali położna opiekuje się kobietą przez większą część porodu, lekarz pojawia się co jakiś czas, żeby sprawdzić, czy wszystko przebiega dobrze. Najczęściej lekarz jest obecny podczas 2. okresu porodu. Lekarze biorą udział we wszystkich porodach, nawet tych fizjologicznych, które mogłyby przebiegać tylko w obecności położnej.
  • zapis KTG – w 9 proc. szpitali rodząca podłączona jest do KTG przez cały okres trwania porodu, co uniemożliwia jej zmianę pozycji z leżącej na bardziej sprzyjającą rodzeniu. Tylko 13 proc. szpitali deklaruje, że w czasie fizjologicznego porodu zapis KTG jest prowadzony rzadziej niż co 2 godziny.
  • badanie wewnętrzne - zgodnie ze standardami opieki okołoporodowej, badanie wewnętrzne powinno być wykonywane nie częściej niż co 2 godziny. Z raportu wynika, że w polskich szpitalach przestrzega się tylko w 17 proc. szpitali. Położne badają wewnętrznie średnio co 103 minuty, a lekarze co 109 minut.
  • cesarskie cięcie – już 43 proc. ciąż kończy się cesarskim cięciem. To dużo więcej niż 10 proc. zalecane przez WHO.
  • kroplówka w porodzie fizjologicznym w celu nawodnienia rodzącej podawana jest w 35 proc. szpitali, mimo tego, że prawie wszystkie szpitale deklarują, że pozwalają rodzącym na spożywanie płynów. Jest to niezgodne zarówno z zaleceniami WHO, jak i zapisami standardów opieki okołoporodowej.
  • poród na leżąco – w polskich szpitalach nadal najczęściej stosuje się pozycje utrudniające fizjologiczny przebieg porodu. Najczęściej stosowane są pozycje na boku (62 proc.) i na plecach (60 proc.).
  • odcięcie pępowiny przed ustaniem tętnienia – 94 proc. szpitali stosuje się do tego zalecenia, w 6 proc. placówek odcina się ją od razu.
  • kontakt "skóra do skóry" - tylko 32 proc. szpitali przestrzega prawa do nieprzerwanego, dwugodzinnego kontaktu "skóra do skóry". Najczęściej jest on zakłócany przez ważenie, mierzenie i ubieranie noworodka.
  • warunki szpitalne - w ponad połowie szpitali kobiety wciąż rodzą na wielołóżkowym trakcie porodowym lub w wieloosobowych salach, gorzej wyposażonych niż sale jednoosobowe. W 10 proc. z nich nie ma ani jednego sprzętu pomocnego w porodzie (piłka, materac). W salach jednoosobowych wszystkie porody odbywają się w 49 proc. szpitali. Chociaż sal jednoosobowych jest mniej, odbywa się w nich ponad połowa porodów w Polsce (55 proc.).
  • osoba sprawująca opiekę - tylko co 4. szpital realizuje zapis standardów opieki okołoporodowej, zgodnie z którym kobieta ma możliwość wyboru osoby sprawującej opiekę spośród osób uprawnionych. W 77 proc. szpitali w Polsce osoba sprawująca opiekę jest przydzielana odgórnie.
  • niefarmakologiczne metody łagodzenia bólu (np. ciepły/zimny okład) dostępne są we wszystkich szpitalach.
  • farmakologiczne metody łagodzenia bólu: najczęściej stosuje się analgezję wziewną (84 proc.), następnie znieczulenie zewnątrzoponowe (49 proc.) oraz petydynę (30 proc.). Deklaracje dotyczące dostępności nie pokrywają się jednak z rzeczywistym wykorzystaniem tych metod w 2015 r. tylko w 51 proc. porodów wykorzystano metody wziewne, w 40 proc. znieczulenie dolędźwiowe, a w 13 proc. petydynę. Znieczulenia zewnątrzoponowego kobieta nie dostanie w 32 proc. szpitali (brak anestezjologa), dostępne jest w oddziałach położniczych z III stopniem referencyjności (83 proc. szpitali), a jedynie w 36 proc. placówek z I stopniem referencyjności. W szpitalach II stopnia referencyjności dostępna jest analgezja wziewna (91 proc.). Najłatwiej o znieczulenie zewnątrzoponowe w województwie małopolskim (88 proc. szpitali) i w śląskim (85 proc.), a najtrudniej w wielkopolskim i lubuskim (38 proc.) i podkarpackim (36 proc.), gdzie jest najwyższy w Polsce odsetek cesarskich cięć.
  • przyjęcie do szpitala: o plan porodu pytane są kobiety w 54 proc. szpitali, w 26 proc. placówek potrzebne jest skierowanie do szpitala, a w 21 proc. dowód ubezpieczenia zdrowotnego. 7 proc. szpitali wciąż wymaga zaświadczenia o ukończeniu kursu w szkole rodzenia.
  • edukacja przedporodowa – tylko 14 proc. szpitali nie ma ani nie współpracuje z żadną szkołą rodzenia. 67 proc. szkół rodzenia oferuje zajęcia bezpłatnie.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama