Chyba każdy rodzic przekonał się na własnej skórze, że jeśli chodzi o dziadków i opiekę nad dziećmi, bywa bardzo różnie. Są dziadkowie, którzy zawsze chętnie przygarną wnuki, są i tacy, którzy uważają, że to nie ich obowiązek. Są i tacy, którzy w ostateczności zajmą się wnukami, jednak sami nigdy tego nie zaproponują. Ale czy można oczekiwać, nawet od tych, którzy chętnie bawią wnuki, że będą to robić zawsze wtedy, kiedy my tego chcemy? Przeczytajcie list czytelniczki, która bardzo zawiodła się na swoich teściach. Słusznie?

Reklama

Teściowa nie chce zajmować się wnukami

„Prawie nigdy nie wychodzimy sami z mężem. Sylwester to jest ten moment, gdy w końcu mamy okazję na fajną imprezę bez dzieci. Kocham je bardzo, ale umówmy się, rodzice czasem potrzebują chwili oddechu. Co roku dzieciaki zostawały u teściów, a my mogliśmy w końcu pobalować i odespać. Nie inaczej miało być w tym roku. Umówiliśmy się na fajną wyjazdową imprezę ze znajomymi i gdy zadzwoniłam do teściowej umówić się, o której mamy przywieźć dzieci, usłyszałam, że nie zamierza się zajmować wnukami, bo nie jest naszą służącą!

Mnie dosłownie zatkało. Zawsze chętnie zajmowali się dzieciakami, a teraz jakiś wielki problem. Zupełnie nie rozumiem, z czego to wynika. I tak rzadko zajmują się dziećmi, ten raz w roku chyba nie jest jakimś wygórowanym oczekiwaniem? Sami opowiadają ciągle, jak balowali jako młodzi ludzie, podrzucając mojego męża jednym albo drugim dziadkom. My nawet w połowie tak często nie wychodzimy. Chyba nam się należy trochę luzu, a oni jako dziadkowie też mają jakieś obowiązki wobec wnuków. Przecież nie chodzi tylko o niedzielny obiadek! Nie zabierają ich na weekendy ani na wakacje, czy do kina. Czy raz do roku to tak wiele? I tak odpalą TV i będą w kapciach siedzieć na kanapie. Czy zajmowanie się własnymi wnukami, które połowę czasu i tak prześpią, to taka ciężka praca?

Pomijając, że mamy ochotę iść na sylwestra, to impreza jest wyjazdowa i zrzutkowa, i już zapłaciliśmy za swój udział. Oczywiście sylwester jest bez dzieci... po tym jak teściowa nas wystawiła w ostatniej chwili, nie mam pojęcia co robić. Moja mama mieszka 300 km stąd i nie będę miała jak ich zawieźć... Może się okazać, że zostaniemy z dziećmi, ubożsi o kilka stówek, bez imprezy. Jak ona mogła nam to zrobić!?

Anka”

Zobacz także

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama