Telefon Zaufania najczęściej rozbrzmiewa od 18 do 2 w nocy. To właśnie wtedy dzwonią dzieci, które potrzebują pomocy – mają odrobione lekcje, rodzice śpią, a one zaczynają borykać się z trudnymi myślami, do głosu dochodzą problemy, które wcześniej były zagłuszane codziennymi obowiązkami. Zamykają się w pokoju, dzwonią spod kołdry, by nie usłyszeli ich bliscy. Boją się ich reakcji. „Nie wiem, czy uda mi się coś powiedzieć, bo bardzo się boję, że tata dowie się o tej rozmowie” – brzmi głos w słuchawce. O tym, jak wygląda praca w Telefonie Zaufania i z czym mierzą się dzieci, opowiedziała w rozmowie z Tok FM psycholożka dziecięca Paula Włodarczyk.

Reklama

Pomoc w czasie pandemii

Na numer Telefonu Zaufania najczęściej dzwonią dzieci w wieku 13-15 lat, następnie młodzież w wieku 16-18 lat, trzecią grupą są dzieci między 10. a 13. rokiem życia. Gdy konsultant odbierze telefon, większość dzwoniących niepewnie pyta, czy może porozmawiać. Niekiedy są wzburzeni, że musieli tak długo czekać, by ktoś odebrał.

Dzieci w „głębokim kryzysie”, czyli w trakcie próby samobójczej, dzwonią obecnie znacznie częściej niż przed pandemią. Po wysłuchaniu niektórych z nich konsultant wie, że musi zadzwonić na numer alarmowy 112 i wezwać pomoc. To może być jedyny sposób, by uratować komuś życie.

W 2019 roku liczba dzwoniących dzieci wynosiła 519, w 2020 roku – 747, a od stycznia do czerwca 2021 roku pomocy potrzebowało aż 348 dzieci. Mimo że liczby są bardzo duże – nadal jednak nie pokazują dramatu całej sytuacji, ponieważ są to tylko odebrane połączenia. 85% dzieci nie zdoła się dodzwonić na numer 116 111, czyli do Telefonu Zaufania dla Dzieci i Młodzieży, który prowadzi Fundacja „Dajemy Dzieciom Siłę”. Połączeń jest tak dużo, że konsultanci nie są w stanie porozmawiać z każdym dzieckiem.

Problemy dzieci

Dzieci najczęściej mierzą się z obniżonym nastrojem, depresją, próbami samobójczymi, samookaleczeniem, samotnością. Wśród poruszanych tematów pojawiają się także problemy rodzinne: uzależnienia, przemoc psychiczna i fizyczna.

Zobacz także

„Dzieci bardzo często nam mówią, że rodzice na nie krzyczą, wyzywają je i biją. To ma związek między innymi z alkoholem, którego ostatnio w rodzinach jest więcej, bo uchodzi za sposób radzenia sobie z trudnościami, które przyniosła pandemia: utrata pracy, niepewność jutra, długotrwały stres. Dzieciom w ostatnim roku trudniej było uniknąć przemocy, bo nie mogły opuścić domów, gdzie do niej dochodziło” – tłumaczy koordynatorka Telefonu Zaufania Paula Włodarczyk dla Tok FM.

Problemem, który w czasie pandemii przybrał na sile, jest także wykorzystywanie dzieci w środowisku rodzinnym.
„Niestety ten problem się nasilił w ostatnim roku. Robią to ojcowie, matki, rodzeństwo, wujkowie, dziadkowie i przyjaciele rodziny. Zazwyczaj mężczyźni. Dzieci są dotykane, słyszą niestosowne komentarze dotyczące ich cielesności, prezentowana jest im pornografia, niekiedy są nagrywane lub podglądane w trakcie kąpieli. Dziewczyny są poklepywane po pośladkach przez ojców” – wylicza koordynatorka Telefonu Zaufania.

Jak pomóc dziecku?

Rodzice powinni zwracać uwagę na swoje dzieci, być ciekawi tego, co się u nich dzieje. Paula Włodarczyk radzi, by unikać standardowych i kurtuazyjnych pytań.

„Zamiast tego lepiej być ich autentycznie ciekawym, żeby móc je poznać. Bo tylko, gdy to się stanie, możemy wychwycić zmiany w ich zachowaniu i zauważyć coś niepokojącego. Jeśli mamy dziecko wesołe i towarzyskie, a zaczyna coraz rzadziej wychodzić z domu i coraz dłużej śpi, to może być niepokojący sygnał. Jeżeli jesteśmy w stanie to zauważyć, możemy zaproponować pomoc i zapewnić, że się martwimy. Ważne, żeby dzieciom przypominać, że jesteśmy z nimi i chętnie ich wysłuchamy” – wyjaśnia Paula Włodarczyk.

Należy również pamiętać o tym, by nie traktować dziecka jak swojego powiernika, nie obarczać go „problemami dorosłych”. Może być to dla dziecka zbyt obciążające, a także zamykać je na kontakt z rodzicem.

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama