Reklama

Rodzice 12-latka nie ustają w walce o życie swojego syna, który od ponad dwóch miesięcy pozostaje w śpiączce. Tymczasem sąd przychylił się do woli lekarzy i pozwolił na wstrzymanie leczenia.

Reklama

Sąd: „nie ratować Archiego, zakończyć leczenie”

Archie Battersbee uległ niefortunnemu wypadkowi w kwietniu – zakrztusił się i stracił przytomność. Lekarze z Royal London Hospital orzekli wtedy, że prawdopodobnie doszło do śmierci pnia mózgu. Rzecz jednak w tym, że wykonano tylko jedno badanie – rezonans magnetyczny. Kiedy rodzice poprosili o dodatkowe badania, sprawę skierowano do sądu. Teraz zapadł wyrok: sąd przyznał rację lekarzom, zezwolił na odłączenie chłopca od aparatury podtrzymującej życie, a także zaniechanie dalszego leczenia oraz resuscytacji.

Wyrok zapadł pomimo korzystnej dla rodziców opinii neurologa dziecięcego, prof. Alana Shewmona. Specjalista przytaczał przykłady osób, które mimo stwierdzenia śmierci mózgowej odzyskiwały świadomość. Ponadto prof. Shewmon podkreślał, że nie ma dowodów na śmierć mózgową Archiego, uznano ją jedynie za „prawdopodobną”.

Rodzice 12-latka są zrozpaczeni i rozczarowani wyrokiem sądu, ale się nie poddają.

„Odmówiłam przeprowadzenia testów pnia mózgu, żeby uznać go za martwy. Jest za wcześnie” – przekonywała jeszcze miesiąc temu matka chłopca na łamach Daily Mail.

Kobieta nie zgadza się z opinią lekarzy, wierzy, że uda się jeszcze uratować jej dziecko.

„Jego serce wciąż bije, chwycił mnie za rękę i jako jego matka wiem, że nadal tam jest. Dopóki nie stanie się to z woli Bożej, nie zaakceptuję, że powinien odejść. Znam cuda, kiedy ludzie wracają po śmierci mózgowej” – tłumaczyła mama.

Źródło: Daily Mail, Life Site News, Sky News

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama