Poród w domu okazał się traumatycznym przeżyciem – tuż po narodzinach noworodek zaczął tracić oddech. Rodzice natychmiast wezwali położną i pogotowie, jednak zdaniem prokuratury narazili dziecko na poważny uszczerbek na zdrowiu oraz utratę życia.

Reklama

Noworodek w szpitalu po porodzie domowym. Winni rodzice?

Sprawę prowadziła Prokuratura Rejonowa dla Wrocławia Krzyki-Wschód. Rodziców oskarżono o zaniedbania po porodzie, a nie o samą decyzję związaną z przyjęciem dziecka na świat poza szpitalem. Według prokuratury pogotowie wezwano zbyt późno. Co się stało?

Rodzice dziewczynki długo przygotowywali się do domowego porodu: ciąża nie była zagrożona, kobieta zrobiła wszystkie zlecone badania, para szkoliła się pod okiem położnej i była z nią w kontakcie. Rodzice nie chcieli jednak, by uczestniczyła w porodzie. Sam poród rozpoczął się w 41. tygodniu i przebiegł bez zakłóceń, ale później dziecko zaczęło z trudem oddychać.

Wezwani na miejsce ratownicy oraz położna przyjechali niemal równocześnie, noworodkowi odessano śluz z jamy ustnej i nosa. Ponieważ stan dziewczynki się pogarszał, wezwano drugą, specjalistyczną karetkę, potem dziecko przewieziono do szpitala na oddział intensywnej terapii. Jego stan był już wtedy krytyczny. Na szczęście lekarzom udało się uratować dziewczynkę.

Czy rodzice zawinili? Sąd uznał, że nie. Poród w domu jest prawnie dozwolony. I choć w opinii biegłego rezygnacja z pomocy położnej była „niedbalstwem”, to rodzice nie mieli wcale obowiązku korzystania z asysty medycznej.

Zobacz także

„Skoro na oskarżonych nie ciążył obowiązek ani nawet zalecenie przeprowadzenia porodu domowego przy udziale fachowej asysty, nie można zdaniem sądu czynić oskarżonym zarzutu z tego powodu, że takiej asysty zaniechali. (...) Nie sposób zarzucić, że naruszyli jakiekolwiek reguły ostrożności: oboje byli przygotowani do porodu domowego, brak było przeciwwskazań do jego odbycia, natychmiast po zauważeniu pierwszych niepokojących objawów u dziecka zawiadomili pogotowie” – tak sąd uzasadniał wyrok uniewinniający.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama