Ojciec stracił przytomność w basenie. 10-letnie dzieci wiedziały, co robić, bo oglądały telewizję
Gdyby nie synowie i ich kolega… utopiłby się we własnym basenie. Chłopcy wyciągnęli go z wody, zrobili mu masaż serca i przywrócili oddech metodą usta-usta. Dzieci nie uczestniczyły nigdy w żadnym kursie udzielania pierwszej pomocy. Skąd chłopcy wiedzieli, jak wykonywać resuscytację krążeniowo-oddechową? Niedawno oglądali komedię „Amatorzy sportu” i przygodowy film „Hook”…
To było upalne wtorkowe popołudnie, 14 czerwca. 46-letni Brad Hassing spędzał czas z synami i ich kolegą w przydomowym basenie. Z głośników płynęła muzyka, woda przyjemnie chłodziła… Brad pomyślał, że poćwiczy wstrzymywanie oddechu pod wodą. Niestety, nurkując, stracił przytomność.
Chłopcy rzucili się na pomoc
Chłopcy bardzo szybko zorientowali się, że mężczyzna potrzebuje pomocy. Christian, jeden z bliźniaków wraz z kolegą Samem błyskawicznie wyciągnęli Brada z wody. Wtedy Bridon, drugi z bliźniaków rozpoczął resuscytację krążeniowo-oddechową. W tym czasie jego brat i kolega wzywali pomoc. Mama bliźniaków była w pracy, wybiegli więc na ulicę, zatrzymując samochód i prosząc kierowcę o to, by zadzwonił pod numer ratunkowy.
Dobrze, że oglądali telewizję…
Bridon uciskał klatkę piersiową taty aż do przyjazdu pogotowia.
Chłopiec przyznał, że po prostu przypomniał sobie akcje ratunkowe, które widział w telewizji. Sceny ratujące życie wszyscy chłopcy widzieli (tylko i aż) w filmach typu „Hook” czy „Amatorzy sportu”. Można powiedzieć, że tylko dzięki temu udało się zapobiec tragedii. Tu liczyła się bowiem każda sekunda, którą chłopcy wykorzystali tak, jak potrafili najlepiej.
„Tatusiu, wróć”
Brad uważa jednak, że swoje ocalenie zawdzięcza Bogu, który tchnął w chłopców jakąś niezwykłą siłę. Że bez niej dwóch chłopców nie byłoby w stanie tak szybko wyciągnąć z wody bezwładnego ciała o wadze blisko 100 kg.
W wywiadzie dla Parents Today uratowany Brad wspomina, że w ostatnich chwilach przytomności, odmawiał „Ojcze nasz”. Potem widział już tylko biel. Aż w pewnym momencie usłyszał głos syna:
„Tato. Tatusiu, wróć. Musisz żyć, wszystko musi być dobrze”.
Ojciec czuje się dobrze, ale…
Mężczyzna pluł krwią, wodą i pianą. Karetka zabrała go do szpitala, gdzie stwierdzono obrzęk płuc i niedotlenienie. Lekarzom udało się przywrócić prawidłowe parametry funkcji życiowych. Kilka tygodni po wypadku Brad wciąż czuje, że ma problemy z oddychaniem, ale jest już w stanie samodzielnie wyprowadzić psa na spacer.
Mężczyzna ma do siebie ogromny żal, że naraził dzieci na tak silny stres. I na ryzyko, że umrze na ich oczach. Przysiągł sobie, że nigdy więcej nie będzie schodził pod wodę, by robić jakiekolwiek ćwiczenia oddechowe.
źródło: Today/Parents
Piszemy też o: