Pacjenci tarnobrzeskiej przychodni, by odebrać swoje skierowanie do lekarza, muszą... uderzyć kijem w parapet. Taka metoda ma ograniczyć kontakt między personelem placówki a pacjentami, którzy potencjalnie mogą być zarażeni koronawirusem. Nie sposób jednak nie skojarzyć tego absurdalnego zachowania z formą komunikacji rodem z poprzednich wieków.

Reklama

Odbieranie skierowania do specjalisty

Przychodnia nr 3 przy ul. Sienkiewicza w Tarnobrzegu w związku z epidemią koronawirusa jest prawie całkiem zamknięta i bardzo dba o ograniczenie kontaktu z pacjentami. Osoba, która chce odebrać swoje skierowanie, musi... uderzać kijem w parapet. „Chcąc odebrać skierowanie, pacjent nie zostaje wpuszczony do środka, tylko idzie na tyły przychodni, przez trawnik, przedziera się między drzewami, aż dochodzi do okna, obok którego stoi taki duży kij. Ponieważ okna od parapetu są na wysokości ok.1.80-1,90 m, to bierze się ten kij i wali się w parapet” - mówi jedna z pacjentek przychodni.

„I ktoś jak to usłyszy, to otwiera okno i pyta 'po co' i po uzyskaniu odpowiedzi, rzuca to skierowanie przez okno (...) Przecież te przychodnie są publiczne, i za nasze pieniądze społeczne kiedyś wybudowane i do czego to dochodzi? Żebyśmy w XXI wieku biegali po trawnikach i kijem walili w okno po skierowanie?” - dodaje.

Osoby starsze

W najgorszej sytuacji są osoby starsze, dla których deszcz lub wiatr jest szczególnie niebezpieczny, ponieważ mogą się łatwo przeziębić. Taka sytuacja jest bardzo niekomfortowa też z innych względów: „Pomijając fakt, że jest to po prostu upokarzające, to w przypadku deszczu, czy wiatru, skierowanie może się po prostu zniszczyć. Ja jestem młoda i mogę biegać za skierowaniem po osiedlu, a co mają zrobić starsze, schorowane osoby?” - mówi pacjentka.

Źródło: nadwisla24.pl

Zobacz także

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama