Tragedia w Rybniku: śmierć 4-letniego chłopczyka zaatakowanego śmiertelną bakterią
Lekarze robili co mogli, aby uratować tego maluszka, ale byli bezradni mimo półtoragodzinnej walki. Bądźmy teraz szczególnie ostrożni – meningokoki atakują zimą. Mogą być śmiertelnie niebezpieczne. Szczególnie narażone są dzieci poniżej 5 roku życia.
Lekarze mówią, że choroba miała piorunujący przebieg. Ale tak właśnie jest z meningokokami. Bakteria błyskawicznie namnaża się, doprowadzając w bardzo krótkim czasie do zakażenia organizmu i jego sepsy.
Dzień przed śmiercią chłopiec jeszcze bawił się
O tym, co się wydarzyło w jednej z dzielnic Rybnika – Boguszowicach, wiemy na podstawie relacji z przedszkola nr 50, które zostało poinformowane o tragedii przez rodziców chłopca. Dziecko od tygodnia nie chodziło do placówki. Gorączkowało. "Wiemy, że dzień wcześniej dziecko bawiło się, sprzątało u siebie w domu pokój. To nie było dziecko, które leżało chore od dłuższego czasu" – mówi dyrektorka placówki Gabriela Froehlich.
Krytyczny moment nastąpił w środę. O godz. 9.50 chłopiec trafił do szpitala. Czekał już na niego zespół lekarzy i anestezjologów, zaalarmowanych jego ciężkim stanem. "Dziecko trafiło do nas z innej jednostki służby zdrowia, która wezwała pogotowie. Chłopczyk został przewieziony do nas karetką pogotowia. Już zespół ratowników będący w drodze poinformował SOR, że wiezie do szpitala dziecko w ciężkim stanie. Zespół lekarzy i anestezjologów czekał już w pogotowiu" - relacjonuje rzecznik Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3 w Rybniku Michał Sieroń. Niestety "choroba postępowała piorunująco szybko. Mimo starań, o godz. 11.20 lekarze stwierdzili zgon dziecka" - mówi Sieroń.
Meningokoki w piorunująco szybki sposób wywołują sepsę
O tym co było bezpośrednią przyczyną śmierci dziecka, dowiemy się na podstawie sekcji jego zwłok. Ale lekarze nie mają wątpliwości, że wszystkie objawy wskazują na chorobę meningokokową. "Badanie jest w toku" – mówi kierownik sekcji epidemiologii w rybnickiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej Aleksandra Prymus-Naczyńska. "W szpitalu, biorąc pod uwagę objawy, jakie wystąpiły u dziecka, są przekonani, że przyczyną zgonu było zachorowanie na inwazyjną chorobę meningokokową, która miała tak piorunujący przebieg, że może to być zachorowanie w przebiegu posocznicy" – dodaje.
Meningokoki, czyli bakterie z gatunku Neisseria meningitidis, mogą wiele lat żyć w wydzielinie gardła i nosa, nie powodując żadnych dolegliwości, jednak wystarczy przejściowe osłabienie organizmu człowieka, aby zaatakowały. Okres wylęgania bakterii najczęściej wynosi 3-4 dni. Meningokokami można zarazić się drogą kropelkową, co jest szczególnie niebezpieczne w okresie zimowo-wiosennym, kiedy wiele osób kicha lub kaszle. Niemal równie częstą drogą zarażenia jest kontakt pośredni, np. używanie tych samych sztućców lub picie z tego samego kubka. Na zakażenie meningokokami szczególnie narażone są dzieci poniżej piątego roku życia i młodzież w wieku licealnym.
Zakażenie meningokokami może być przyczyną zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, zapalenia płuc, ucha środkowego lub zakażeń krwi, czyli sepsy. Charakterystyczny dla zakażenia meningokowego jest nagły początek choroby z szybko pogarszającym się stanem ogólnym:
- wysoką gorączką,
- bólami głowy,
- sztywnością karku,
- wymiotami,
- bólami nóg,
- wystąpieniem drgawek i utraty przytomności.
Podczas zakażenia występuje wysypka krwotoczna – począwszy od małych zmian, przypominających ślad po ukłuciu szpilka, aż do dużych wybroczyn. U niemowląt dodatkowo pojawia się niepokój ruchowy, brak apetytu, płacz, zamiast wzrostu – obniżenie temperatury ciała.
Zobacz, jak karuzele świetnie wpływają na rozwój i zmysły dziecka
Przedszkole pod szczególnym nadzorem
Przedszkole do którego uczęszczał chłopczyk, poddane jest teraz szczególnej kontroli, aczkolwiek funkcjonuje bez przerwy. Na zlecenie Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Rybniku w placówce przeprowadzana jest dezynfekcja. Do placówki uczęszcza 274 dzieci. "Zgodnie z procedurami, które wyznaczył nam sanepid, przeprowadziliśmy już dezynfekcje w przedszkolu. Poinformowaliśmy rodziców. Na czwartek zwołaliśmy spotkanie rodziców tej grupy, do których chodził chłopczyk" – mówi dyrektorka placówki.
Dyrekcja otrzymała też od sanepidu zalecenie sporządzenia listy dzieci, które miały bezpośredni kontakt z chłopczykiem. Chodzi o to, aby wobec dzieci z grupy chłopczyka zastosować odpowiednią profilaktykę – tłumaczy sanepid. Dotyczy to również personelu. Chodzi wyłącznie o kontakty bezpośrednie, a nie takie, że dzieci przechodzą obok siebie na korytarzu. "Chorobą można się zakazić bezpośrednio od człowieka, ewentualnie przez przedmioty, które miały styczność z wydzieliną z górnych dróg oddechowych" – tłumaczy. "Dzieci w grupie mają zwykle bliższy kontakt, obłapiają się, całują, liżą wspólną zabawkę" – tłumaczy.
Dzieci z bliskiego kontaktu z chłopczykiem powinny zostać zbadane przez lekarza, który musi wiedzieć, że przebywały z osobą podejrzaną o chorobę meningokokową. W takich przypadkach stosuje się tzw. chemioprofilaktykę co oznacza, że na wszelki wypadek podaje się antybiotyk – mówi kierownik rybnickiego sanepidu.
Te dramatyczne informacje niech będą dla nas przestrogą, aby zwłaszcza zimą, w okresie najniższej odporności u naszych dzieci, szczególnie uważać na ich zdrowie. Warto przestrzegać podstawowe zasady higieny, takie jak częste mycie rąk i nieprzebywanie dziecka w otoczeniu chorych osób. Pamiętajmy, że zakażeniu meningogokami można w wielu przypadkach zapobiec dzięki szczepionce, dostępnej również w Polsce. Jednak przed podjęciem decyzji o szczepieniu, zawsze należy zasięgnąć rady lekarza. Sanepid cały czas propaguje szczepienia ochronne. - W tej chwili dostępne są szczepionki przeciw wszystkim grupom meningokoków – mówi kierownik rybnickiego sanepidu.
Źródło: Dziennik Zachodni
Zobacz też:
- Czemu w Święta meningokoki są najgroźniejsze? Sprawdź!
- 5 dań zwiększających odporność
- Szczepienie przeciw rotawirusom: czy warto szczepić? [WIDEO]