Od kwietnia każdy użytkownik Facebooka może udostępnić na żywo film. Na reakcje nie trzeba było długo czekać! Jednak zabawne filmiki znajomych czy obserwowanych przez nas osób to dopiero początek. Jeden z internatów, Fakamalo Kihe Eiki, udostępnił na swoim profilu... poród żony.

Reklama

45 minut internetowego widowiska

W czasie 45-minutowej transmisji (którą możecie zobaczyć tutaj), Eiki dodaje żonie odwagi i wspiera ją słowami "Dasz radę! On już tu jest, kochanie". Czy odłożenie telefonu nie byłoby większym wsparciem...?

Nie tylko Eiki próbował dodawać żonie otuchy. W poród zaangażowali się nawet widzowie. Pod filmikiem pojawiały się komentarze "Przyj!", "Powodzenia" czy "Jeszcze tylko trochę". Jak tylko chłopiec pojawił się na świecie i Fakamalo usłyszał jego płacz, sam zaczął płakać i dziękować Bogu.

Jak dotąd, film został wyświetlony prawie 200 tysięcy razy. Po transmisji, Eiki podziękował oglądającym i... zaprosił ich na grilla, żeby wspólnie świętować narodziny synka.

Intymne doświadczenie czy mecz piłki nożnej?

Rozumiemy, że przyszły tata chciał pochwalić się narodzinami synka, jednak czy poród nie powinien być intymnym doświadczeniem? Być może żona Eiki nie czuła się skrępowana obecnością kamery i oglądających ją na żywo widzów, my jednak nie jesteśmy do tego przekonane... Robienie zdjęć czy kręcenie filmu podczas porodu może być dla rodziców wspaniałą pamiątką, ale upublicznianie tego znajomym (i nie tylko, film mógł oglądać każdy!) jest dla nas niezrozumiałe i po prostu dziwne...

Zobacz także

Jakie jest wasze zdanie na ten temat?

Czytaj także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama