Reklama

Papierosy, trawka, piwko, wulgaryzmy, obrzydliwe zaloty i macanki… Są dorośli i to nie moja sprawa? Moja, bo zachowują się obrzydliwie na oczach dzieci. Mają wywalone na to, że są w miejscu publicznym. Dla nich liczy się chyba tylko to, że mają urlop. Że wzięli sobie wolne nie tylko od pracy, ale i od poczucia odpowiedzialności, rozsądku i trzymania na wodzy swoich popędów.

Reklama

W oparach absurdu

Wczoraj cztery razy zmienialiśmy miejsce na plaży. Powód? Dym. Dwa razy, bo grupka rodziców kopciła fajki jedną za drugą. Dwa razy z powodu smrodu marihuany, od którego chce mi się wymiotować. Oczywiście za każdym razem państwo „dorośli” mieli pod opieką dzieci. Na oko w wieku od 2 do 8 lat. Ale rodzice wyglądali na tak przejętych, że wreszcie mogą się napalić, że dzieciaki robiły, co chciały. Dodam, że bawiąc się w piasku, cały czas musiały odrzucać niedopałki papierosów, których rodzice naprodukowali co niemiara.

Mój mąż też pali. Ale w domu wychodzi na balkon, a na placu zabaw czy na plaży – odchodzi gdzieś dalej. Nie kiepuje papierosów gdzie popadnie. Okazuje się, że jest to tym dziwniejsze, że robi to nawet na urlopie.

Tu biust, tam rowek

Od pierwszego dnia nad morzem zauważyłam, że na urlopie kto trzeźwy, ten frajer(ka). Konieczny jest co najmniej lekki rauszyk. Taki, który odpręża i wreszcie pozwala czuć się swobodnie. Bo przecież na sucho odpocząć się nie da. Na sucho człowiek nie ma odwagi tak drzeć mordy. Na sucho się nie przewróci na męża koleżanki i nie chichocze, że „ale na ciebie lecę”. Na sucho nawet się człowiek nie zorientuje, że podczas tego „lecenia” pierś mu wypadła z bikini. A z majtek wystaje rowek. Czy to jest obrzydliwe? Nie, to jest zabawne! Przynajmniej w gronie podpitych osobników. Ludzie, zostawcie dzieciaki w domu i jedźcie na plażę nudystów! Tam się będziecie mogli roznegliżować na maksa.

Oczywiście wieczorami imprezy odbywają się już na całego. Rauszyk to jest dobry w ciągu dnia, wieczorem – najlepiej schlać się tak, żeby ledwo stać na nogach. A co!

Rozumiem, że alkohol jest dla ludzi. Ale jak robimy ze znajomymi imprezy, to dzieciaki są u dziadków albo z nianiami. Zastanawiam się, czy policja w miejscowościach turystycznych prowadzi jakieś wzmożone kontrole pod kątem pijanych rodziców. Obawiam się, że nie. W końcu na co dzień to nie patologia, której trzeba odbierać dzieci, tylko „normalni” ludzie. Na wakacjach przecież z dziećmi nic złego nie może się stać… Naprawdę?

Lody i... lody

Zastanawiam się też, czy przy dzieciach rozmawia się o seksie oralnym tylko na plaży, czy to temat, który porusza się bez względu na czas i miejsce. Tak, dwie mamy rozmawiały o tego typu aktywnościach, nie zważając, że obok bawią się ich dzieci. Ani na to, że wszystko słyszymy my. Mój mąż się śmiał, bo nasz syn zaraz zaczął pytać, kiedy pójdziemy na lody i czy możemy kupić maszynkę do robienia lodów w domu.

Tak, rozumiem, że dorośli ludzie mają prawo rozmawiać na dorosłe tematy. Ale może jednak nie przy dzieciach i przy ludziach, których nie interesuje cudze życie erotyczne?

Szanuję ludzi, którzy nie mają dzieci!

Ludzie. Po co wy macie dzieci? Bo tak trzeba? Bo dzieci miała wasza babka i matka? Bo ksiądz nie dawał wam rozgrzeszenia za stosowanie antykoncepcji? Bo 500 plus? Bo wpadka? Wiem jedno: dobrze, że młodzi ludzie coraz rzadziej i później decydują się na dzieci. Po prostu są świadomi, że dziecko to ogromna odpowiedzialność, że nie są gotowi, że tak wolą. Mam nadzieję, że wasze dzieci, jak napatrzą się na wasze gówniarskie zachowanie, będą pewne, że wolą nie być takimi rodzicami. Od tego urlopu będę szanować wszystkich ludzi, którzy nie mają dzieci z własnej woli.

Dominika

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama